niedziela, 29 kwietnia 2012

imagin 7



Wczorajszy wieczór przesiedziałam w domu. Sama wraz z laptopem. A Harry świetnie się bawił na "małej" imprezie wraz z Zaynem. Byłabym zdrowsza, gdybym o tym nie wiedziała. Ale Bóg zechciał, żeby nic się przede mną nie ukryło. Mój puls przekroczył 100. Jak on mógł ? Jest mi wstyd. Nie wierzę, że to zrobił. Zayn i Harry są osobami publicznymi i  nie powinni pozwalać sobie na tego typu wybryki. To może spowodawać spadek ich kariery. Nie wierzę również, ze ludzi nie maja własnegto życia i tylko czekają na "wielką" nową sensację. Tylko, żeby kogoś upokorzyć. Byłam zdezorientowana. W końcu dzwonek do drzwi. Książę zechciał wrócić. Poczłapałam. Otworzyłam mu witając go z ironicznym uśmieszkiem. Powróciłam do rozmyślania w sypialni. Ledwo trzymał się na nogach. Nie wiem ile miał promili, ale 2 to napewno. jeszcze nigdy go nie widziałam w takim stanie. Ja też lubię alkohol, ale tylko okazjonalnie, a nie , napiję się bo muszę. Co to w ogóle za halo ? BEZSENS Zerknęłam przez drzwi. Dosłownie się zataczał i mamrotał do siebie. Chyba wołał moje imię. Nie mogłam go tak zostawić. Jeszcze zrobił by sobie  krzywdę nieświadomie. Ale świadomnie  pił, więc powinien teraz radzić sobie sam. Taka już nie jestem. Nie ważne, że łzy leciały po moich policzkach.
J: Harry do spania - doprowadziłam go na kanapę. Nawet nie zamierzam z nim spać. Nie w takim stanie.
Rano wstałam i poszłam zobaczyć jak się trzyma. Pewnie będzie miał silnego kaca.
W południe się obudził. Głowa mu pękała.
- Witam - powiedziałam i wyszłam z domu. Koniec mojej troski.
Poszłam do Alice. Opowiedziałąm jej o wszystkim. Harry wydzwaniał do mmnie z 89 razy jak nie więcej. Nie obchodziło mnie to. Niech razem z Zaynem pójdą do baru. Tam skąd  przybyli. Siedziałam w łazience przemywając twarz. Już sama nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
A: Mattie ! Ktoś do Ciebie.
Zeszłam na dół. W drzwiach stał Harry z katonem litrowego soku pomarańczowego.
J: Czego chcesz ?
H : Ciebie.
J: Może piwka ? - spytałam ironicznie. Nie chciało mi się z nim rozmawiać.
H: Daj spokój! - złapał mnie za rękę.
J: Nie dotykaj mnie ! - krzyczałam i wbiegłam spowrotem na górę.
A: Przejdzie jej. Nie zapominaj, ze należą jej się przeprosiny.
H: Ja nic nie pamiętam z tamtego dnia.
Wbiegł na górę w poszukiwaniu mojej osoby.
H: Mattie ! Mattie ? Gdzie jesteś ? Proszę musimy porozmawiać. Przepraszam !
J: Zostaw mnie Harry.
H: Wszystko wymknęło się spod kontroli...
J: To bardzo mi przykro.
H: Nie chciałem..
J: Przezabawny jesteś. haha nie chciałeś. A ja głupia siedziałam i czekałam na Ciebie. - parsknęłam.
Podszedł do mnie.
H: Eii, mała. Kocham Cię. - przxytulił mnie do siebie.
J: Harry - odepchnęłam go.
Znowu do mnie podszedł. Nie dawał za wygraną.
H: Wcale nie chcesz się złościć. Wiem to. Za długo Cię znam. Obiecuję, ze to się już więcej nie powtórzy.
J: Obiecujesz ?
H: Dla Ciebie wszystko.
J: No dobrze. Ale już idź się umyj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz