piątek, 25 maja 2012

imagin 31 cz.2 "Nie najwyżej, ale i tak wysoko"

Nadal patrzyłam się przed siebie udając, że w ogóle go nie widzę, Przysunął się bliżej mnie i robił to co ja. Udając obojętnych siedzieliśmy bez żadnego wydobycie dźwięku. Zatrzęsłam się. Zmęczenie i noc na podwórku chyba nie idą w parze. Zauważył to. Ściągnął z siebie bluzę i okrył mnie nią. Wytrzeszczyłam oczy, ale nic nie powiedziałam. Zerknęłam na niego kątem oka. Miał dziwny wyraz twarzy. Postanowiłam przerwać głuchą ciszę.
- A ty czemu nie śpisz ?
-Zayn strasznie chrapie - odpowiedział wzdychając.
- A ty ? Nadal mi nie odpowiedziałaś - popatrzył na mnie.
- Po prostu nie mogę zasnąć kiedy mam coś na głowie. To mnie cholernie wykańcza.  Zastanawiam się 2kiedy w końcu się to skończy,, - zaszkliły mi się oczy.
- Skończy się? Ale co ? - pytał udając totalnego jełopa..
Nie odpowiedziałam. Przecież i tak zaraz się posprzeczamy o byle gówno.
- Nie lubię jak jesteś smutna - powiedział.
Chłopak lunatykuje, czy do końca zgłupiał ? Zazwyczaj to on doprowadza mnie do płaczu,k a teraz mówi, że nie lubi jak się smucę.
- Chyba idę się położyć - powiedziałam sztywno, położyłam mu bluzę na ramieniu i weszłam do pokoju.
Usiadłam na podłodze opierając się o łóżko i myślałam nad tym co przed chwilą do mnie powiedział. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Odwróciłam się i ponownie zobaczyłam Harrego ?
Zrobiłam pytającą minę. Nie czekając na moją reakcję powiedział:
-  Mogę u Ciebie posiedzieć? U siebie nie zasnę, a Zayn doprowadza mnie do szału.
- eeee.. yyy... siadaj - wskazałam ręka na łóżko.
Nie zostanę dzisiaj sama. Ja położyłam się do łóżka próbując zasnąć. Po chwili poczułam  na sobie wzrok Harrego.
- Coś nie tak ? - spytałam otwierając jedno oko.
- Niee, wszystko ok - odpowiedział kiwając twierdząco głową.
Mruknęłam i zamknęłam oczy.
- Mattie .. - usłyszałam jego dość nie pewny głos.
Sapnęłam.
- Tak ?
- Przepraszam - wyjąkał.
- Słucham ? - podniosłam się z łóżka i usiadłam obok niego po turecku.
- Przepraszam - powtórzył.
- Chyba żartujesz - powiedziałam głośno.
- Ciiii ! - uciszał mnie. - Nie, nie żartuje - potwierdził to co przed chwilą powiedział.
- Po co była ta gra ? - spytałam zerkając na niego.
- Jaka gra ?
- No to wszystko. Nigdy Ci nic nie pasowało. Oczywiście co miało związek ze mną.
- To nie tak do końca. To trochę skomplikowane.
- Opowiesz mi o tym ? - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Myślisz, że Cię to interesuje ? - popatrzył na mnie spod byka i też się uśmiechnął.
- Tak jestem pewna.
- Skoro tak... - zaczął. Po wyczerpującej rozmowie chłopak wyglądał na przygnębionego.
- Mattie - podałam mu rękę uśmiechając się najszerzej jak umiałam.
Popatrzył na mnie pytająco. Poruszyłam brwiami.
- Harry - odpowiedział i podał mi rękę. Kiedy nasze ręce się spotkały nachyliłam się i delikatnie musnęłam go w usta.
- Serio ? - popatrzył na mnie.
Przygryzłam wagę. Po czym położył mnie po woli na plecach i odpowiedział tym samym tylko bardziej zachłannie. Już nie wrócił do siebie do pokoju zatrzymałam go do samego rana. O 9 zeszłam na dół. Harrego już nie było w łóżku więc musiał pójść tam przede mną.  Ujrzałam wszystkich siedzących w okół dużego stołu.
- Hej dziewczyny - pocałowałam je w policzek.
- Hej chłopacy - uśmiechnęłam się do nich.
- Hej Harry - jego również obdarowałam pocałunkiem. Cała reszta wywaliła oczy, a Alice razem z Zaynem się zakrztusili herbatą.
- Czy coś między wami się zmieniło od wczoraj ? - zapytał Louis zdziwiony jak nigdy. Zaśmiałam się razem z Harrym.
- Nie - odsapnęłam i szturchnęłam Harrego lekko w brzuch.

po tygodniu
Z Harrym dogadujemy się świetnie. Nikt nie wie, że jesteśmy aż tak blisko.
- Wychodzimy gdzieś dzisiaj? - Cher zadała pytanie.
- Mhmm - Alice się zamyśliła.
- Może kino - powiedzieli razem Niall z Liamem.
- Ja się dzisiaj nie za dobrze czuję - powiedziałam udając chorą.
- Ja również - poparł moją wersję Harry.
My z Harrym mieliśmy zupełnie inne plany.
- Chyba żartujecie - zaśmiała się Alice.
- Idziemy WSZYSCY! Do kina - podkreśliła.
Sapnęłam znudzona.
- No dobra .. - powiedziałam i ruszyłam górę się szykować. Usłyszałam dzwonek SMS-s.
"Chyba nici z dzisiaj - Harry xx"
"Jeszcze nie wszystko stracone xxx"
"Mrr"
Wybuchłam śmiechem.
- Co Cię tak śmieszy ? - usłyszałam głos Alice za plecami.
- Nie nic - odpowiedziałam chowając telefon za sobą.
- Z kim tak piszesz ?
- Z mamą,
- Błagam Cię, Nie wymyślaj na szybko, bo Ci to nie wychodzi - wyszczerzyła zęby i wyszła.
Ubrałam się najszybciej z wszystkich i zeszłam na dół siadając na kanapie. Za chwilę dołączył do mnie Harry. Pomruczał mi trochę do ucha i poprzytulał. Po chwili usłyszeliśmy chrząkanie Cher. Stanęliśmy w kuchni czekając jeszcze na Alice, która nie mogła znaleźć swojej ulubionej bluzki. Hazza dotykał mnie po plecach, a później zjechał niżej dotykając moich pośladków. Oczywiście tak, żeby nikt nie zauważył. Uśmiechałam się wyginając.

W połowie seansu stwierdziłam, że muszę wracać do domu, bo nie wiem czy wyłączyłam lokówkę z kontaktu. Harry zadeklarował, że mnie podwiezie. Wparowaliśmy szybkim krokiem do domu ściągając  z siebie ubrania od razu przy wejściu. Po odrobinie współżycia usłyszałam wołanie Alice. Ubrałam na siebie prześcieradło i zeszłam na dół.
- Mattie, co to jest ? - zpytała surowym głosem.
- Ubrania - odpowiedziałam niepewnie.
Po chwili dołączył do mnie Harry w samych bokserkach.
- Niee ! Ja już nie chcę o niczym słyszeć - zmierzyła go całego.
Wybuchłam śmiechem. Przyszła cała reszta zobaczyć co mnie tak rozśmieszyło.
- Jesteście okropni ! - krzyczała z kuchni.
Harry objął mnie od tyłu.
- Alice - zaczął.
- Ty się nie odzywaj, bo jak wyjesz to my nic nie mówimy - zaśmialiśmy się wszyscy.
Alice zrobiła się czerwona jak burak.
- Zamknijcie się ! To nie jest śmieszne - krzyczała zawstydzona.
A my mieliśmy ubaw do nocy.

później coś stworzę jeszcze, bo mam fajny pomysł, ale nie wiem kiedy opublikuję. Im więcej komentarzy od was tym szybciej rozdział <33\- M

czwartek, 24 maja 2012

imagin 31 cz.1 "Nie najwyżej, ale i tak wysoko"

- Zejdź mi z drogi ! - nawrzeszczałam i wbiegłam do pokoju.
- Ughh ! Nienawidzę go! - sapałam siadając twarda na łóżku za rękami założonymi na piersiach.
- O co tym razem poszło ? - mówiła spokojnie Alice składając koszulki do szafy.
- O to, że żyjemy i chodzimy po tym świecie - warknęłam nie mogąc się uspokoić.
- M, musisz trochę przystopować.
- Serio ? Al mówisz to do mnie ??? Do mnie ?? - pytałam zupełnie tak jakbym nie usłyszała jej zdania.
- No wiem - usiadła obok mnie.
- Idę się przejść - rzuciłam wstając nagle i wychodząc z pokoju trzaskając drzwiami. W progu minęłam się z Harrym. O mało co nie plunęliśmy na siebie jak niewychowane małe dzieci, które w taki sposób zużywają ślinę.  Warknęłam i opuściłam dom. Nigdy nie umiałam się dogadać ze Stylesem. Od kiedy zamieszkaliśmy u chłopaków ze względu na Alice i Nialla wszystko właśnie tak wygląda. Dzień nie mógłbym się skończyć gdybym ja z Harrym nie zamieniła paru nieprzyzwoitych słów. Moje przyjaciółki już nie mogły tego słuchać. Szczerze mówiąc ja też już miałam tego dość. Dawno zakopałabym topór wojenny. Może ze względu na to, że od niedawna zaczął mi się podobać, ale on nic. Wiecznie jak małe dziecko. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam dla kogoś równie nie miła jak dla niego. Z wzajemnością. On też potrafi dogadać. Nie raz poleciały mi przez niego łzy. Ale to nie tak. Zasługiwałam na to. Ja zaczęłam się go czepiać o wszystko. O to, że buty są krzywo, nie ma mleka, że rozkłada wszędzie rzeczy. On teraz tylko mi się odwdzięcza. Wspaniałomyślny..
Długo nie posiedziałam na dworze, bo zaczęło intensywnie padać i niestety zrobiło się zimniej, a bokserka na tego typu pogodę nie jest odpowiednia.
Kiedy wróciłam nikogo nie było w domu. Pewnie pojechali do Nandos czy coś. Lepiej dla mnie. Nie widzę i nie słyszę ich. Odpocznę. Jak siedem osób wydaje z siebie odgłosy to nie idzie wytrzymać i wszystkich by się poubijało. A szczególnie kiedy mam taki "świetny" humor.
Weszłam na górę p[o schodach. Zaglądnęłam do pokoju Alice i Nialla, ale nikogo nie było. Cher również nigdzie nie widziałam. Po cichu weszłam do swojego królestwa i położyłam się na łóżko.  Postanowiłam wziąć kąpiel. Ściągnęłam z siebie ubranie i rozpuściłam włosy. Po umyciu zeszłam na dół owinięta w ręcznik z nadzieją, że znajdzie się coś do zjedzenia. Zamiast jedzenia w szafce znalazłam butelkę wódki. Poruszyłam ramionami. Usiadłam na kanapie, puściłam przymulającą muzykę i wzięłam łyk alkoholu. Wykrzywiłam się.
- Jeżeli alkohol, to tylko w towarzystwie - usłyszałam głos Cher idącej do mnie.
- Kiedy przyszłaś ? - spytałam posuwając się robiąc jej trochę miejsca.
- Przed chwilą - wzięła ode mnie butelkę i napiła się.
- Coś nie tak ? - spytałam patrząc na nią. Widziałam, że jest coś nie tak, bo wydawała się być smutna.
- Nieee
- Mów - nalegałam.
- Zayn.. - zaczęła.
- Tak, wiem coś o tym - westchnęłam i nalałam wódkę do gardła.
- On Cię lubi - powiedziała uśmiechając się.
- Mhm - warknęłam.
- Nie widzisz jak na Ciebie patrzy ? - wywaliła oczy.
- Cher, proszę Cię. Jeżeli lubieniem nazywasz codzienne wyzywanie i ubliżanie sobie to dziękuję Ci bardzo za rady - odwróciłam głowę próbując nie uroić łzy.
- Wiem co mówię ! - powiedziała podniesionym tonem.
- Przepraszam, ale jestem zmęczona - wstałam i poszłam do siebie do pokoju. Nie miałam ochoty na rozmowę z nikim,  Na tą chwilę najlepsza będzie samotność.
Nie mogłam zasnąć. Było około trzeciej nad ranem, a ja nawet nie zmrużyłam oczu. Otworzyłam okno i znalazłam się na dachu. Patrzyłam na pięknie oświetlony Londyn. Za dużo zobaczyć nie mogłam, bo na Mont Everest się nie znajdowałam, ale zawsze coś.
- Żartujesz ? O tej godzinie ? - usłyszałam głos za plecami. Odwróciłam się. To był Harry. Nic nie odpowiedziałam. Zazwyczaj się na niego tutaj potykałam, bo tylko nasze okna prowadzą w to miejsce. Niepewnie usiadł obok mnie.

tysiące was wchodzi, ale nikt nie napisze :C KC
- Mattie 

wtorek, 22 maja 2012

prolog - MIOBI

1 sierpień 2012
Całe moje życie skupia się na jednym. Twierdzę, że bez tego nie potrafiłabym iść do przodu podnieść się po upadkach i przeżyć kolejnego dnia.  Każdy udany czas poświęcam gimnastyce. Jest to wpisane w mój życiorys. Najlepsza rzecz na jaką mogłam się natknąć. Nie opuszcza mnie aż od 6 roku życia. Kiedy pierwszy raz mama zaprowadziła mnie na salę, nie wyobrażałam sobie, że oddam w to miejsce całą siebie. Sądzę, że nie mogłabym wymarzyć sobie ciekawszego życia. Wiele osób tak dużo ode mnie wymagało. Byłam typem buntowniczki, ale teraz z czystym sercem mogę powiedzieć: Dziękuję !
Gdyby nie oni to nie osiągnęłabym tyle, nie doszłabym tak daleko. Aż do Pekinu, a co najważniejsze do Londynu.  Każdego dnia nie myślałam o niczym innym niż o tym jak poprawić swoje układy, skoki, figury. Upadałam na twarz, na kolana, na plecy, na głowę...  Wiele razy wylewałam łzy i wyrzekałam się wszystkiego co sprawiało, że stawałam się smutna. Teraz jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Choć nie zawsze było kolorowo i nie zawsze miałam ochotę podążać dalej za swoimi marzeniami. Dziękuję moim przyjaciołom i wszystkim bliskim, którzy wspierali mnie i popierali moje decyzje, które nie zawsze były dobre.

xoxo Złota medalistka Olimpijska - Londyn 2012
- Mattie Maroney




Postanowiłam ogarnąć nowe opowiadanie. Nie będzie ono o 1D , bo to już jest trochę nudzące. Mam nadzieję, ze z chęcią będziecie je czytać i dodawać swoje opinie. Oczywiście opiera się to na miłości jak i na dążeniu do wyznaczonego przez siebie celu. Jak powinniśmy być silni i za wszelką cenę bronić swoich racji. Nasz upór pozwala triumfować, ale tylko jeżeli jesteśmy choc odrobinę cierpliwi.

3majta się

- Matts

niedziela, 20 maja 2012

imagin 30

Jesteśmy z dziewczynami już trzeci dzień we Francji. Opalamy się, szalejemy na dyskotekach, popijamy napoje - drinki i robimy to co na nastolatki przystało. Stać nas dosłownie na wszystko. Nie jesteśmy w naszym kraju i pewnie i tak nie zobaczymy już drugi raz tych ludzi więc co nam tam.

***
- Zamknij się już ! - darła się na mnie Cher.
- Nie skończę ! Jak Ci się coś nie podoba to tam masz drzwi ! - wrzeszczałam pokazując prawą ręką drzwi wyjściowe -Albo nie! Ja wyjdę zostawiając Ciebie z twoim ego sam na sam -mruknęłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Byłam taka zdenerwowana, że mogłabym zrobić dosłownie wszystko. Zeszłam na dół ulicą i usiadłam na plaży. W dupie to mam. Ona chyba nie wie, że nigdy ze mną nie wygra. Niech w końcu przyjmie to do świadomości. Kompletnie zapomniałam o Alice. Pewnie siedziała teraz z tą egoistką i rozmawiały o tym incydencie. Znowu poszło o coś co nie było warte tyle słów i nerwów. Ale nie pogadasz.  Rzucałam żwirkiem do wody. W końcu wybuchłam i wrzuciłam całą garść z ogromną siłą. Woda rozprysnęła się chlapiąc na mnie i mocząc dżinsowe spodenki. Wstałam i ruszyłam w kierunku miasta. Nie wiedziałam co mam robić. Musiałam trochę odsapnąć i dojść do siebie.  Bo nie chciałabym jej uderzyć. A dużo do tego nie brakowało. Kiedy ja jestem zła najlepiej usunąć się w głąb albo założyć zbroje.
Szłam ulicą przyglądając się co krok palmie. Są takie piękne. Jakby sztuczne. Poczułam wibracje telefonu. Alice dzwoniła. Nie miałam ochoty odbierać i poszłam dalej. Usiadłam na murku obok promenady. . Oparłam łokcie na kolanach i przyglądałam się plaży. Nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Ktoś usiadł obok mnie w kapturze i ciemnych okularach.
- Cześć - powiedział. To był chłopak. Miał dość zachrypnięty głos.
- |Czeeeść - odpowiedziałam niepewnie robiąc wielkie oczy.
Rozmawialiśmy chwilę. Wydawało mi się jakbym go już znała trochę czasu.
- Przejedziesz się ze mną? - zaproponował nagle.
- Jasne - odpowiedziałam bez zastanowienia. Pociągnął mnie za rękę i  za chwilę siedzieliśmy już w czarnym porsche. Musiało kosztować miliony. Widać, że było jednym z najnowszych. Nawet o takich nie śniłam.
- Łap - rzucił mi okulary.
Nie zastanawiając się od razu je założyłam. Włączył radio na fulla i podśpiewując jechaliśmy przez piękne miasto.
Czułam się wspaniale. Zapomniałam o kłótni z Cher i zupełnie o wszystkim zapomniałam. Po raz kolejny mój iPhone zawibrował mi w kieszeni. Tym razem to była Cher.
- Coś się stało ? - spytał patrząc na mnie zza okularów.
- Niee ! - odpowiedziałam uradowana poprawiając się w fotelu.

Poprosiam Jeremiego ( tak mi się przedstawił ) by odstawił mnie do domu, bo dziewczyny pewnie już się zamartwiają. Wymieniliśmy się numerami telefonu. Dałam mu całusa w policzek. Wychodząc zatrzymał mnie jeszcze pytaniem.
- Mogę do Ciebie jutro zadzwonić ? - uśmiechnął się i poruszył brwiami.
- Jasne ! - odpowiedziałam i poszłam stanowczym krokiem do hotelu. Wchodząc usłyszałam szepty dziewczyn. Kiedy tylko przekroczyłam próg pokoju rzuciły się na mnie jakby z rok mnie nie widziały.
-Co ty robiłaś z Harrym !
- Matko jedyna
- Harry Styles, serio ?
- Nie wierzę !
Wrzeszczały jedna za drugą. Nic z tego nie rozumiałam.
- STOP ! - krzyknęłam. - O co tutaj chodzi ? - spytałam zniecierpliwiona.
Wzięły głęboki oddech.
- Co ty robiłaś ze Stylesem ? - spytała spokojnie AL.
- Z kim ? - parsknęłam robiąc skwaszoną minę.
- Z Harrym Stylesem - poprawiła Alice Cher.
- Słucham ? Przecież to Jeremy - odpowiedziałam z przekonaniem.
- Chyba żartujesz ! - parsknęłam A. Przecież to 1/5 boysbandu.
- Zwariowałyście - powiedziałam i poszłam do łazienki. Coś mnie ukuło. To chyba było serce. Okłamał mnie ? Dlaczego?
Przygaszona poszłam spać. Ranek nastał tak nagle. rozprostowałam się wychodząc na balkon.
- MATTIE SMS ! - krzyczała jedna z moich przyjaciółek. Poszłam deo telefonu.
" Cześć, sunshine ? Uciekamy gdzieś ? xx"
odpisałam
"Wybacz Harry, ale jestem zajęta"
Rzuciłam telefonem na łóżko i przetarłam oczy. Spodobał mi się od samego początku. Dlaczego kłamał ? Przecież i tak go będę lubić,. Bezsens.
Zerknęłam w okno. Za chwilę popatrzyłam dokładniej. Stał oparty o swoje auto bez kaptura bez okularów z różą w ręce. Uśmiechnęłam się do siebie, ale nie miałam ochoty teraz go widzieć. Zeszłam na dół wolnym krokiem. Kiedy mnie zobaczył zarzucił włosami i nieśmiało na mnie popatrzył.
- Chyba żartujesz ! - powiedziałam.
- Jestem, cholernie poważny.
- Przepraszam - zaczął.
- Mhm - nogą kręciłam kółka.
- Myślałam, że jesteś jedyną osobą, która nigdy mnie nie skrzywdzi, bo tak mało o sobie jak na razie wiemy.
- Nie umiesz się na mnie obrażać - powiedział stanowczo..
- Jesteś pewny ? - powiedziałam z wyrzutami.
- Tak - uśmiechnął się.
- Dobrze myślisz - szturchnęłam go w ramię biorąc od niego czerwoną różę.
- Harry jestem. - podał mi rękę jak gdybyśmy się pierwszy raz widzieli.
- Miło mi Harry, Mattie - zaśmiałam się i przytuliłam go.

komu się podoba ? xxx


imagin 29

SPrzątasz w domu. Teraz zajęłaś się swoją sypialnią. Zaścieliłaś łóżko, wyczepałaś dywany, starłaś kurze. Z szafy naprzeciwko drzwi się już wysypywało. Postanowiłaś, że teraz czas na nią. Otworzyłaś drzwi i usiadłaś po turecku przed nią. Składałas torebki jedna na drugą. Pojedyncze rzeczy walały się obok. Natknełaś się na białe pudełko od butów obklejone papierem kolorowym. Kompletnie o nim zapomniałaś. Otworzyłaś je. Nagle wszystkie wspomnienia wróćiły. Były w nim twoje zdjęcia razem z twoim byłym chłopakiem. Westchnełaś głęboko.  Nic nigdy nie trwa wiecznie. Każdy z was popełnił jakiś błąd, który przyczynił się do tego co się stało. Rozstaliście się bez zbędnych słów niepróbując nic tłumaczyć. Długo o tym myślałaś. Tyle łez poleciało, ale to i tak nic nie zmieniło. Miałaś tyle razy ochotę do niego napisać. Ale co by to zmieniło ? Jeżeli on by chciał już dawno by się odezwał. Przecież nie rzuci wszystkiego i nie przybiegnie w podskokach. Przecież ma dziewczynę i widać, ze się kochają. Tylko ty jesteś na tyle głupia, by nie próbować układać sobie życia z kimś innym tylko czekasz jak na zbawienie, aż on nagle wyciągnie pierwszy rękę i powie "Hej, Kocham Cię" Tak nie będzie i powinnaś sobie już to dawno uświadomić, ale nie możesz. Zbyt wiele się zdarzyło. Choć minął już rok ty wciąż gdy go widzisz dostajesz gęsiej skórki i zapiera Ci dech w piersi. Nie możesz być egoistką. Teraz kolej innej dziewczyny, która do mu to czego pragnie. Czasami myslisz, że na to by zapomnieć o Nim nie ma lekarstwa. Litry alkoholu już nie pomagają. Samotność również. Może powinnaś z nim porozmawiać ? Od roku nawet nie zamieniliście ze sobą słowa oprócz durnego "cześć" bez żadnych emocji na odwal się mijając się na ulicy lub w szkole. Czas przemyśleć wszystko. Może po prostu się wyprowadzić i spróbować się ogarnąć na poważnie. Nie wszystko kończy się happyendem.

AJ aj no wróciłam w końcu do Was <3 Już się stęskniłam na poważnie, a przecież dużo czasu nie minęło. Dzięki za ilość wyświetleń i za to, że ze mną jesteście. Postaram się dzisiaj napisać przynajmniej prolog do nowego opowiadania, ale nie obiecuję, bo mam tyle nauki, że prędzej umrę, ale mam nadzieję, że mi się uda.  I również mam nadzieję, że będziecie je czytać, zależy mi na waszych opiniach jak i na Was. No to do później.
- Mattis xxx

niedziela, 13 maja 2012

imagin 28

Znamy się z Harrym od dziecka. Nigdy nie patrzeliśmy na siebie inaczej niż jako najzwyklejsi najlepsi przyjaciele. Gdybym nie poznała jego nie wierzyłabym w przyjaźń damsko-męską. Nigdy nie przeżyłam jeszcze prawdziwej miłości. Zazwyczaj były to przelotne, nieodwzajemnione ble ble ble. Nigdy mi tego nie brakowało. Jak było mi smutno, czułam się źle, chciało mi się płakać lub coś w ten deseń biegałam do Harrego i spędzaliśmy ze sobą całą noc na gadaniu i wylewaniu łez. Kiedy miałam ochotę żeby po prostu bez zobowiązań mnie pocałował on to robił. Kiedy ktoś spytał o to czemu nie jesteśmy ze sobą odpowiedzieliśmy mu nieopanowanym śmiechem.
- Harry ! - krzyczałam stojąc w kuchni z kartonem mleka.
Za chwilę był już przy mnie i obejmował mnie od tyłu.
- Nie rób nic zjemy coś na mieście - mruczał mi do ucha co mnie łaskotało.
Mieliśmy trochę czasu dla siebie, bo chłopacy poszli wczoraj poszli na imprezę do kolesie, za którym Harry nie przepada i do tej pory nie wrócili.
Po 20 minutach szliśmy już zatłoczoną ulicą Londynu do pizzerni. O dziwno nawet w środku nioe było tłoku. Zamówiliśmy to co zawsze.
- Co dzisiaj robisz ?
- Trening - odpowiedziałam mu z pełną buzią, po czym on zaczął rechotać.
- Co w tym śmiesznego ?
- Wyglądasz tak słodko. - uśmiechnął się.
Zmarszczyłam nos i sprawdziłam godzinę w telefonie.
- Shit, już 12. Za pół godziny mam być na hali - wstałam, dopiłam colę i pożegnałam się z Hazzą.
Jak zwykle straciłam poczucie czasu.

Po treningu nalałam zimnej wody do wanny, lód na rozluźnienie. Ogarnęłam cały ten syf w pokoju i walnęłam się na łóżko. Chwilę pokimałam, ale nie mogłam zasnąć na dłużej. Postanowiłam pójść do Harrego i zrobić mu niespodziankę. Pewnie teraz siedzi wyleguje kanapę z chłopakami. Ale jeżeli nie ? Przecież nie może robić tego sam ! Chwyciłam bluzę, klucze i wyszłam.
 Jak zawsze weszłam bez pukania. Na dole nikogo nie było. Pofatygowałam się na górę. Siedzieli u Zayna w pokoju i studiowali najgorętszą dziewczynę na imprezie. Pokiwałam głową. Postanowiłam im nie przerywać i udałam się do pokoju Harrego. Ma dość duży pokój. Najwygodniejsze łóżko na świecie. Oparłam się i przyglądałam się ścianie na, której były poprzyklejane zdjęcia. Harrego i chłopaków na niektórych nawet znalazłam się ja i dużo innych ludzi. Po chwili dostrzegłam otwarty zeszyt leżący na biurku. Podeszłam po cichu mając ochotę w niego zaglądnąć, Wiem, że nie powinnam, ale jakaś siła mnie do niego ciągnęła. Podniosłam go i powędrowałam na łóżko. Usiadłam trzymając zeszyt na kolanach. To jego pamiętnik. Poszłam do początku. Wpis był z 22 marca czyli dokładnie półtora miesiąca temu:
" I znowu kolejny dzień , w którym nie usłyszę jej głosu. To się zmienia w obsesję. Jak jej nie ma to brakuje mi powietrza. "
Zaciekawiło mnie to, ale serce dość mocno zakuło. On też długo nie miał dziewczyny. Byłoby mi ciężko gdyby nagle to się zmieniło. Przewinęłam z dziesięć kartek. Wpis z 14 kwietnia:
"Chłopacy mówią, że w takim stanie długo nie przetrwam. Powinienem coś zrobić. Jestem bezsilny. Boję się, że runie w gruzach to co budowaliśmy przez te kilkanaście lat. [...] kocham ją. ...."
Przeszły mnie niepokojące dreszcze, W końcu doszłam do dzisiejszego wpisu.
" Po raz kolejny spędziliśmy razem noc, ale do niczego nie doszło. Kiedy tak leżała obok mni czułem, że zaraz spłonę. Chciałbym jej powiedzieć, że tak bardzo ją..."
Nagle z zamyślenia wyrwał mnie Harry chrząkając i podchodząc do mnie w szybkim tempie.
- Harry..., jaa... - jąkałam się kładąc pamiętnik na łóżku.
- Czyli już wiesz? - mówił ściszonym głosem i zatrzasnął drzwi nogą.
- Wiem - odpowiedziałam twierdząco.
Jego oczy błyszczały. Obawiał się. Zbliżyłam się jeszcze trochę. Staliśmy na przeciwko siebie. Nie odrywając od siebie oczu. Westchnęłam,.
- Co chciałeś zrobić?
- Nie mam pojęcia - odparł.
Pocałowałam go. Nie tak jak robiłam to zazwyczaj. Milion emocji. Stał w osłupieniu. Nie wiedział co zrobić, ani co powiedzieć. Prawie słyszałam bicie jego serca.
- Powiedz mi to - szepnęłam.
- Kocham Cię - zmarszczył czoło.
 Jego oddech przyśpieszył.
- Kocham Cię - powtórzyłam.
Spojrzał na mnie z niedowierzaniem,
- Pocałuj mnie - szepnęłam.


UWAGA:
1. Nie wiem czy nie zawiesić. Na razie nie mam weny.
2. 16 jedziemy na wycieczkę. więc przez 3 dni na pewno nic nowego nie będzie.
3, Mam ochotę założyć bloga z opowiadaniem . Takim zwyczajnym z normalnymi ludźmi. Co myślicie? Czytał by ktoś ?

imagin 26, 27

= Mattie

Jestem skończoną idiotką. Dzisiaj zrozumiałam jak dużo błędów popełniłam. Jak dużo szans zmarnowałam. Mogłam być najszczęśliwszą osobą na świecie. Czuć się niezwykle. Pochopne wnionski, ruchy i wypowiedziane słowa odwróciły bieg wydarzeń. Byłam tak blisko wszystkiego. Blisko szczęścia - miłości. A teraz jestem najdalej. Weszłam na start po raz kolejny. Czuję się jak zbity pionek. Raczej jak gol samobójczy. Sama sobie zaszkodziłam. Jedyną winną osobą w tej całej sprawie jestem ja. Jak mogłam być taka głupia ? Może myślałam, że to się nigdy nie skończy i zawsze będzie tak jak jest teraz. Jak mogłam się nie zgadzać na to. Teraz bym oddała wszystko, aby znaleźć się w takiej sytuacji jak pół roku temu. Przeminęło z wiatrem. Jemu też sprawiłam ból. Jestem egoistką. Założę się, że jego usta są najsłodsze na świecie. Dlaczego nie rozumiałam tego wcześniej ? Dlaczego ja zawsze utrudniam sobie życie i idę na dno ? Dlaczego chodź raz nie mogę poczuć tego czego jeszcze nigdy nie poczułam. Tak bardzo tego żałuję. Żałuję moich durnych wyborów, moich nieprzemyślanych słów i czynów. Czuję, że do tej pory bylibyśmy razem i jeszcze więcej. Większość mówi, że do siebie pasujemy, że się dopełniamy. Udaję, że to nie prawda, a sądzę, że mają rację. Wstyd się przyznać. Mogłabym po prostu do Ciebie podejść i powiedzieć Ci jak cholernie jesteś ważny i jak bardzo żałuję, że to co było między nami tak po prostu się zjebało. Byliśmy sobie tak bliscy nawet jako przyjaciele. dokładnie nie pamiętam dlaczego tak się stało. Ktoś postawił mnędzy nami barierę i to był już koniec naszej wspólnej drogi. Zupełny i dosłowny koniec. Teraz tylko uśmiechasz się do mnie lub robisz jakieś miny. Udaję szczęśliwą odpowiadając Ci tym samym, ale powinieneś wiedzieć, że nie jestem szczęśliwa. Jestem załamana. Zła na siebie. Zła na Ciebie. Dlaczego nie zrobiłeś czegoś pierwszy. Nie mam pewności, że czułeś do mnie coś mocnego. Mogę tylko mieć nadzieję. Nie zrezygnuje z niej.
Wierzę, że kiedyś jeszcze to się zmieni i że będziemy znowu mieć do siebie pełne zaufanie. I nic, ani nikt tego nie zmieni.
TĘSKNIE.




"Pierdole to wszystko. Jeżeli życie polega na wiecznym cierpieniu to ja dziękuję bardzo, ale rezygnuję. Po prostu wciskam stop i się wyłączam. Idę inną drogą, albo zbaczam i kończę. Kończę wszystko to co było i co jeszcze nie miało szansy się zacząc.Ja też nie jestem idealna. Mam mnóstwo wad. Największa z nich to ta, że tak bardzo przywiązuję się do ludzi i bezgranicznie im ufam. Dziękuję wszystkim "przyjaciołom" przez, których uważam, że nie warto ufać ludziom. Którzy pokazali mi jakim zajebanym egoistą i dwulicową świnią można być. A najbardziej dziękuję Tobie, że pokazałeś mi, że miłości nie ma. Że wszystko to co było między nami było tylko złudzeniem. Pamiętam jak pierwszy raz w życiu tak zachłannie się całowaliśmy. Brakowało nam tchu. Byliśmy tacy szcześliwi. Może już w tedy mnie okłamywałeś. Może już w tedy pierdoliłeś się po kątach z moją przyjaciółką, która też udawała, że nawet Cię nie lubi. Jak mogłeś po tym wszystkim popatrzeć mi w oczy i nie mieć wyrzutów sumienia? Serce z kamienia, którego nawet nie da się poruszyć. Myślałeś, że jestem taka naiwna, że się o tym nie dowiem? Domyśliłam się, kiedy nie po raz pierwszy mnie okłamałeś, że musisz zostać. Załatwić pare spraw na mieście. Chcicałam wyjść Ci na przeciw. Zobaczyła tylko jak dotykasz jej ust. Z jakim uczuciem na nią patrzysz. Z takim jakim napewno nie patrzysz na mnie. Czy ty w ogóle coś do mnie czułeś? Czy po prostu się bawiłeś? Momentalnie do moich oczu napłynęły łzy. Dziwić się. Pobiegłam do domu. Wbiegłam na górę zatrzasnęłam drzwi i osunęłam się na ziemię. Szlochałam. Dusiłam się własnymi łzami. Próbowałeś mnie zatrzymać. Szarpałeś mnie. Strzeliłam Ci w twarz, bo słów żadnych nie miałam siły wypowiadać. Prosiłeś, błagałeś. Mogę tylko Ci teraz powiedzieć, że to było żałosne. Zdecydowanie najgorszy dzień mojego życia. Jak mogłeś mi to zrobić ? Osobie, która oddała by za Ciebie życie i jeszcze więcej. Byłeś najważniejszą osobą w moim życiu. Powtarzałam Ci, że gdyby coś się stało między nami to nie miałabym po co żyć. Tak. Nie kłamałam w przeciwieństwie do Ciebie. Czy jest jakiś sens, żeby to dalej ciągnąć ? Nie sądzę. Z każdym dniem jest jeszcze gorzej. Wszystko mi Ciebie przypomina. Nawiedzasz mnie po nocach. Budzę się w nocy zmęczona własnymi koszmarami. W, których mówisz mi, że nic dla Ciebie nie znaczyłam. Gdybyś teraz stanął naprzeciwko mnie bez wahania od razu bym Ci wybaczyła, bo tak bardzo Cię kocham. Ale ty nawet nie próbujesz. Może to ja za bardzo się angażowałam. Myślałam, że żyjemy na jakiś zasadach. Widocznie nie. Chciałam Ci tylko powiedzieć, że mimo wszystko Cię kocham.

ŻEGNAJ"

sobota, 12 maja 2012

imagin 25

‎- Zostaniesz na noc ? - spytał mój chłopak, z którym jeszcze nie mieszkałam, ale mmay to w planach od dłuższego czasu.
- Nie - umówiłam się na seans z dziewczynami.
Posmutniał. Chyba miał nadzieję na romantyczną noc, ale nic z tego. Ja też miałam ochotę pobyć z nim dłużej.
- Szkoda - odezwał się.
- Do jutra - pożegnałam się i opuściłam jego dom.
- Matt, idziesz już ? Zotawiasz swojego chłopaka samego ?! I znowu nie będzie o niczym innym gadał - mówił Louis próbując wyrobić we mnie wyrzuty sumienia.
Zaśmiałam się.
- Przykro mi Lou. Wierzę, że jakoś dacie sobie radę.
Poszłam do domu. Dziewczyny już oblogowały kanapę i studiowały filmy.
- Nasza łądna wróicła - mówiła Alice siedząc po turecku na dywanie przed tv.
- No witaj - rzuciła Cher uśmiechając się.
- Cześć - odpowiedziałam dosyć sztywno i poszłam na górę.
Przebrałąm się wzięłam poduszkę i zeszłam na dół.
Coś we mnie siedziało, ale nie wiem co. To coś co zaprzątało mi głowę i nie chciało przestać.
- Zaczynamy - powiedziałam do dziewczyn i usiadłam na dywanie opierając się o kanapę.
Cher z Alice zaczęły sprzeczkę jaki film mamy oglądnąć. A mówiła, że chce "Pożyczony narzeczony", a C stwierdziła,m że nic nie przebije Zmierzchu. Już nie mogłąm tego słuchać i oznajmiłam, że oglądamy "Dom woskowych ciał".
Opadły na kanapę naburmuszone, ale za chwilę już się uśmiechały. Siedziałyśmy przytulone do poduszek. Jak zwykle panikowałam, choć oglądałam ten horror już z 821357 razy. Zawsze wzbudza we mnie to samo.
- Szkoda, że chłopaków z nami nie ma - ciesze przerwała Alice.
Cher ją paparła.
- No, może i macie rację - powiedziałam bez przekonania.
Nagle roległ się dzwonek do drzwi. Podskoczyłyśmy ze strachu do góry.
- Gramy w kamień, papier, nożyce kto idzie otwierać - zakomendowałam. Przełykałyśmy ze strachu głośno ślinę.
Cher przegrała.
- No dawaj - rozkazała Alice.
Cher nie pewnym krokiem poszła w kierunku drzwi. Otworzyła zamek i nacisnęła klamkę. Ktoś próbował się włamać. Razem z ALice wstałyśmy na ratunek przyjaciółce. Po chwili zmagania zobaczyłam włosy Harrego.
- Eii ! Dziewczyny to nasi ! - krzyknęłam i Cher puściła drzwi.
Zobaczyłyśmy Zayna, Harrego i Nialla stojących w progu z dziwną miną.
- Co wy tu robicie? - spytała lekko zła Alice.
- Mattie nie chciała zostać u mnie więc postanowiłem wybrać się do niej - Harry popatrzył na mnie, a ja się zaśmiałam.
- A wy ? - Alice pytała dalej.
- A oni chcieli iść do was - Niall i Zayn wyszczerzyli zęby i zajęli miejsce na kanapie.
ZOstali u nas na całą noc nie miałyśmy śmiałości ich wygonić. Teraz oni zastępowali poduszki. Oprócz Nialla. Najpierw hojrakował a teraz chował się za Alice co bardzo nas śmieszyło. Alice się na niego darła, a po chwili wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

- Matts

czwartek, 10 maja 2012

imagin 24

Marzę o odrobinie relaksu. Mega męczący tydzień. Treningi, organizowanie imprez. Wracałam do domu po 22. Nie miałam czasu dla dziewczyn, a tym bardziej dla Harrego. Mam nadzieję, że od dzisiaj to się zmieni. Skończyłam organizację i mogę nareszcie trochę odpocząć. Przyznam, że odwaliłam kawał dobrej roboty.
Wracałam do domu z treningu. Cher pewnie jeszcze jest na filmowym, a Alice właśnie z uczelni biegnie do pracy. Chłopcy są na spotkaniu w sprawie kolejnej płyty. Cały dom dla mnie. Mogę wziąć intymną kąpiel w jacuzzi, co rzadko się zdarza, bo zazwyczaj towarzyszy mi Harold. Taka błoga cisza.
Zostawiłam rzeczy w pokoju. Chwyciłam nowy ręcznik i poszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie ciuchy. Rozwiązałam włosy i wskoczyłam do wanny. Oparłam się o ścianę. Było mi tak przyjemnie. Na chwilkę urwał mi się film. Kiedy się obudziłam Harry stał w progu drzwi i patrzył się na mnie niespełnionym wzrokiem. Jego oczy dosłownie błyszczały.
- Harry. Co ty robisz tak wcześnie - spytałam po cichu.
- Miałem takie przeczucie, że dzisiaj przyjdziesz wcześniej - odpowiedział siadając na półce obok wanny.
- Jak tam dzisiaj było ? - kontynuował nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Jak zawsze. Masa pracy i nic po za tym. Ale to na szczęście już koniec - wstałam.
Harry owinął mnie ręcznikiem i poszliśmy do pokoju.
- Masz ochotę gdzieś dzisiaj wyjść ? - usiadł na łóżku po turecku.
- Jasne - ubrałam bieliznę i szukałam ubrań w szafie.
- Gdzie reszta ? - rozejrzałam się po pokoju tak jakby gdzieś się tu chowali.
- Nie ma ich.
- A gdzie są ? - nie dawałam za wygraną.
- Zgarnęli się do Nandos, bo Niall chciał wrzucić coś na ruszt.
Zaśmiałam się. To było takie oczywiste.
- Chodź tu.
Odwróciłam się do niego. Dziwne. Między nami było dość sztywno. Usiadłam mu na kolanach i oddychałam głęboko.
- Co jest ? - spytał z troską podnosząc mój podbródek.
- Zmęczona jestem już tym wszystkim - odpowiedziałam wymuszając uśmiech.
- Pomyśl o tym, że już koniec - uśmiechnął się i przetarł ręką oczy.
- To gdzie mnie dzisiaj zabierasz ? - wstałam ponownie udając się do szafy.
- Może wyjdziemy gdzieś z tymi świrami.
- Masz na myśli potrójna randka ? Brzmi nieźle - machnęłam ręką i wyciągnęłam spodenki i flanelową bluzkę z szafy.
- Piknik ? - spytał podsuwając się do poduszki.
- Odkąd ty taki oryginalny jesteś? - parsknęłam uśmiechając się.
- Odkąd z Tobą jestem - wystawił język.
- Napiszę do Al, żeby się nie zatrzymywała nigdzie po drodze - sięgnęłam po telefon.
- Cher ?
- C zaraz będzie - przeczesałam włosy.

Zaśmiałam się głośno.
- Nie opowiadaj ! Wyjechała ?
- Na szczęście ! Ale poczekać to musiałyśmy. Nie powiem - parsknęła Alice leżąc na kolanach Nialla i objadając się winogronami.
Ja opierałam się o tors Harrego, a on zataczał kółka n mojej ręce.
Cher spacerowała z Zaynem po polanie.
- Czemu tak nie może być częściej - westchnęłam.
- To by było za piękne - odparła Alice zerkając na Horana.
- Wcale nie - wtrącił się Harry całując mnie w głowę.
- Harry nie zaprzeczaj - zripostowała go Alice.
- Mają racje Hazza - Niall nas poparł po czym usiadł wyprostowując kręgosłup.
Chłopacy zerknęli na siebie.
- Wyjeżdżamy - walnął prosto z mostu Harry.
Odsunęłam się do niego prawie co krztusząc się piwem.
- Słucham - mówiłam kaszląc.
- Trasa - sprostował Niall.
- Słyszałam - odwarknęłam.
- Kolejna ? - zapytała zdziwiona Alice.
- Mhmm - mruknęli.
Wstałam.
- Idę się przejść - oznajmiłam.
- Idę z Tobą - zawtórował Harry.
- NIE - poszłam dość szybkim krokiem. Po drodze mijałam Zayna trzymającego za rękę moją przyjaciółkę. Nie zauważyli mnie. Po chwili dobiegła do mnie Alice.
- To jest strasznie męczące ... - westchnęłam.
- Wiem, ale Matt dobrze wiedziałąś na co się piszesz.
Oparłam się o drzewo.
- W sumie masz rację. Ale czy tobie nie brakuje Nialla jak tak cały czas wyjeżdżają? - lekko ją zaatakowałam.
- Jasne, że brakuje, ale wiedziałam, że tak będzie.
- Mnie to już przerasta.. - ruszyłam wolnym krokiem do chłopaków.
- Mattie ! - Harry wstał i podszedł do mnie, kiedy tylko znalazłam się bliżej.
Przytuliłam się do niego i zaszkliły mi się oczy.
- Na jak długo ? - wyjąkałam.
- Miesiąc - odpowiedział szeptem przyciskając moją głowę do swojej klatki piersiowej.
Pierwsze łzy wydobyły się z moich oczu. Niall podszedł do Alice i zaczęli rozmawiać.
- Kocham Cię
- Ja Ciebie też.
Kiedy atmosfera się nieco oharnęła ruszyliśmy do domu. Była 20.00  więc raczej spać jeszcze nie pójdziemy. Harry brał kąpiel, a ja leżałam w naszej sypialni w łóżku pod kołdrą i wibrowałąm pilotem  kanał po kanale. Wszedł do pokoju. Wypachniony jak zawsze. Połozył się pbok mnie.
- Nie smuć się - pogłoaskał mnie ręką po policzku.
Obróciłam się nabok, żeby być twarzą do niego.
- Nie mogę - powiedziaąm stanowczo.
- Wiesz, że rzucę dla Ciebie wszystko. Tylko powiedz, że mam nie jechać, a zostane.
Najpiękniejsza rzecz jaką usłyszałam dzisiaj. To jest jego praca.  Jego marzenia. Nie może przeze mnie rezygnować i stracić taką szansę. Jego fanki by mnie pobiły na śmierć, ale to nie tylko chodzi o nie. Chodzi o moją lojalność. Jaką bym była dziewczyną, gdybym zabroniła mu robić to czego pragnie najbardziej ? Nie ważne jak bardzo bym cierpiała, jak bardzo serce by mi pękało i jak bardzo usychałabym z tęsknoty.
- Jedź
- Nie mogę siedzieć bezczynnie jak jesteś w takim humorze.
- Przytul mnie
- A może pojachałabyś ze mną ?  Skończyłaś wszystko przecież - dzielił sie ze mną swoimi jakże genialnym pomysłem cały czas mnie tuląc i co chwilę całując w różne miejsca na głowie.
- Harry.,, Nie wiem - mówiłam zdezorientowana.
- Nie chcesz ?
- Oczywiście, że chcę ale.... - usiadłam.
- Nie ma żadnego "ale". Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem - puknął się w głowę.
- Zwariowałeś. A co wszyscy powiedzą?
- Wszyscy czyli kto?
- Menager ? .. reszta - wyliczałam na palcach.
- A co mają poradzić na to, że moja miłość do Ciebie nie zna granic? - uśmiechnął się.
Chciałam coś powiedzieć, ale za późno. Pocałował mnie. Czułam się taka szczęśliwa. Najważniejsze, że nie muszę rozstawać się z nim na miesiąc. MIESIĄC.
Dziewczyną udało się wziąć trochę wolnego więc dojadą do nas w drugim tygodniu.
- Kierunek ?
- Nowy York, madam.

- MATTIE

wtorek, 8 maja 2012

imagin 23

a teraz coś tam coś tam na szybko ! 
PS. Dziękuję za wejścia i komentarze <33
jeżeli ktoś by chiał to tu jest mój stary blog. 

Ajaj. Lato. Słońce grzeje jak szalone. To nowość w Londynie. Zazwyczaj gości tu deszczyk lub innego rodzaju opady i jest dosyć chłodno. Najważniejsze, że są wakacje. Jak codziennie chodzimy z Alice i Cher po mieście. Śmiejemy się i rozmawiamy na wszystkie możliwe tematy. Jak zawsze jest wesoło i nic więcej nam nie potrzeba. Jedna z nas zaproponowała abyśmy udały się na boisko. Posiedzimy, popodziwiamy chłopaków grających na bank bez koszulek.
Przekroczyłyśmy furtkę. Jak zawsze było dość tłoczno. Niektórych ludzi znamy z widzenia, a reszta jest nam zupełnie obca.
- Jak strasznie gorąco! - narzekałam ruszając rękami, żeby wytworzyć przynajmniej minimalną ilość chłodnego powietrza.
- Usiądźmy w cieniu - rzuciła Cher pokazując na murek.
Rozłożyłyśmy się na trawie i powróciłyśmy do tematów. Teraz wspominałyśmy rok szkolny. Co chwilę przypominając sobie coś nowego.
Dostrzegłam grupkę chłopaków pół nagich na boisku do koszykówki, którzy bacznie nam się przyglądali. Jeden z nich wskazywał na mnie i się uśmiechał. Odwzajemniłam gest nieco się rumieniąc. Po czym szturchnęłam Alice w ramię łokciem. Dyskretnie wskazałam chłopaków. Przez chwile wszystkie patrzyłyśmy się na nich. Znacznie się popisywali.
- Eiii ! Oni mają picie ! - wrzasnęłam. Wstałam i już miałam iść w ich stronę, ale dziewczyny mnie powstrzymały.
- Zwariowałaś ! Nie możesz tak po prostu pójść i wziąć ich picie - powstrzymywała mnie Cher.
- Jak to nie? - zrobiłam smutną minę.
Alice zrobiła facepalm i zaczęła się do siebie śmiać.
- Cześć - usłyszałyśmy głosy za sobą i obróciłyśmy się w tym samym czasie.
- No czeeeeeść - odpowiedziałam z szyderczym uśmiechem.
- Hej - odpowiedziały razem moje przyjaciółki.
- Czemu tak same siedzicie ? - spytał blondyn opierając się o murek obok nas.
- Nasze towarzystwo jest samowystarczalne, ale jakbyście chcieli nam potowarzyszyć to byśmy się nie obraziły, prawda dziewczyny ? - popatrzyła nas oczekując odpowiedzi.
- Jasne - pokiwałam głową.
- Pewnie - Cher zrobiła to samo.
- A my byśmy się nie obrazili gdybyście zechciały dzisiaj wbić na domówkę do nas to też byśmy się nie obrazili, prawda chłopacy ? - blondyn zrobił to samo co Alice. Było widać, że wpadła mu w oko. On z pewnością jej też. Mnie interesował ten z wyższy z czupryną. Niezłe ciacho. Prawie co śliniłam się na jego widok.
Mulat zapisał nam adres na kartce, pożegnali się i odeszli.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ! Widziałyście to! Podeszli do nas, a ten w lokach jest taki awwwww!
- Mattie ! - wołały.
- Normalnie schrupałabym go jeeeeeeeeeeeeej..
- MATTIE ! - uciszały mnie.
- No co ? - spytałam nie rozumiejąc o co im chodzi.
- On stoi za nami - pokazywały wzrokiem.
Momentalnie zrobiłam się czerwona jak burak. On tylko uśmiechał się i szczerzył swoje śnieżnobiałe zęby. Mrugnął do mnie, poruszył brwiami i zniknął za murkiem.

Ubrane i wyszykowane szłyśmy już na imprezę. Wyglądałyśmy na luzie i zarazem seksownie. Dokładnie tak jak być powinno. Oczywiście humor nam dopisywał. Doszłyśmy do białego dużego domu z basenem. Był piękny. Dość nowoczesny. Widać było, że nie dawno postawiony. W środku było dość dużo ludzi. Nie przyszłyśmy na czas, bo postanowiłyśmy się spóźnić w dobrym stylu. Oczywiście to był mój genialny pomysł.
Zadzwoniłyśmy dzwonkiem do drzwi. Otworzył nam mulat.
- Harry, Niall ! - kiedy tylko nas zobaczył zawołał resztę. Uśmiechał się do nas zachęcająco. Za chwilę mój loczek stał już przy drzwiach i przepychał się.
- Zapraszamy ! - wyszczerzył się i zaprosił nas.
Weszłam pierwsza szczęśliwa jak nigdy. Za mną reszta.
- Mogę Cię oprowadzić ? - zwrócił się do mnie obejmując mnie prawą ręką w talii.
- Jasne z przyjemnością - poszłam naprzód.
Po raz kolejny miałam ochotę wrzeszczeć. Szliśmy przez olbrzymi dom i słuchałam opowiadań.
- Jeju. Bym zapomniał. Harry jestem - popatrzył mi prosto w oczy.
- Mattie - odpowiedziałam z uśmiechem.
- A tu jest moja sypialnia - wskazał ręką na prawo - Poczekasz chwilkę skoczę tylko po coś do picia.
- Okhaaay - usiadłam na łóżku i rozglądałam się po pokoju. Szaro czarno białe ściany świetnie się ze sobą komponowały. Białe meble. Duże łóżko. Zmieściłabym się z nim. Moje myśli mnie czasami przerażają. Roześmiałam się. Harry przerwał mnie z zamyślenia. Podał mi szklankę z piwem.
- Chcesz mnie rozpić? - roześmiałam się.
Przez chwilę nie wiedział co ma powiedzieć.
- Ja już nie wiem co Ci chodzi po głowie - uśmiechnął się i usiadł obok mnie. Nastała krępująca cisza. Wzięłam do buzi picie i odetchnęłam.
Usłyszeliśmy krzyki i chichoty. Alice, Cher, Niall i Zayn szli na górę.
- Ooohooo przeszkodziliśmy w czymś chyba - mówił Zayn cofając się w tył.
Byli już chyba nie tylko po jednym piwie, bo bełkotali coś i mruczeli. Harry wywalił ich za drzwi i ponownie zostaliśmy sami.
- Opowiedz mi coś o sobie - zaczął wpatrując się we mnie jak w obrazek.
- A co byś chciał wiedzieć ? - podniosłam jedną brew.
- Czy dobrze całujesz.. - podsunął się do mnie. Przybliżył swoje warki i zaciągnął się w moje. Robił to delikatnie i zwinnie. PO chwili odsunęłam lekko głowę.
- I jak ? - zapytałam całkiem poważnie.
- Jak dla mnie rewelacja - przygryzł dolną wargę.
- Wiesz, pójdę poszukać dziewczyn. Ciekawe co wyrabiają.
Troszkę się zawstydziłam. Łał gorący jest, ale przystopujmy trochę. Wyszłam z pokoju i udałam się do następnego. Nikogo nie było. Potem weszłam do kolejnego pomieszczenia.. Niall i Zayn siedzący i popijający procentowe napoje.
- Chodźcie trochę na dół. Potańczmy - zaproponowałam. Niechętnie wyczołgali się z pokoju. Na dole było strasznie głośno. Napoje się lały, było gorąco i dość erotycznie. W sumie czego innego się można było spodziewać. Pokiwałam do siebie głową i stanęłam w salonie przy telewizorze i zaczęłam tańczyć za chwilę do0łączyły do mnie dziewczyny. Chłopacy usiedli na kanapie i przyglądali się nam, a raszej naszym pupom, które wirowały raz na prawo, raz na lewo. Poczułam czyjeś ręce na swoich pośladkach. Harry. Obróciłam sie do niego przodem. i owinęłam swoje ręcę w okół jego szyi.
- Nie uciekaj mi - zrobił smutną minę.
Schowałam głowę w rękach. Przysunął mnie bliżej siebie.
Cher flirtowała z Zaynem, a Alice rozmawiała o jedzeniu próbując nowych smaków chipsów. Niall doradzał jej jak można je połączyć, aby wyszedł idealny smak. To było takie zabawne. Alice nie miała bladego pojęcia, co blondyn do niej mówi, ale mu przytakiwała i wymyślała różne odpowiedzi. Z chwili na chwilę, byłam bardziej napalona. Spędziliśmy razem całą imprezę. Było wspaniale. Na pewno jedna z najlepszych na jakich byłam.
- Muszę wracać - oznajmiłam Harremu. Zabrałam torebkę i szykowałąm się do wyjśćia.
- Odprowadzę Cię - rzucił biorąc z wieszaka swoją niebieską bluzę z J. W.
- My też idziemy ! - moje przyjaciółki też zaczęły się zbierać.
Po chwili wszyscy wyszliśmy na zewnątrz. Ja z Harrym szliśmy przodem, a reszta wiła się na końcu. Byłam okryta bluzą Harrego bo zrobiło się chłodno. Po woli dochodziliśmy. Pierwsza rozstawałam się ja.
- A ty ?
- Co ja ?
- Czy ty chciałabyś coś o mnie wiedzieć? - spytał.
Pociągnęłam go za nadgarstek. Pocałowałam. Za chwilę nasze języki się spotkały. Wędrowały za sobą cały czas. Usłyszeliśąmy pogwizdywanie. Zaśmialiśmy się do siebie.
- Nie za ostro !
- Bo się połkniecie !
I innego typu zaczepki leciały w naszą stronę.
- Już wiem, co chciałam wiedzieć - szepnęłam mu do ucha i zginęłam za drzwiami domu. Osuwając się po woli po drzwiach wiedziałam, że to był najpiękniejszy pocałunek w moim życiu.

- MATTIE 

poniedziałek, 7 maja 2012

imagin 22

HARRY <3

- Matt ! - wołała Cher.
- Co się stało ? - odpowiedziała składając ubrania z deski do prasowania.
- Widziałaś Alice ? - spytała wchodząc do mojego pokoju, który dziele z Harrym.
-Wyszła z Niallem na zakupy.
- Shit. - zabełkotała do siebie.
Chciałam pożyczyć prostownicę, ale nie mogę jej znaleźć. Nie wiem gdzie ją schowała, a ja swoją zepsułam.
Weź moją. Szafka przy drzwiach - wskazałam ręką na biały mebel.
- Gdzie się tak szykujesz ? - położyłam bluzkę Hazzy i usiadłam na łóżku.
- Zayn... - uśmiechnęła się cwaniacko.
- A no tak, przecież - zaśmiałam się.
- Ty też przecież idziesz, dlaczego jeszcze się nie ubrałaś?
- Nie. My dzisiaj siedzimy w domu.
- Harry Ci nie mówił ? - spytała zdziwiona.
- Yyyy nie. Jeszcze wczoraj wieczorem żyłam z tym przekonaniem. Że my RAZEM dzisiaj - postawiłam wysoki akcent na dzisiaj.
- On zawsze zapomina - westchnęła.
- A co to za posiedzenie ? - zapytała z zainteresowaniem Alice, któa właśnie wróciła z zakupów.
- Omawiamy dzisiejszy wieczór.
- O właśnie idę się szykować - odpowiedziała Alice i pospiesznie wyszła z pokoju.
- Jak tam ? Wyszykowana? - Harry minął się z Alice w drzwiach.
- Na co ? Na oglądanie filmów przed TELEWIZOREM ? - odpowiedziałam z ironią.
- Jeju ! - złapał się za głowę. - Na śmIerć zapomniałem. Przepraszam sweetie - podszedł do mnie i obdarował całusem w czoło.
Nadal stałam naburmuszona.
Wyszykowanie zajęło nam dwie godziny.
Kierunek. Wesołe miasteczko.
- No nie złość się już ! - mruknął Harry obejmując mnie w talii.
Nie odpowiedziałam mu tylko przytuliłam się do jego torsu i pocałowałam w szyję.
- A więc tak. My z Zaynem idziemy na rollercoaster - stwierdziła Cher ciągnąc za sobą mulata zapatrzonego na kolejkę górską.
- Ja idę po jedzenie ! - krzyczał Niall.
- A więc ja idę z nim - zawtórowała mu Alice. - A więc gołąbeczki pogruchajcie sobie w ciszy. Już nikt wam nie przeszkadza - powiedziała i poszła za Niallem.
Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy wolnym krokiem przed siebie.
- Kocham Cię. Kocham [...] Kocham - powtarzał jak najęty.
Zaśmiałam się.
- Zwariowałeś wariacie - poczochrałam mu włosy i pocałowałam w jego soczyste usteczka.
- A ty mnie kochasz ? - spytał udając smutnego.
- A jak myślisz. Te amo skarbie - ścisnęłam jego rękę.
- Mattie ? - usłyszałam głos zza pleców.
- Justin ! - rzuciłam się na przyjaciela.
- Justin - powiedział udając znudzonego Harry.
Szturchnęłam go w brzuch.
- Co tu robisz? - spytałam z zainteresowaniem.
- Akurat przechodziłem.
- Blee - ja idę się coś zapytać Zayna. Zaraz wracam. Nie zrób jej krzywdy.
- O nie bój się. Ja się nią dobrze zaopiekuje - odpowiedział Biebs cały czas się do mnie uśmiechając. Uwielbiam jego uśmiech jego wszystko. Jest taki wspaniały. Harry musiał przerwać miłą chwilę rzucając:
- Słucham ? - zapytał podchodząc "kozacko".
- O co Ci chodzi ? - spytał zdezorientowany Justin, a ja odsunęłam się na bok. Wiedziałam, że nie zapowiada się na miłą rozmowę.
- Chyba nie jesteś świadomy tego, że Mattie jest zajęta.
- Harry uspokój się - próbowałam go uspokoić. Na darmo. Szturchnął go.
- Harry ! - krzyczałam.
Justin stał w bezruchu.
- Teraz taki odważny jesteś? No co ? - popchnął go ponownie.
Justin odpowiedział mu tym samym. Zaczęło się. Szarpanina dwóch "kocic".
- Justin! Harry! - wołałam na przemian. - Uspokójcie się! - byłam tak cholernie zła. Co oni sobie w ogóle wyobrażają? Co to ma być? Czy ja jestem w przedszkolu i dzieciaczki się biją o pieprzoną zabaweczkę ?
Całą sprawę zauważyła Alice i podbiegła do nas. Za chwilę Niall też stał obok mnie.
- Prawie zakrztusił się watą cukrową.
Chłopacy wymieniali się wyzwiskami. Obrażali siebie nawzajem. Nikt nikomu nie był dłużny.
Nie wytrzymałam. Podeszłam do nich. To znaczy wbiegłam do środka i próbowałam ich rozdzielić. Za chwilę poczułam tylko silny ból i krew. Osunęłam się po woli na asfalt i wydawałam odgłosy bólu.
- Matko jedyna ! Co wyście narobili! - darła się Alice i p[odbiegła do mnie podając mi chusteczkę z torebki.
Popatrzyli się na siebie i skończyli bijatykę.
- Harry ! Jesteś okropny. Nawet nie próbuj się do mnie więcej odzywać - pobiegłam przed siebie.
- Coś opuściliśmy? - podbiegła do nich Cher z wielkim miśkiem i Zayn bez wielkiego miśka.
Harry był załamany całą sprawą. Nie wspomnę o mnie. Rozmawiałam chwilę z Justinem. Tylko on mnie rozumie. No i oczywiście Alice. Cher też, ale trochę mniej, bo ona rzadko kiedy coś ogarnia poza Zaynem. Taki typ człowieka. Nie mam jej tego za złe. Nie do końca.
Siedziałam w domu w bluzce Harrego i z lodem przyłożonym do policzka i oka, kiedy usłyszałam pukanie.
- Mogę? - spytał wychylając się zza drzwi.
- Przecież to też Twój pokój.
- Kochanie... - zaczął. - Bardzo Cię przepraszam. Naprawdę.
- Nie odzywaj się do mnie - obróciłam się na drugi bok.
- Już nie wiem co mam zrobić.. - mówił zrezygnowany.
- Nie odzywaj się do mnie.
Wyszedł z pokoju bez zbędnych słów. Nie widziałam go przez resztę dnia.
- Matt. Wyjdziesz trochę na dół ? - weszła Alice i spytała po cichu.
- Po co ? Nie chce mi się patrzeć na niego.
- Proszę - posłuchałam jej. Zeszłyśmy. Oglądnęłyśmy jakąs klawą komedie i zaczęłam się uśmiechać.
- Teraz już jesteś wolna. Możesz wracać odpoczywać - niemalże wygoniła mnie na górę.
Weszłam delikatnie stąpając. Kiedy tylko przekroczyłam próg pokoju zesztywniałam i moje oczy momentalnie się zaszkliły.
- Harry.... - jedyna co udało mi się z siebie wydobyć.
- Jesteś dla mnie wszystkim - siedział na łóżku trzymając bukiet róż w rękach.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Tu było tak pięknie. Wszędzie porozstawiane świeczki. Dosłownie wszędzie. Cudowny nastrój. Róże. I On. Podszedł do mnie niepewnym krokiem. Złapał w dłonie moją twarz.
- Nie wiem co powiedzieć. Jesteś najwspanialszym darem mojego życia - zaszkliły mu się oczy.
- Harry..
- Nie. Daj mi coś powiedzieć. Kocham Cię ponad wszystko. Rozumiesz ?
- Kocham Cię też.
- Wybacz mi. Wybacz mi kochanie - podał mi kwiaty i patrzył prosto w oczy.
Zrobiło mi się go cholernie żal. Widać było, że żałuje i tak bardzo się stara. Nie wytrzymałam. Pocałowałam go namiętnie.
- Tak strasznie jestem o Ciebie zazdrosny. Nie wiem co bym zrobił jakby miał Cię ktoś inny.
- Nie pieprz głupot. Jestem tylko Twoja.
Delikatnie położył mnie na łóżku i zakończyliśmy ten dzień czułościami. W idealnej atmosferze.

xx MATTIE

imagin 21

O HARRYM I NIALLU - SZKOŁA ♥

Piątek. Już jesteśmy zmęczone, ato dopiero pierwsza lekcja. Na dodatek jeszcze historia. Nuda jak cholera. Siedząc w ostatniej ławce przy oknie zaczęłam rozmowę:
-Ciekawe co nasi chłopcy robią? -szturchnęłam Alice w ramię.
-Pewnie jak zwykle śpią albo wydurniają się i rozwalają cały dom.
-Nie denerwuj mnie. - zrobiułam skwaszoną minę.
-Dziewczynki czy jest coś w tym momencie ważniejszego od historii? - spytała zirytowana nauczycielka.
-Tak ... - odpowiedziałam z powagą.
-Nie. - przerwała mi Alice.
Nauczycielka udała, że nie słyszy naszej odpowiedzi. Poszedła do mapy i wymachiwała na wszystkie strony wskaźnikiem. Przybiłysmy piątkę i zaczęłyśmy się do siebie śmiac. Jak zwykle robimy największy szum w klasie. Nie nasza wina, że jest sztywno i trzeba rozluźnic trochę atmosferę. Rysowałyśmy karykatury w zeszycie i poraz kolejny zostałyśmy upomniane.
-No nie ładnie. - usłyszałam czyjś głos. Twierdzanie było zapewne kierowane do nas. Zlekceważyłam to.
-Mattie, Mattie ... Mattie pssss... - zdenerwowana wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Harrego i Nialla chowających się w krzakach. Uchyliałm szerzej okna.
-Harry, co Ty tu robisz?
-Tęskniłem.
-Alice, Alice .. - szturchnęłam i wołałam przyjaciółkę, która opowiadała coś zawzięcie Cher. Po chwili zreagowała.
-Co chcesz? - zaśmiała się.
-Cześc kwaituszku. - przywitał ją Niall.
-Niall kretynie co Ty tu robisz? - oboje zrobili dziwne miny.
-Chodźcie do nas. - zaproponowali.
-Chyba oszaleliście. - odpowiedziałysmy chórkiem.
-Tylko z miłości. - powiedział z powagą Harry.
Wybuchłam śmiechem.
-Mattie, Alice!! - krzyknęła historyczka.
-Przepraszamy. - przeprosiłyśmy i zerknęłyśmy przez okno.
-Matt. - zrobił słodkie oczka.
-Nienawidzę Cię. - podniodłam rękę do góry.
-Mattie, słucham. - popatrzyła na mnie nauczycielka.
-Mogę wyjśc do toalety?
-Tylko szybko.
Wywinęłam się szybko na boisko. Pobiegłam, żeby nikt mnie nie zobaczył. Wpadłam wprost na Hazzę.
-No hej kochanie. - złapał mnie i pocałował.
-Ja przez Ciebie wylecę ze szkoły. - mruknęłam.
-Już jestem. - biegła Alice aż brakowało jej tchu. Wyglądała smiesznie.
-Jak? Jak Ty to zrobiłaś? - zrobiłam wielkie oczy.
-Błagam Cię, gdzie mój ładny?
-Al, wiedziedziałem, że do mnie przylecisz.
-Nie schlebiaj sobie. - zaśmiała się. Pociągnął ją i namiętnie pocałował.
-Niall my musimy wracac. - powiedziała przyjaciółka.
-Ale dlaczego? - spytali chórem.
-No lekcje mamy! - krzyknęłyśmy. Idźcie już. - Za 4 godziny się spotkamy. - powiedziałyśmy i poszłyśmy do sali.
Historyczka dziwnie na nas popatrzyła, ale nic nie powiedziała. Usiadłysmy na swoje miejsca cały czas się śmiejąc.
Znowu ktoś (dobrze nam znany) zaczął walic kamieniami po oknie.
-Boże co za debile! - powiedziała Alice. - Napiszę Niallowi smsa
-Przeczytaj jak napiszesz. - powiedziałam.
-"Idźcie stąd, bo nas ze szkoły wywalą!" Może byc? - spytała przyjaciółka.
-No, ale nie wiem czy do nich coś dotrze.
Zadzwonił dzwonek, a nasza następna lekcja była na drugim piętrze, więc będziemy miec spokój.
*po przerwie*
Wyciągnełyśmy z Alice podręczniki do matmy i usiadłyśmy znowu z tyłu. Przed nami była ławka wolna, bo nasze przyjaciółki Cher i Rachel były na wycieczce szkolnej. Zaczeliśmy sprawdzac zadanie domowe. Alice się zgłosiła, brawa dla niej pierwszy raz zrobiła coś z matmy! Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Dzień dobry! - ujrzałyśmy naszych chłopaków, a Alice aż upuściła książkę. - My jesteśmy nowi. - zaczął Niall
-To znaczy mamy zobaczyc czy się dobrze czujemy w tej szkole i byc dzisiaj z tą klasą na wszystkich lekcjach. - dokończył Harry.
-Siadajcie. - powiedziała matematyczka.
Harry zajął miejsce obok mnie.
-Spadaj, ja tu siedzę. - powiedziała Alice, która wracała od tablicy.
-Ale Al .. - powiedział mój chłopak.
-Nie wydaje mi się, abym Ci się przedstawiała, więc idź do swojego kolegi, którego też NIE ZNAM. - bardzo zaznaczyła dwa ostatnie słowa. - I daj mi spokój.
Widac, że była wściekła. Usiadła i ze złości się nie odzywała.
-Spokojnie. - zaczęłam się śmiac, a Alice mi zawtórowała. Dostałyśmy karteczkę od chłopaków.
"Jesteście złe?"
Chciałam odpisac, ale Al wyrwała mi kartkę i zaczęła coś bazgrac swoim czarnym długopisem.
-Co napisałaś? - spytałam.
-Że nie, ale nie rozumiem ich zachowania. - odpowiedziała.
Pisaliśmy jeszcze chwilę z nimi, ale potem poprosiłyśmy, aby nam nie przeszkadzali, bo my się skupiamy.
-Mattie. Nudzi mi się. - Alice zaczęła ciąc nożyczkami gumkę do mazania na małe kawałeczki.
-Co robisz? - spytałam.
-Patrz. - zaczęła rzucac we włosy naszych chłopaków. Zawtórowałam jej.
-Co wy robicie? - dowrócił się Niall.
-Ale co? - udawałyśmy, ze jesteśmy zajęte lekcją.
-Te gumki to chyba wy, co nie? - powiedział Harold.
-Od kiedy my jesteśmy białe? - zaczęłyśmy się śmiac i przybiłyśmy sobie piątki.
-Mattie chodź do następnego przykładu. - powiedziała matematyczka.
Niechętnie podeszłam do tablicy. W ogóle nie miałam pojęcia o czym jest mowa. Na szczęscie zadzwonił dzwonek. Poszłam po swoje rzeczy i wyszliśmy z sali.
-Idziemy do kibla. - Alice pociągnęła mnie za rękaw. Weszłyśmy do pomieszczenia, a za nami nasi chłopcy.
-To damska toaleta! - krzyknęłyśmy.
-Ale i tak tu nikogo nie ma. - powiedział Niall i pociągnął Alice do jeden z kabin.
-Weźmy z nich przykład. - zamruczał mi do ucha Harry.
Poczułam delikatne pocałunki na mojej szyi/ Weszliśmy do kabiny obok i zachłannie się całowaliśmy. Hazza rozpiął moje spodnie, a ja jego. Czułam, że już mu stoi, ja tez byłam rozpalona. Załozył czekolwadową prezerwatywę. Oplotłam swoimi nogami jego biodra. Po chwili był we mnie. Nawzajem zasłanialiśmy sobie usta, żeby nie było słychac naszych jęków. Harry poruszał się bardzo energicznie. Usłyszeliśmy dzwonek. Potrzebowaliśmy dosłownie chwilę, aby dojśc do końca. Wreszcie się stało. Pospiesznie założyłam spodnie, Harry również i wyszlismy z kabiny.
-Ładni, kończcie już! - walnął w ich drzwi mój chłopak.
Chwilę później Alice wyszła dopinając swoją bluzkę, a Niall zapinał swój pasek od spodni.
-My idziemy. Przyjdźcie do nas po szkole. - powiedzieli.
Myśmy poszły do klasy. Mieliśmy technikę.
-Przepraszamy za spóźnienie. - powiedziałyśmy i usiadłyśmy w pierwszej ławce. Nawet fajnie się tam siedziało, bo Pan był spoko.
-A gdzie sa Ci chłopcy co mówiła wasza wychowawczyni?
-Yyy .. noo.. teen. - Alice zaczęła się jąkac.
-Nie spodobało im się to sobie poszli. - wybrnęłam z sytuacji i razem z Al zaczęłyśmy się śmiac, a pan się tylko dziwnie popatrzył.

-Alice and Mattie xx

niedziela, 6 maja 2012

imagin 20

Harry !

Zazwyczaj wieczorem leżę z laptopem na łóżku. Słuchając przymulającej muzyki sprawdzam różne portale społecznościowe. Zapalone świeczki o zapachu bzu roznosiły się na cały pokój.  Uwielbiam ten zapach. Surfując w sieci trafiłam na opowiadanie jakiejś fanki One Direction. Opowiadała nieszczęśliwą historię z moim Harry w roli głównej. Wciągnełam się. Zazwyczaj śmieję się z tego wszystkiego co najarane fanki wypisują, ale to wyjątkowo mnie zaciekawiło. Dziewczyna umie pisać. Opowiada wszystko z najmniejszymi szczegółami. Może Harry nie był taki idealny jaki jest naprawdę, ale dało się znieść i dołożyć pare rzeczy. Czytałam. Łzy napływały mi do oczu. Zrobiły się one czerowne i popękały maleńkie żyłki. Zapewne wyglądałam jakbym się czegoś najarała. Jestem osobą wrażliwą. Bardzo często płaczę przez najdrobniejszą błahostkę. Harry wie, że lepiej mnie nie denerwować za bardzo, ani nie martwić, bo wykończyłabym się na śmierć. Oczywiście, jak w każdym związku kłócimy się i przepraszamy. Wtedy nikt nie patrzy na nikogo. Skończyłam. Wybuchłam płaczem. Nieopanowanym. Szlochałam. Tusz zostawił po sobie ślady na poduszce, kocu nawet na ubraniach. Musiałam wyglądać fatalnie. Czasami lubię sobie popłakać. To daje mi siłe na przetrwanie kolejnego dnia. Może to się wydawać śmieszne, ale to prawda. Każdy ma inny sposób, by przeżyć jutro. Wracając do tematu. Po przeczytaniu tej historii zdałam sobie sprawę z tego, że kiedyś może się to wszystko skończyć. Nasza miłość. To uczucie, które nas otacza może wygasnąć. Zaciągnęłam się i wydobywałam z siebie kolejne łzy.
Usłyszałam kroki. To pewnie był Harry. Zaglądnął do pokoju. Zauważył mnie opartą o ścianę. Płaczącą, tak bardzo. Podbiegł do mnie i usiadł obok mnie przytulając moją głowę.
- Kochanie. Co się stało? - tulił mnie mocno.
Szlochałam.
- Czy ty myślisz, że my się kiedyś rozstaniemy ? - mówiłam po każdym słowie wydobywając kolejne łzy.
- Kto Ci trakich głupot naopowiadał ? - był zdezorientowany. Głaskał mnie po głowie od czasu do czasu całując w nią.
- Nikt. Ja sama.
- Nie mów tak! Kocham Cię i nie zmaierzam Cię zostawiać - usiadł bliżej mnie. Położyłam głowę na jego nogach.
- Też Cię kocham. Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Więc skąd taki pomysł? Czy coś się stało? - mówił zaniepokojony.
- Nie zadawaj tyle pytań.
- To co mogę zrobić, żebyś nie była smutna ?
- Po prostu bądź przy mnie.

krótki i może za bardzo nie dopracowany, ale jest. Taki na dobranoc. Dziękuję za komentarze i tyle wejść. Kocham was.

imagin 19

Zayn :)

http://www.youtube.com/watch?v=HpyZEzrDf4c

Wieczór. Myśl przewodnia - dyskoteka. Trzeba zaszaleć. Przez ten tydzień tak dużo się wydarzyło. Tyle czasu Ci pochłonęła nauka. Czas się rozerwać. Ubierasz coś seksownego, szpilki, biżuteria, make-up i w drogę. Idziesz ulicą. Wszyscy się za Tobą oglądają. Idziesz taka pewna siebie, jak nigdy dotąd. Marzysz tylko o chwili luzu i wolności. Wchodzisz do zatłoczonego klubu. Leci piosenka "You make me feel", którą Dj nieco przerabia. Świetnie dobrana akustyka. Te światła. W każdym kolorze tęczy. Świecą jedno po drugim. Świat wiruje Ci w oczach. Idziesz do baru. Zamawiasz drinka. Lecisz na spontana. Co Ci dadzą, będzie dobrze. Jak szaleć to szaleć. Tu tak jak po drodze chłopacy nie spuszczają z Ciebie wzroku. Kokietujesz. Po trzecim drinku wirujesz na parkiecie. Tańczysz nie zważając na nikogo, ani na nic. W tą noc każdy chciałby mieć Ciebie w posiadaniu. Wywijasz dupcią w prawo i w lewo. Twoją uwagę zwróciło dwóch chłopaków stojących przy barze i bacznie Cię obserwujących. Jesteś najpopularniejszą dziewczyną w klubie. Otacza Cię mnóstwo ludzi. Jeden z nich podchodzi do Ciebie i zaczyna z Tobą tańczyć. Tańczysz tyłem do niego ocierając się o jego kroczę. Po chwili odchodzi. Pochlebiało Ci jego zachowanie więc podeszłaś do niego.
- Cześć kochanie - rzuciłaś do niego całkiem odważnie.
Wzięłaś słomkę do ust. Zostawiłaś na niej czerwony ślad od szminki.
Chłopak miał ciemne włosy, mega czekoladowe oczy i ślicznie pachniał. Woda kolońska robi swoje.
- Cześć mała - odpowiedział Ci opierając się jedną ręką o ścianę.
- Zaszalejemy - powiedziałaś raczej twierdząco i pociągnęłaś mulata za sobą.
Staliście teraz w damskiej łazience. Przywarłaś nim o ścianę i zaczęłaś całować. Twoje ręce wędrowały pod jego koszulką. Całowałaś tak zachłannie i nieco nachalnie, ale jemu to pasowało. Był cholernie seksowny i Cię pociągał. Co chwilę zagryzał wargę, albo oblizywał górną wargę. Przykleiłaś się do niego dosłownie. Kiedy Twoja ręka powędrowała do jego spodni chwycił Twoje ręce.
- Chyba z dużo wypiłaś dzisiaj - zaśmiał się.
- Nie przesadzaj - nie zrobiłaś sobie nic z tego co powiedział i dalej Twoje usta powędrowały do jego.
- Mówię poważnie.
- Przecież Ci się podobało ! - powiedziałaś zła.
- Wolę żebyś była świadoma tego co robisz - uśmiechnął się. - Odprowadzę Cię do domu - złapał Cię za rękę i kierowaliście się do wyjścia.
- Nie mogę wrócić do domu - zatrzymałaś się.
- Jak to nie ?
- No normalnie. Rodzice myślą, że nocuję u koleżanki.
- To zabiorę Cię do siebie.
Kiedy dotarliście na miejsce od razu ległaś na łóżko i urwał Ci się film. Czułaś tylko jedynie jak chłopak ściąga Ci buty i przykrywa kocem.
Rano wstałaś łapiąc się za głowę.
- Kac morderca, co ? - przywitał Cię z uśmiechem.. No właśnie kto ? Popatrzyłaś na chłopaka, który krzątał się po pokoju.
- Gdzie ja jestem - mamrotałaś.
Chłopak obrócił się i podszedł do Ciebie.
- Zayn !? - wrzasnęłaś.
- Przecież nawet Ci się nie przedstawiłem - zaśmiał się i podał Ci szklankę wody mineralnej.
- Co ja wczoraj robiłam?
- Może lepiej żebyś się nie dowiadywała.
- Czy, czy ja zrobiłam coś niestosownego? - pytałaś przestraszona co odpowie Zayn.
- Tak, znaczy nie, nie.
- To zdecyduj się.
- Nie szczególnie. Do niczego nie doszło. Ale przyznam, że usta masz słodkie i napalona jesteś - odgarnął Ci włosy z twarzy.
Zaczerwieniłaś się.
- Matko !
- Może dasz się gdzieś zaprosić, gdy jesteś trzeźwa i świadoma wszystkiego - uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Zgodzę się, ale pod warunkiem, ze wszystko mi odpowiesz, bo niewiele pamiętam - zaśmiałaś się.
Nie wierzysz we własne szczęście. Gdybyś nie była pod wpływem alkoholu to nigdy byś do niego nie podeszła ze względu na swoją nieśmiałość.

imagin 18

Świetnie. Moja mama poznała nową koleżankę i za wszelką cenę chce, abym ją poznała dziś wieczorem, bo zaprasza ją na kolację do nas do domu. Niech sobie zaprasza, ja nie mam nic przeciwko temu, ale niech mnie w nic nie miesza. Jak do mnie przychodzi Alice to nie robię szumu na prawo i lewo. Ugghh.
- Mattie ! - darła się już od samego rana z kuchni.
- Słucham - odpowiedziałam raczej twierdząco.
- Musisz iść na zakupy.
Really ? Przecież wczoraj cały wieczór byłyśmy w sklepie.
- Tylko się ubiorę.. - odpowiedziałam znudzona i ponownie weszłam na górę.
Już wolę chodzić do tego pieprzonego sklepu niż jej słuchać.
Wzięłam liste i poszłam. Odpaliłam mp4 z moją ulubioną playlistą. Postanowiłam iść na około. Ta droga prowadziła przez nasz High School. Nawet w weekend jest tam tłoczno. Chłopacy grają w rugby, futboll, basketball i tego typu sporty. Dziewczyny tańczą, dopingują i się wydurniają, bo inaczej tego nie da się nazwać.
"Ohhh chłopcy ! chopcy" całkiem słit, nie powiem. Szkoda gadać na ten temat.
Załatwiłam sprawę w sklepie. Wracając rozmyślałam nad ostatnimi czasami. Stwierdziłam, że dzisiaj cały dzień siedzę w pokoju i nawet nie racze z progu przekraczać. Jutro z Alice idziemy na zakupy. Muszę nabrać siły.
Nagle poczułam mocne uderzenie w głowę i straciłam równowagkę. Upadłam.
- Aaał. Moja głowa.. - bełkotałam.
- Nic Ci nie jest ? - podbiegł do mnie niczego sobie chłoptaś.
- Głowa mi odpada, a tak po zatym do super - odpowiedziałam z ironią.
Podał mi rękę, a ja nadal trzymałam się z abolącą głowę.
- Przepraszam Cię. Naprawdę nie chciałem - tłumaczył się.
- Dobra, dobra ja idę, bo jeszczę mi do końca ta głowa odleci - zmieszana poszłam do domu. Zrobiłam zimny okład i położyłam się do łóżka. Miałam dziwne zawroty.
Obudziłam się o 19. Spałam ? Dobre. Niepokojące, że mama jeszcze do mnie nie przyszła i mi nie kazała dotrzymywać towarzystwa. Rozebrałam się i poszłam do łązienkik wziąć prysznic.
- AAAAAAAAAAAAAAAA - zawrzeszczałam. - Zboczeniec !
W łazience przy zlewie stał ten chłopak co uderzył mnie piłką w głowę.
- Słucham ? - zapytał wywalając oczy i śmiejąc się.
- Śledzisz mnie ? - spytałam okrywając się ręcznikiem.
- Chyba żartujesz. - popatrzył na mnie wycierając ręce o ręcznik, którym się owinełam.
- Chyba ty żartujesz, Co ty tutaj w ogóle robisz ?
- Nasze mamy się przyjaźnią.
Matko jedyna, czy ta kobieta też jest taka bezczelna? Beza słowa wyszłam z łazienki zatrzaskując po sobie drzwi.

2 dni później.
- Mattie ! Zbieraj się! - krzyczała mama niezy=wykle podniecona i uradowana.
- Z czego się tak cieszysz ?
- Zaraz jedziemy na na wycieczkę,
Bez większych sprzeciwów ubrałam się wzięłam torbę na ramię i wyszłam przed dom.
Niech mnie ktoś do cholery jasnej uszczypie. Co tu robi mojej mamy koleżanka i jej syneczek.
- A teraz poznajcie się - usłyszałam głos mamy, który wydobywał się zaraz za mną.
- To jest Mattie, a to jest Harry.
- Świetnie - parsknęłam i wsiadłam do samochodu zatrzaskując drzwi. Całą drogę siedziałam gapiąc się w okno. Od czasu do czasu zdarzyło mi się dotknąć Harrego w jakąs część ciała, on tylko irytująco się uśmiechał. Uggh.
Dojechaliśmy. Szliśmy jakąs ścieżąką w lesie. Nagle mój oprawca zaczął temat.
- Dlaczego jesteś taka?
- Taka, czyli jaka ?
- Taka nieosiągalna. Przecież widać, że nie jesteś takim typem człowieka.
- Widocznie wzrok Ci się pogorszył kochaniutki - odeszłam szybszym tępem, aby dogoninć nasze mamy. Pociągnął mnie za rękaw.
- Co ty robisz ? - popatrzyłam na jego rękę, która dotykała mojego ramienia.
- Chcę tylko porozmawiać.
- Nie bądź egoistą - sapnęłam i odepchnęłam jego rękę.
- Za co ty mnie tak nie lubisz ?
Nie odpowiedziałam mu. Miał rację. Przecież niczemu nie był winny, a ja od razu go skreśliłam. Trudno.
Spojrzałam przed siebie. Szlak się kończył i rozgałęział się na cztery inne.
- Świetnie. I co teraz zrobimy ? - spytałam z nadzieją, że zna odpowiedź.
- Nie mam pojęcie odpowiedział - wymachuąc rękami.

- Jak to nie masz pojęcia ? Przecież to przez Ciebie się zgubiliśmy - byłam wulkanem złości.
- Uspokój się. Przecież sobie jakoś poradzimy - próbował mnie nieco uspokoić.
- Nawet się do mnie nie odzywaj ! - wpadłam w szał i zaczęłam wrzeszczeć.
Stał jak słup i przyglądał mi się.
- Może w końcu wybierzesz jakąś ścieżkę ? Albo nie! Ja to lepiej zrobię - poszłam stanowczym krokiem przed siebie. Szedł za mną. Nie było widać żywej duszy. Było dość ciemno. Przerażało mnie to. Słońce zasłaniały wysokie drzewa.
Co krok spotykaliśmy kałużę błota. W pewnym momencie kopnęłam w jedną z nich nogą i ochlapałam Harrego.
- Zrobiłaś to specjalnie - rzucił się na mnie z pretensjami.
- Jaa... Nie - odpowiedziałam. Nic nie poskutkowało, bo za chwilę dostałam błotem w twarz.
Stałam w bezruchu i strzepywałam to.
- Jak śmiesz ! - oddałam mu tym samym.
Zaczął się zacięty pojedynek na błoto. Nie było jednego centymetra na naszym ciele, którego nie pokrywało by błoto. Na początku to prawie się biliśmy, ale przekształciło się to w całkiem niezłą zabawę. Po chwili szliśmy cali ubłoceni całkiem weseli szukając wyjścia z tego ciemnego jak dupa lasu. Wreszcie nastąpił jego koniec. Za lasem znajdowała się piękna polana, po prawej stronie płynęła rzeka. Dzień był bardzo słoneczny więc wszystko wyglądało magicznie.
Podeszłam do wody. Weszłam do niej. Była dość głęboka. Opłukałam się. Po chwili dołączył do mnie Harry. Powtórzyliśmy naszą zabawę, tylko tym razem w wodzie. Zapomniałam całkowicie o złości do niego. Bawiliśmy się jak małe, niewyżyte dzieci. Po czym wymęczeni wyszliśmy z wody i usiedliśmy na brzegu.
- Miałeś rację. Przepraszam, że byłam taką jędza - popatrzyłam na niego z lekkim uśmieszkiem grzebiąc patykiem w wodzie.
- Ja też Cię przepraszam.
- Ty ? Przecież nie masz za co ?
- Za to, że pojechałem z wami tutaj. Spodobałaś mi się i chciałem Cię lepiej poznać.
- Gdyby się nie stało, tak jak się stało nadal bym była zła jak osa na cały świat - zaśmiałam się.
- Widzisz nie dałaś mi szansy pokazać, jaki jestem fajny - powiedział niezwykle poważny.
- Dowcipny jesteś ! Ale przyznam Ci najgorszy nie jesteś - szturchnęłam go łokciem.

Nasze mamy spotkaliśmy po niecałej godzinie. Okazało się, ze każda ścieżka prowadzi tutaj. Wróciliśmy odmienieni. Uśmiechaliśmy się do siebie przez całą drogę powrotną. Zdążyliśmy się nawet wymienić numerami telefonu. Od razu się przydały. Wychodząc z łazienki usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS.
"Nie jestem Najgorszy? To może dasz się gdzieś zaprosić jutro ?"
Odpisałam. "Pewnie ! Ale pod jednym warunkiem. Porzucamy się błotem czy coś ! LOL xx"

sobota, 5 maja 2012

imagin 17

- A no więc tak. Przyjdziemy do domu. Puścimy film. Weźmiemy popcorn i picie. I będziemy cały dzień leniuchować - wymieniałam moje pomysły wyliczając na palcach.
- Harry.. Harry ! HARRY ! Czy ty mnie w ogóle słuchasz ? - pomachałam mu ręką przed oczami.
- Przepraszam, ale jesteś taka seksowna i nie mogę się napatrzeć - oblizał usta.
- Wariat ! - klepnęłam go w ramię.
Weszliśmy do domu. Poszłam na górę i przebrałam się w czarną bieliznę i niebieską bluzkę Hazzy. Zeszłam na dół Harold operował telewizor i szukał płyty z filmem. Obrócił się i zmierzył mnie wzrokiem.
- Coś nie tak ? - zapytałam zalotnie i oparłam się o ścianę.
- Dlaczego mi to robisz ? Jesteś okropna.
- Ale co takiego ? - przygryzłam wargę i wdzięczyłam się do lustra.
Ściągnął z siebie bluzę i podszedł do mnie. Objął mnie od tyłu i składał pocałunki na mojej szyi. Patrzyłam na nasze odbicie w lustrze. Razem byliśmy tacy idealni. Odwróciłam się. Patrzyłam na niego z taką namiętnością i pożądaniem. On wcale nie był mi dłużny. Kiedy zbliżałam swoje wagi do jego ten położył swoje ręce na moich ramionach i odsunął głowę.
- Harry ! - warknęłam zła.
- My dzisiaj przecież tylko cały dzień film oglądamy - pokiwał głową i poszedł w stronę telewizora. Ściągnął koszulkę i prężył się. Drażnił się ze mną.
- Nienawidzę Cię - rzuciłam go poduszką i wystawiłam mu język.
- Też Cię kocham kochanie - posłał mi całusa.
- A więc idę ubrać stanik - udałam, że się smucę.
- Stanik? Czy ja dobrze słyszę ? - podbiegł do mnie wziął na ręce i położył na kanapie całując po każdym zakamarku ciała.

aaaaaaaaaaaaaaaw <33
- Mattie xx

imagin 16

Harry 

Razem z chłopakami i Alice dotarliśmy na Costa brava. Naszym planem jest przez cały ten czas wylegiwanie się na słońcu oraz taplanie w gorącym morzu. Przyjechaliśmy w siódemkę. Musiałam się nieco poświęcić dzieląc pokój z Harrym i z Zaynem ponieważ świeża para musi nacieszyć się sobą. Nie byłam do końca najszęśliwszą osobą na świecie, ale to był dobry sposób na zbliżenie się bardziej do Hazzy. Chłopcy pomogli mi zaciągnąć walizki do pokoju i zaczęliśmy rozpakowywanie. Chłopcy przydzielili mi łóżko na środku. Pomiędzy nimi. Nawet nie pertraktowałam co było dziwne. Pierwszy dzień minął nam tak szybko jakby go wcale nie było. Było tak jak planowaliśmy. Wyszliśmy na plażę. Ja i Alice opalałyśmy się, a chłopacy jak małe dzieci pluskali się w wodzie i zatapiali. Jeden jedyny Zayn, który nie cierpi wody poszedł na "łowy". Oczywiście w planach miał wyrwanie jakiejś dziewczyny. Co było u niego codziennością. O godzinie 18 zaczęliśmy się zbierać, bo zrobiło się dość chłodno. Rozdzialiliśmy się i każdy powędrował do swojego pokoju. Zayna nadal nie było i chyba nie zanosiło się na to, że w ogóle dzisiaj wróci. Czułam się dość niekomfortowo będąc z Harrym w jednym pomieszczeniu i to w dodatku na noc. Oznajmiłam mu, że idę wziąć prysznic. Zabarałam wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyłam w kierunku łazienki. Kiedy załatwiłam wszystkie potrzebne rzeczy wróciłam do pokoju i ległam na łóżko. Zorientowałam się, że Harry też leży na swoim w samych bokserkach. Na plaży nie budziło to we mnie żadnych emocji. Teraz było trochę inaczej. Przyglądałam mu się uwaznie, ale dość dyskretnie. Chyba nie zauważył. Za chwilę on oblogoewał łazienkę. Usiadłam na krześle obok kredensu i popijałam colę w puszce. Bóg chciał, żeby picie wpadło mi nie w tą dziurkę i zaczęłam się krztusić. Kiedy się uspokoiłam cola wylądowała na mojej piżamie. "Shit" klnęłam i podeszłam do walizki wyciągając coś na przebranie. Plama była dość duża. korzystając z okazji, że Harry bierze prysznic rozebrałam się. Usłyszałam chrząśknięcie. Obróciłam się. Za mną stał Harry z podniesionymi brwiami i zalotnym uśmiechem. Przyspieszyłam tempo i narzuciłam na siebie wyciągniętą wcześniej bluzkę. Zawstydziłam się.
- A ty czemu się nie kąpiesz ? - próbowałam przerwać tą krępującą ciszę.
- Tu są lepsze widoki - poruszał brawiami i przygryzł wargę.
Poczułam motylki w brzuchu. O nie ! Nie ! Niech on przestanie. Jak zrobi tak jeszcze raz to go zabiję. Podoba mi się, ale nie. Nie mogę. Chyba.
Kiedy wrócił z łazienki zgasiliśmy światło i leżeliśmy w ciszy. Nikt nie raczył się odezwać. Gdzieś po godzinie położył się obok mnie na łóżku.
- Nie mogę zasnąć - szepnął mi do ucha. Dreszcz przeszedł całe moje ciało. Jego głos łaskotał moje ucho.
- Coś się stało ? - spytał ściszonym głosem. Pewnie zauważył, że lekko się zatrzęsłam.
- Nie, nic, wszystko w porządku.
- Jeżeli Ci przeszkadza mogę... - nie dokończył, bo przerwałam mu. Nie cchiałam psuć tej chwili bliskości.
- Na prawdę wszystko jest w jak najlepszym porządku - odpowiedziałam łagpdząc sprawę.
Przysunął się bliżej mnie i jeździł ręką po moich plecach. Czułam, że zaraz eksploduję. Na moje szczęście do pokoju wtargnęła Alice.
- Mattie ! .. Ojjeeeej przepraszam.... Nie.. wiedziałam.. - ciągnęła.
Zerwałam się i usiadłam na łóżku.
- Eee yyy - próbowałam nas usprawiedliwiać chyba nie zadziałało tylko jeszcze bardziej pogorszyłam sprawę.
- Czym zawdzięczamy tą wizytę?
- Chciałam się spytać czy Zayn wrócił.. - mówiła nadal patrząc raz na mnie raz na Harrego.
- Napisał, że wróci rano - dodał Harry w lekkim pośpiechu, tak jakby Alice przeszkodziła mu w czymś ważnnym. Zazwyczaj zachwouje się tak jak ktoś mu przerywa , kiedy ma wenę i pisze tekst piosenki.
Po chwili Alice wyszła i znowu nastała ta krepująca cisza, której wcale nie lubiłam. Nie wiadomo co powiedzieć, ani jak się zachować. Harry nadal leżał na moim łóżku i widziałam, że po woli zasypia. Stwierdziłam, że dosyć głupio by to wyglądało jakbym poszła na jego łóżko. Pomyślałby sobie coś w rodzaju "Nie lubi mnie", "Brzydzi się mnie?" co w ani jednym pieprzonym procencie nie byłoby prawdą.
Rano. Otworzyłam najpierw prawe oko ze skwaszoną miną po czym dołączyło do niego lewe. Harry obejmował mnie ręką w pasie. Spał. Był taki słodki i niewinny. Chętnie obudziłabym go pocałunkiem. Nawet nie wiedziałam jak mam się obrócić.. Lekko się ruszyłam.
- Dzieńdobry - usłyszałam głos za plecami.
Na odpowiedź tylko się uśmiechnęłam.
- Przepraszam, że tak wyszło. Nie chcę, żebyś czuła się niezręcznie.
- Wszystko dobrze. Poważnie - próbowałam być przekonująca. Wcale nie było dobrze. Było fatalnie. Przez ten incydent przypomniałam sobie jak bardzo mi na nim zależy i jak bardzo mi się podoba.

Zerwałam się z łóżka. Nie wiem dlaczego się tak zachowuję skoro w domu wszystko jest normalnie. Czyżby ten klimat mi nie sprzyjał? Czy po prostu założyłam sobie, że ON to obiekt nieosiągalny [?] Okaże się w najbliższym czasie. Zapewne.
- Ludzie ! Wstawajcie ! Idziemy na plaże ! łuhhuhu - darł się chyba Louis za drzwiami waląc do pokoju Nialla i Alice.
- Louis, chyba marchewki zgubiłeś idź poszukaj - powiedział zirytowany Niall.
Umówiliśmy się za godzinę na dole..
Pierwsza zajęłam łazienkę. Uczesałam się, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam strój kąpielowy. Za wszelką cenę nie mogłam poradzić sobie z zapięciem stanika. Wyszłam z łazienki w poszukiwaniu ratunku. Harry leżał jeszcze na łóżku patrząc się w sufit.
- Harry, mógłbyś ? - spytałam trzymając rękami sznureczki. Usiadłam obok niego na łóżku. Delikatnie przyłożył swoje ręce do mojej szyi. Lekko mu drżały co wywołało u mnie uśmiech. Po chwili zmagania zawiązał i przejechał dłoniom tak delikatnie i czule po moim karku. Odchyliłam głowę lekko w prawo zamykając oczy. Błądził raz jedną, raz drugą. Po chwili poczułam dotyk jego ust na szyi. Westchnęłam po czym przeprosiłam i szybkim krokiem wbiegłam do łazienki.
Oparłam ręce o umywalkę i spuściłam głowę. Po czym przyglądałam się miejscu, w którym Harry złożył pocałunek i delikatnym ruchem ręki pomasowałam szyję. Zacisnęłam oczy i miałam ochotę krzyczeć. Już sama nie wiem co chcę, czego chcę, a tym bardziej czy chcę JEGO i czy chcę aby dalej to robił. A jeżeli to dla niego nic nie znaczy. Jasne. Już przez długi okres czasu mamy się ku sobie. Wychodziliśmy na długie spacery nocą. Sami. Do kina. Sami. Na kolację. Sami. Ale kiedy Harry zaczął się do mnie zbliżać, czuję coś dziwnego. Czuję taką barierę, która się włącza, kiedy tylko w taki sposób na mnie popatrzy, albo dotknie.
Chyba dość dziwnie się zachowałam, więc postanowiłam wyjść z ukrycia. Na raz, dwa, trzy otworzyłam drzwi, ale w pokoju było pusto. Nie było go. Zatrzasnęłam drzwi i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli na wypchanej sofie i czekali na mnie. Oprócz Harrego. Ten stał oparty o sofę tyłem do nas. Kiedy usłyszał mój głos obrócił się i lekko mnie zmierzył. Próbowałam na niego nie patrzeć, ale to nie było takie proste. Wzięłam Alice pod rękę i wyszliśmy z hotelu.
Kiedy dotarliśmy na miejsce chłopacy od razu wskoczyli do wody, a my rozkładałyśmy ręczniki.
- Co jest pomiędzy Tobą, a Hazzą ? - spytała Alice.
- Nic - odpowiedziałam stanowczo.
- Przecież to widać!
- Ale co widać ? Nic nie było, nic nie ma i nic nie będzie - wybuchłam. Nie wiem dlaczego wyżywam się na niej. Jakoś nie mam ochoty na żadne tłumaczenia sytuacji i opisywanie tego.
Położyłam się na brzuch głową do morza i w tej sytuacji do Harrego. Siedział na brzegu i rozmawiał z Niallem.
Po dość długim wylegiwaniu oznajmiłam, że idę się przejść.
W końcu doszłam do długiego pomostu, który z prawej strony miał olbrzymie kamienie. Usiadłam na najwyższym i przypatrywałam się falom. Może w końcu coś do mnie dotrze. Jakaś fala przyniesie odpowiedź na tą całą sytuację. Pojedyncza łza poleciała mi po policzku. Szybko ją wytarłam. Usłyszałam dość ciche i delikatne kroki.
- Przeszkadzam ? - to był Harry.
Wybrał sobie odpowiedni moment nie ma co. I co ja mam mu powiedzieć? Jak się wytłumaczyć z tego całego zdarzenia. Nie mam wytłumaczenia na swoje zachowanie.
- Nie - odpowiedziałam - dość smutnym, a poważnym głosem.
Usiadł obok mnie i razem ze mną przypatrywał się rozbijającym się falom o pomost.
- Przepraszam za ten incydent.. - zaczął. Wiedziałam, że nie to chodzi mu po głowie. Znam go nie od dzisiaj.
- Nic się nie stało - wymusiłam na swojej twarzy uśmiech.
- Ja po prostu nie mogłem się opanować.
- Zdarza się.
Zerknął na mnie kątem oka i przełknął ślinę.
- Chyba psujemy wszystko - zmieniłam barwę głosu. Mówiłam głośniej.
- Wszystko czyli co ?
- Przyjaźń.
- Wcale nie.
- Nie ?
- Nie.
Zgasiła mnie jego odpowiedź. Nie wiedziałam co powiedzieć. Na szczęście on się odezwał.
- Wracamy ? Chyba zaraz wybywamy na obiad.
- Dobrze.
Podał mi rękę.
Zanim się ogarneliśmy był już wieczór. Zayn załatwił procenty. Więc postanowiliśmy przesiedzieć go w pokoju i trochę się zabawić.
Kiedy każdy był po jednej butelce piwa Alice rzuciła pomysł zabawy w butelkę. Niall pokiwał głową. Śmialiśmy się cały czas.
Louis zakręcił. Wypadło na Alicie.
- A na co gramy ? - spytał jak zwykle niedoinformowany Niall.
- Jak to na co ? - rzucił Zayn patrząc się na niego jak na durnia.
Zayn nie doczekał się odpowiedzi, bo Niall chyba zajarzył.
Louis zbliżył się na czworaka do mojej przyjaciółki i przeszli do rzeczy. Niall patrzył ze skwaszoną miną. Jak by mógł, to by teraz rzucił się na Louisa i mu przyłożył. Wiedział, że to tylko gra. Chyba.
Po kilkunastu kolejkach. Przyszłą Harrego kolej na kręcenie. Modliłam się, żeby nie wypadło na mnie. Zakręcił. Butelka kręciła się nieskończenie długo. Zwolniła przy Niallu, Alice, Zaynie i zatrzymała się na mnie.
"Fuck" pomyślałam. Popatrzyłam się na Harrego. Ten nie wiedział co ma robić. Opierał się.
- Ei ! Hola, hola ! Do roboty - chłopacy wydobywali z siebie dziwne odgłosy. Wszystko mi zawirowało w głowie. Chwyciłam piwo wzięłam olbrzymi łyk i również na czworaka usiadłam na środku kółka. Wzięłam głęboki oddech. Harry przybliżył do mnie swoją twrz i za chwilę nasze usta stanowiły jedność. Najpierw wymienialiśmy się pocałunkami. Po chwili Harry przejął inicjatywę i wsadził swój język do mojej buzi błądząc nim i łaskocząc mnie w podniebienie. W końcu nasze języki się spotkały i tańczyły ze sobą. Prawą ręką chwyciłam jego włosy , a w drugiej trzymałam butelkę z piwem. Wykręcałam głowę na obie strony. czułam jakby to trwało wiecznie. Nie słyszałam kompletnie nic. Po chwili Zayn oderwał nas od siebie. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Stwierdziłam, że jak dla mnie to już koniec na dzisiaj i wyszłam z pokoju nie puszczając alkoholu. Otworzyłam kartką pokój i wyszłam na balkon. Wzięłam cztery głębokie oddechy i wypiłam zawartość butelki.
Przez całą noc myślałam tylko o smaku jego ust zerkając od czasu do czasu jak śpi. teraz już wiedziałam, co mi leży na sercu. Kocham go i to już jakiś okres czasu. Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam.
Kolejny dzień również minął błyskawicznie szybko. Pojechaliśmy trochę zwiedzić wyspę. Kiedy wracaliśmy Harry zaproponował wyjście gdzieś wieczorem. Tylko my dwoje. Zgodziłam się. Oczywiście miało to być spotkanie po przyjacielsku [?]
Zostawiliśmy Zayna samego w pokoju i oznajmiliśmy, że jak wrócimy nie chcemy widzieć żadnej panienki. Tylko zaśmiał się i powiedział "Jak w ogóle dzisiaj wrócicie". Zamyśliłam się i wyszłam za Harrym.
Spacerowaliśmy wzdłuż plaży. Cały czas się śmiejąc i wygłupiając.
Po chwili klepnęłam go w ramię i krzyknęłam "Ganiasz". Ruszył za mną. Krzyczałam i śmiałam się jak wariatka. Po chwili potknęłam się i upadłam, a on wylądował na mnie. PO raz kolejny ta niekomfortowa cisza. Tylko nasze spojrzenia. I dotyk. Dotyk ust. Otworzyłam oczy i zaśmiałam się.
- Co Cię tak śmieszy ? - spytał się dość poważnie opierając ręce na pisaku po obu stronach mojej głowy.
- Przyjaciele się tak nie zachowują - stwierdziłam udając poważną.
- Tak ?
- Tak.
- Jesteś pewna ?
- Mhm.
Mówił takim śmiesznym głosem, że myślałam, że się uduszę ze śmiechu.
- No wiesz. Przyjaciele nie zachowują się tak - Musnął moje usta. -- I tak - pocałował mnie po szyi. - I tak - zjechał niżej. - A co najważniejsze to nie zachowują się tak - włożył mi rękę pod bluzkę i jeździł rękami po moim rozpalonym ciele.
Mruczałam i cicho pojękiwałam. Zdarliśmy z siebie ubrania. Dobrze, że było ciemno i nie było żywej duszy. Nie groziło to żadną wpadką. Całowaliśmy się tak zachłannie po każdym miejscu na ciele. Po chwili przerwałam i wstałam. Pobiegłam przed siebie chwytając tylko swoją bluzkę. Kiedy byłam już dość daleko obróciłam się do Harrego, który nadal stał jak słup w miejscu gdzie go zostawiłam.
Rozłożył ręce.
- Czemu uciekasz ? - krzyczał w moją stronę.
A ja ze śmiechem mu odpowiedziałam:
- Nasz pierwszy raz musi być bardziej romantyczny.
- Czy uważasz, że tu nie jest romantycznie ? - odpowiedział śmiejąc się.
- Stać Cię na więcej - parsknęłam.
- Kocham Cię - krzyknął jeszcze głośniej.
- Kocham Cię - odpowiedziałam mu tym samym.
Wróciliśmy do domu nadal się śmiejąc jak byśmy byli po jakiejś imprezie najarani i nachlani. Nam po prostu było do śmiechu.
Po powrocie do hotelu wszyscy już spali. Położyłam się na łóżku, a Harry za mną. Nadal chichraliśmy się z byle czego. Uśpił mnie pocałunkiem.
Rano wszyscy poszliśmy na poranny spacer. Przechodząc obok wczorajszego miejsca igraszek razem z Harrym wymienialiśmy się spojrzeniami i uśmiechaliśmy. Po chwili Alice rzuciła:
- Matt ! To nie Twój stanik ? Hmm, oczywiście, że Twój kupowałyśmy je razem, mam taki sam.
Zarumieniłam się.
Chrząknęłam i szturchnęłam Harrego w ramie.
- Aaa to tak spędziliście dzisiejszą noc.
Harry podrapał się po głowie, a ja się zaśmiałam nic nie odpowiadając.
Postanowiliśmy zabrać stroje kąpielowe, zjeść coś i tak jak codziennie iść się wylegiwać na słońcu. Więc wróciliśmy do hotelu.
Harry nie odstępował mnie na krok. Zachowywaliśmy się jak małe dzieci.
Pierwsi się spakowaliśmy i zeszliśmy na dół przed hotel. Mieliśmy chwile czasu. Hazza przywarł mnie do ściany budynku i tak zaczął całować. Lecąc od czoła do dekoltu. Napięcie z każdą chwilą wzrastało. Przygryzł moją wargę i mówił, że kocha.
Wszystko widzieli nasi przyjaciele, którzy stali bez ruchu i przyglądali się całej sytuacji.
Alice stwierdziła, że wiedziała, że w końcu tak się stanie, dlatego kazała nam być razem w pokoju, a Zayna i tak nigdy nie ma więc nie będzie nam w niczym przeszkadzał.
Po drodze Harry zaciągnął mnie w boczną uliczkę i zostawił przed sklepem na dość długą chwilkę. Po chwili wrócił. Postanowiliśmy dołączyć do reszty.
Niestety nigdzie ich nie było widać. Szliśmy brzegiem. Harry przystanął. Wyjął z torby pudełeczko i klęknął.
- A teraz tak oficjalnie - powiedział do siebie.
Uśmiechnęłam się.
- Zostaniesz moją dziewczyną ? - patrzył na mnie swoimi zielonymi oczami.
- Tak, yes, si, ano, ja, waaw - zaśmiałam się i pocałowałam go najczulej jak umiałam.

Ale się napisałam !
xoxo Mattie 

piątek, 4 maja 2012

imagin 15


Jest lato. Pada lekki miły deszczyk co pomaga w refleksjach. Chodzisz po podwórku ze słuchwakami w uszach. Na tą chwilę tylko to Ci pomaga.  Jesteś sama. Dosłownie sama. Nie masz komu się wyżalić. Pokłóciłaś się z przyjaciółką. Rodziców wiecznie nie ma. Na myśl przychodzi Ci tylko jedno. Chciałabyś, żeby było tak jak dawniej. Aby po raz kolejny poczuć jego zapach, dotyk, usłyszeć śmiech, głos i ciepłe usta na swoim ciele. Czy to tak wiele ? Zachował się jak dupek, ale to nie zmienia faktu, że tak bardzo go kochasz. Uczucie przez jeden dzień nie wygasa. Tak silne uczucie trwa i będzie trwać. On pewnie już zapomniał. Zapomniał o Tobie i teraz układa sobie swoje cholerne życie na nowo. Bez Ciebie. Pewnie jest mu lepiej. Tonie w objęciach kolejnej naiwnej, kórej "oddał serce". Ty byłaś jedną z tych naiwnych. Oddałaś mu wszystko swoje serce, siebie.. On się nacieszych i zniknał. Tak poprostu bez słowa, bez wyjaśnień.. Zostawił Cię samą na pastwę losu. Do tej pory się nie odezwał, a minęło sporo czasu. Nie ma dnia, kiedy byś o nim przynajmniej przez sekundkę nie pomyślała. Wszystko Ci go przypomina. Jego oczy, te iskierki, które błyskały i oświetlały Ci drogę. Zawsze wiedziałaś gdzie masz iść. Wprost do niego. Zdecydowanie najwspanialszy chłopak na świecie. To nie ważne, że pokochał inną. On i tak już do końca będzie Twój. Nic tego nie zmieni. Wciąż zostały fotografie na ścianach, na szafkach w sercu, na których jesteście tak cholernie szczęśliwi. Wtedy nikt nie mógł was rozdzielić. Do czasu, kiedy na waszej drodze nie stanęła ONA. Zabrała Ci wszystko co było dla Ciebie najważniejsze. Zabrała jego. Wiesz, że może mieć każdą. To taki typ człowieka. Każda go kocha nawet nie znając jego wnętrza. Ty znałaś i to na wylot.  Śmiejesz się z tego. Śmiejesz się z tego jaka byłas naiwna wierząc w każde jego słowo. Każde pierdolone słowo. Bez wyjątków. Skoczyłabyś za nim w ogień. Kiedy Cię obejmował mogłaś ze szczęścia góry przenosić. Pod warunkiem, że zawsze stałby przy tobie. Do końca. Nie ważne co by się zdarzyło. Tylko WY. Nikt więcej.
Spacerujesz dalej. Ławka. Ławka na, któej przesiadywaliście i przeprowadzaliście poważne rozmowy dotyczące waszego dalszego życia, waszej przyszłości.
Usiadłaś na niej. Wyryte wasze imiona. Łza od razu kręci się w oku. To zbyt okrutne. Jak coś tak cholernie ważnego, co miało trwać mimo wszystko, mimo wszystkich do końca życia może skońćzyć się w jedną minutę ?
Wykręcasz jego numer. Nie ważne, że usunęłaś jego kontakt z telefonu. Znasz jego numer na pamięć. Dziwne by było, żeby nie pamiętać.Po pierwszym sygnale myślisz, że jesteś kretynką i naciskasz czerwoną słuchawkę.
"Głupia, przecież on ma wyjebane" - myslisz i kolejna łza spływa Ci po policzku. Taka smatna jak ty. Nic nie jest w stanie Ci pomóc. Chyba, że jego obecność. Nie ważne jak bardzo Cię skrzywdził. On może wszystko. Gdyby tylko się zjawił od razu bez zastanowienia wybaczyłabyś mu i ponownie oddała wszystko nie zdawając sobie sprawy z tego, że po raz kolejny możesz  cierpieć. Tak jak jeszcze nigdy nie cierpiałaś.
Po raz ostatni mógłby Cie dotknąć. Szepnąć do ucha, że kocha i nigdy nie zostawi choć już teraz dobrze wiesz, że to w cale nie była prawda. Obdarować pocałunkami. Pieścić Twoje rozpalone ciało jego widokiem.Było wam razem magicznie. Nic więcej Ci nie potrzeba. Do dalszego funkcjonowania potrzeby jest ON.Bez wahania..

O kimkolwiek. Nocne refleksje. Mam nadzieję, że się spodobał.

- Mattie xx

czwartek, 3 maja 2012

imagin 14

Harry !

Wreszcie ! Tak długo oczekiwany wyjazd do USA. Wprawdzie chłopacy jadą w trasę promować płytę, ale to i tak świetna okazja na zwiedzenie nowego kraju i spędzenie czasu razem. Biorąc pod uwagę to, że jeszcze nigdy nie byłyśmy w Stanach.
- Jeju! Ale super USA ! - darła się Alice biegając po całym domu.
- Wiem, wiem ja też się cieszę. Po raz kolejny tam wrócić ! To jest coś - odpowiedziałam siadając na blacie kuchennym.
- Nigdy jeszcze tak daleko nie byłam. Tylko w Irlandii - westchnęła. - No i w Londynie.
- Ja też byłam w Londynie - zaśmiałam się.
- No i w New Yorku - rozmarzyła się.
- Przecież New York jest w Stanach kretynko ! Byłaś chyba palcem po mapie - wybuchłam śmiechem.
- Matko, hahahahah - roześmiałą się razem ze mną.
- Co wam tak wesoło ? - w kuchni pojawił się Niall.
- Twoja dziewczyna jest taka mądra jak ich mało - poklapałam go po ramnieniu.
- Co znowu zrobiła ? - popatrzył najpierw na mnie później na Alice.
- Niall. Przezabawny jesteś. Wiesz ? - zirytowała się lekko Alice.
- No, no już spokój urodziwi. Idziemy się pakować - zakomendowałam.
- Mattie !!! - usłyszałam wołanie Harrego.
- Znowu pewnie majtek nie może znaleźć - mruknęłam i poszłam w kierunku schodów.
- Co znowu ? - spytałam znudzona.
- Stęskniłem się - podszedł do mnie, objał moją twarz rękami i pocałował.
Uśmiechnęłam się.
- A tak naprawdę to co chcesz ? - założyłam ręce na piersiach.
- Pomożesz mi w pakowaniu ? - wystrzeżył zęby.

Minęły 2 godziny i wszyscy już byliśmy spakowani i staliśmy przed domem czekając na Nialla, który dokańczał jeść frytki i na Alice, która darła się na niego, żeby w końcu się ruszył.
- Niall ! Nie długo to ty się nie ruszysz z miejsca i sam zamienisz się w jedną frytkkę - machała rękami jak oszalała.
Niall wyglądał prezekomicznie wpychając do buzi niepoliczalną ilość frytek.

Po chwili wszyscy już byliśmy na lotnisku.
Lot zleciał dość szybko i sprawnie. Przespałam go na kolanach Harrego nie zwracając uwagi na cały świat.
Po godzinie już znajdowaliśmy się w hotelu. Pierwsze co zrobiłam to walnęłam się na łóżko i mruczałam sama do siebie.
- Jak dobrze.
- No nie mów, że moje kolana są nie wygodne, bo się obrażę - stał za mną jakby z pretensjami.
- Oczywiście, że nie. Są najwygodniejsze na świecie .
Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. To był Paul. Szeptali przez chwilę coś z Harrym. .Nie usłyszałam dokładnie o co chodziło, ale rozmawiali o jakimś koncercie niespodziance i o nagrywaniu płyty. W końću Harry pożegnał Paula i wrócił do mnie.
- O co chodziło ? - spytałam.
- A takie tam .. - odparł.
- Harry..
- No dobrze już dobrze. Nagrywamy piosenkę z Justinem Bieberem.
- Coooooo ? - krzyknęłam.
- Cooooo ? - Niall wbiegł do naszego pokoju jak opażony.
- Dobrze słyszycie.
- AAAAAAAAAAAAAA - Niall darł się w niebo głosy.
- Dobrze Niall. Dziękujemy Ci już. Możesz wyjść - Hazza wygonił Nialla z pokoju i nareszcie mogliśmy zająć się sobą.
- Matko kretynie, czemu się tak drzesz ? Głowa mi pęka od tego Twojego głosu. - Słyszeliśmy pouczenia Alice względem Nialla.
Oboje wybuchliśmy śmiechem.
Położyliśmy się do łóżka i rozmawialiśmy o planach na kolejny dzień, kiedy usłyszeliśmy głośnie jęki Alice i Nialla.
- No to może my weźmiemy z nich przykłąd. Chodź dziwię się sam sobie, że to mówie - powiedział seksownym głosem.
- Myślałam, że nigdy nie spytasz.

Rano obudził mnie odgłos wody.
- Obudziłem Cię ? - spytał Harry wychodząc z łazienki i wycierając włosy.
- Niee - skłamałam.
Dał mi całusy i wrócił do łazienki. Poszłam za nim. Przetarłam oczy i przemyłam twarz. Rozebrałam się i weszłam do wanny. Harry w tym czasie mył zęby.
- Nie wylegiwuj się tak, bo za godzinę idziemy do studia - pospieszył.
- Możemy ? Co to za niespodzianka - mówiłam z udawaną fascynacją.
- Matt, proszę.
- Żartuję. Chętnie się wybiorę i zobaczę jak mój chłopak obsługuje się mikrofonem - dociełam mu.

Dotarliśmy do studia. Niall z Liamem poszli do sklepu obok zaopatrzyć się w wodę mineralną i przy okazji coś do jedzenia naturalnie. Alice rozmawiała z Louisem i Paulem. Harry się rozglądał, a Zayn rozmawiał przez telefon.
- Muszę skorzystać z toalety - oznajmiłam i ruszyłam po strzałkach do łazienki. Załatwiłąm potrzebę i wyszłam.
Nacisnęłam klamkę.
- Ojej przepraszam ! - zasłoniłam rękami twarz.
CHłopak zaśmiał się.
- A co ty tu robisz? W pokoju Justina Biebera? - zaśmiał się.
Otawrzyłam szeroko oczy. No nie wierzę. Przede mną stoi najseksowniejszy chłopak świata i to jeszcze pół nagi.
- E, y, no wiesz. Pomyliłam drzwi - odpowiedziałam z rumieńcami.
Zobaczył moje zdenerwowanie.
- Coś nie tak ? - spytał z zainteresowaniem.
- Nie, wszystko w porządku - ogarnęłam się lekko. Nie mogłam przestać patrzeć na jego goły tors.
- Jak się tu znalazłaś? - spytał nadal nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Ja jestem tutaj z One Direction.
Justin chwilę się zamyślił.
- Czyli idziesz tam gdzie ja. Poczekaj chwilkę tylko narzucę koszulkę.
Jak dla mnie to on w cale tego robić nie musiał. Cieszyłam się sama do siebie. Niall to by tutaj na zawał padł. Na żywo jest jeszcze przystojniejszy.
- A no tak. Ty nie jesteś przypadkiem dziewczyną Stylesa ? - rzucił zamykając drzwi.
- We własnej osobie - uśmiechnęłam się.
- Szczęście ma - puścił mi oczko i ruszyliśmy przed siebie.
Nie no. Justin proszę, bo zwariuję. Musisz być taki zajebisty ?

Kiedy Harry zobaczył mnie w towarzystwie Justina zrobił groźną minę i zmierzył go. Szturchnęłam go lekko w ramie i dałam mu do zrozumienia, żeby się ogarnął. Niall był tak zafascynowany, że nawet nie zwracał uwagi na innych.

Kiedy wszystko dobiegło końca Niall postawił Biebsowi propozycję wyjścia razem na imprezę. Oczywiście zgodził się i umywiliśmy się o godzinie 19 pod klubem na śródmieściu. Byłam podekscytowana spotkaniem z JB. Widać było, że mój chłopak i Alice nie są do końća zadowoleni tym wydarzeniem.




- Niall, jesteś nienormalny - warknął Harry.

- Czemu ? - Niall.

- Nie pójdziemy tam - powiedział stanowczym głosem.

Dobrze wiedziaam, dlaczego nie chce iść. Jest zazdrosny. Tylko za bardzo nie wiem o co. Przecież nic się ani nie wyddarzyło, ani nie wydarzy.

- Al ? Ty też ?

- Nie jestem przekonana czy to dobry pomysł - westchnęła ipopatrzyła na mnie.

- Ale dlaczego ? Co się może stać ? - próbowałam ją przekonywać.

- Podoba Ci się Biebs? - wypaliła prosto z mostu.

- Tak, ale co z tego? Przcież jestem w związku - nie bardzo rozmumiałam do czego prowadziło jej podstępne pytanie.

- Boję się, że zrobisz coś nieodpowiedniego.

Zakrztusiłam się śliną.

- Słucham ? - zapytałam jakbym nie dosłyszała odpowiedzi Alice.

- To co słyszałaś. WIem jak na niego patrzysz.

- Alice ! Ja mam chłopaka. Jestem szczęśliwa. PO co miałabym mieszać w to osoby trzecie ? - spytałam z wyrzutami.

- Po prostu... - ciągnęła.

- Po prostu ani ty ani Harry mi nie ufacie - przerwałam jej i poszłam obrażona.

Wszyscy stali w osłupieniu i dopytywali się Alice o co nam poszło, a ta wymachiwała rękami ze zrezygnowaniem.

Za chwilę wszyscy już do mnie dołączyli. Udawałam, że w ogóle ich nie słyszę.

Wszystko opiera się na zaufaniu. Jak można po takim czasie i po tylu co przeszliśmy po prostu komuś nie wierzyć ? Wskoczyłam bym za nimi wszystkimi w ogień. Wierzyłabym im ślepo, nawetjakbym nie była do końca przekonzana czy taka na prawdę jest prawda.

Ubrałam czerwoną krótką sukienkę i czarne wysokie szpilki. CO się będę. Wiedziałam, że Harry długo nie wytrzyma.CHwyciłam torebkę i zdecydowanym krokiem wyszłam z pokoju.

Poszłam wolnym krokiem. Po drodze poszłam jeszcze napić się kawy i za nim się spostrzegłam była już 20. Wstałam, zasunęłam krzesło i poszłam do wyznaczonego klubu. Spojrzałam na telefon. Dzwonili do mnie z milion razy. Niech się wypchają.
Weszłam do klubu. Wszyscy siedzieli na kanapie od razuy przy oknie. Było strasznie tłoczno. Jakieś roznegliżowane panienki biegały na około i tańczyły jakieś tańce erotyczne na stołach. No totalna masakra. Poszłam do baru. Zamówiłam drinka i rozmyślałam. WYpijałam jeden po drugim. Dziwiło mnie to, że nikt nie raczył do mnie podejść. Może przesadziłam ? Postanowiłam się przewietrzyć. Wyszłam z budynku. Po chwili dołączył do mnie Justin.
- Gdzie reszta ? - spytałam.
- W środku. Są za bardzo pijani.
- Mhm.. - zabełkotałam.
- Widzę, że ty też za trzeźwa nie jesteś - uśmiechnął się półgębkiem.
- Nie rób z siebie świętego - zgasiłam go.
- Chodź do środka - pociągnął mnie lekko.
- Nie - odpowiedziałam stanowczo.
Nie mogłam być miła. Mieli rację. Kiedy coś mnie pociąga opanować się nie umiem. Po prostu pokusa zazwyczaj jest silniejsza. Nigdy nie umiałam trwać w długim związku. Wprawdzie z Harrym pierwszy raz mi się to udało. Nie lubię ograniczeń. Sama wiem co jest dla mnie najlepsze i co powinnam zrobić. Zazwyczaj pytam się o radę, ale i tak zrobię po swojemu. Indywidualistka.
Kiedy Harry pojawił się w progu klubu pociągnęłam Justina za koszulkę i pocałowałąm go. Nie opierał się.
Harry stanął jak słup i podszedł do nas.
- Co ty robisz ?
- Nie widzisz ? Buduję zaufanie - odpowowiedziałam z ironią.
Podszedł do Justina i uderzył go pięścią w nos.
- Co ty wyrabiasz ? - darłam się na niego.
Harry odwarknął i poszedł przed siebie. Pomogłam wstać Bieberowi i otarłam jego krwawiący nos chusteczką.
- Powinnaś to wyjaśnić - stwierdził.
- A więc..
- Nie mi tylko jemu.
- Sądzę, że Tobie też - opowiedziałam mu w skrócie po czym się pożegnaliśmy i wróciłam do hotelu. Po drodze ściągnęłam szpilki i poszłam na boso.
Usiadłam na ławce przed hotelem i tam spędziłam resztę nocy.
Rano poszłam na górę i usłyszałam ostrą wymianę zdań pomiędzy chłopakami i Alice.
- Może to było nie fair - ALice zaczynała.
- A Justinek to co ? - Harry zadawał retoryczne pytania zły jak osa.
- Chciała Cię ukarać - wydobywał się dość cichy głos Nialla.
- W sumie nie dziwię jej się - Zayn
- Tak mają rację. Harry, związki polegają na zaufaniu - Louis zwrócił się do Harrego. - Alice przyjaźnie też - teraz skupił wzrok na mojej przyjaciółce.
- Ciekawe gdzie teraz jest. Odchodzę od zmysłów - Harry wstałi wędrował po całym pokoju. - Idę jej szukać - zakomendowałi wyszedł z pokoju. Nie zdążyłam odskoczyć i dostałam drzwiami w głowę.
- Mattie !! Nic Ci nie jest ? Przepraszam - Harry zbierał mnie z podłogi.
- Nie, wcale, nie jest dobrze.
- Może powinniśmy zabrać Cię do szpitala? - zapytał z paniką.
- Nie w tym rzecz - zaczęłam. - Przepraszam Cię za to co zrobiłam. Może za mocno wybuchłam. Wiesz, że to nie tak. Było mi przykro, że mi nie ufacie odnośnie Justina. Przez chwilę myślałam, że w ogóle mi nie ufasz - poleciały mi łzy.
Harry klęknał przy mnie i otarł je.
- Przecież wiesz, że mówisz głupoty. Zapomnijmy o wszystkim-  podał mi rękę i pomógł wstać.
Kiwnęłam głową i pocałowałam go.
Miałam wyrzuty sumienia, że wykorzystałam Justina i przeze mnie dostał w nos od Hazzy. Zadzwoniłam do niego i przeprosiłam za ten incydent.Wszystko wyjaśniłam również z Alice i postanowiliśmy nacieszyć się swoim towarzystwem przez kolejne dni pobytu w USA i nie powtarzać tej sytuacji juz nigdy.