poniedziałek, 30 kwietnia 2012

imagin 9


Pięknie. Cudowny związek. Niby bez żadnych problemów. Bez niczego złego co mogłoby to wszystko popsuć. Idealnie się rozumiemy. Idealnie, nawet bez słów. Tylko namiętność i wieczne porządanie. Zero agresji, niedomówień, sekretów, osób trzecich. Każdy kto patrzy myśli "Ci to mają dobrze ! Tylko pozazdrościć. Wiecznie się przytulają i całują" - a nawet nie wiedzą jak tęsknią. A jednak. To tylko pozory. Tęsknota rozpieprza od środka i niszczy wszystko. Niszczy tą miłość, która miała trwać wiecznie. Szukamy zrozumienia. I wtedy pojawiają się osoby trzecie. Niestety czasami kończy się to zdradą, samobójstwami ale to nie w tym przypadku można powiedzieć, że nie znajdujemy się w "psychiatryku". Przejdźmy do rzeczy. Ten problem polega na czymś zupełnie innym. O czymś co jest silniejsze i czasem już nie mamy siły walczyć o to dalej. Choćbyśmy nie wiadomo jak się starali. Choćbyś niewiadomo ile włośów z głowy wyrwał to się nie zmieni.
- Maaaaaaaaaattie !!! - darła się Alice z mojego pokoju, a ja tylko siedziałam w łazience od godziny pierdzieląc się ze swoim wyglądem.
- Wyjdziesz wkońcu z tej zasranej łazienki ? - dostawała szewskiej pasji.
- Wyglądam okropnie. Tu pryszcz, tam coś innego. Jestem o-kro-pna - narzekałam.
- Ale  i tak nigdzie nie idziemy. Mamy tylko oglądać film.
- A jak Harry przyjedzie ?
- ALe dobrze wiesz, że w tym tygodniu nie przyjedzie !
Moje oczy się zeszkliły. Już miałam głęboko dosyć tego, że cały czas wyjeżdżał zostawiał mnie samą. Wprawdzie w towarzystwie Alice, ale to i tak nie było to samo co męska dłoń. Zapewne Alice czuła to samo, ale ona nie pokazywała tego całą sobą. Sama się z tym męczyła. Poprostu taka już jest. Ja tak nie potrafię. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam połączenie "Styles". Sygnał po sygnale. "Pierdolony sygnałek' pomyślałam i po czwartym rzuciłam telefonem o ziemię. Łzy kapały na kafelki. Usłyszałam skrzypienie drzwi. W progu stała Alice.
- Harry? - spytała i podeszła powolnym krokiem, jakby się czegoś obawiała.
- A jak myślisz ? Nie płaczę chyba z tego powodu, że każesz mi wyjść z łazienki.
- Jesteś zła ? - spytała stanowczo.
- Bardziej smutna wiem, że to nie jego wina.\
- A ty tęsknisz za Niallem ?
- Oczywiście. Po co się pytasz ? Przecież doskonale o tym wiesz.
- Ja już mam dosyć. Chciałabym żeby było normalnie. Bez rozłąki. Tylko my i żeby nikt ani nic nam nie mogło przeszkodzić. Tak bardzo go kocham...
- Ja Ciebie też Matt...
Odwóciłyśy się na  w tym samym momencie i ujrzałyśmy Nialla i Harrego stojących w holu.
- No nie wierzę ! - zerwałam się i wbiegłam wprost na Harrego. Łzy nie przestawały lecieć. Tym razem ze szczęścia.
- Eiii, nie płacz! - odgarniał mi kosmyki włosów z twarzy i całował w czoło.
- Aż tak tęskniłaś ? - kontynuował trzymając mnie za głowę.
- Zauważyłam, że Nialla i Alice już w pobliżu nas nie ma. Penwie jak zwykle "zajmują się" sobą. Skorzystałam z okazji, że  byliśmy sami.
- Nawet nie wiesz jak bardzo ? Masz czelność jeszcze się pytać czy tęskniłam ? - parsknęłam ironicznym śmiechem i odeszłam. Harry delikatni epociągnął mnie za nadgarstek.
- A ty gdzie się wybierasz ? - podsunął mnie do siebie i próbował pocałować. Nie udało mu się to ponieważ zbiegłam po schodach płacząc.
Usłyszałam szybkie kroki po schodach Zapewne Harry biegł za mną. Nie dogonił mnie. Uciekłam. Chciałam być sama. Tak jak byłam dotychczas. Zazdroszczę Al. ZUpełnie tak jakby kompletnie o tym wszystkim zapomniała, że Nialla nie było, że była sama, [...] że go nie czuła przy sobie i poprostu się kochają. Bezzobowiązań. Kompletnie. W sumie to dobre rozwiązanie inaczej by nie dało rady.
Godzina 20. Ja nadal siedzę na trawie i patrzę przed siebie jakbym wyczekiwała cuda. Zrobiło mi się chłodno. Postanowiłam wrócić. CHyba dzisiaj się ni epołoże. Nie wiem czy mogę z Harrym spać w jednym łóżku. Jak zwykle mu ulegne, a przecież jestem zła.
Weszłam do domu. Drzwi były uchylone. Siedzieli na górze, oprócz Harrego, który brał kąpiel. Wyśmienicie. Al wybiegła z pokoju rzucając się na mnie.
- Matt ! Czy ty zwariowałaś ? Zdurniałas już do końca ? Gdzieśż ty była 5 godzin? - cały czas zadawała pytania.
- Nie potrzebnie isę martwiłaś. Nic mi nie jest - odpowiedziałam sztywno i zostawiłam ją w holu. Tak. Perfidnie ją olałam. Weszła za mną.
- Matt, przepraszam. Wszystko gra ? Nadal chodzi o to ? - usiadła obok mnie na łóżku i objeła mnie reką.
- Ja nie dam rady Al. To za trudne. Jest cudowny, najlepszy na całym świecie. Dobrze to wiesz. On to wiem. Ale ja nie mogę. Nie ważne na ile zostaje, ważne, że znowu wyjedzie. I po raz kolejny mnie tu zostawi.
Alice spoważniała mina. Otworzyła buzię i wlepiona była w obraz za mną.
- Coś się stało? - spytałam nieświadoma, że za mną stoi Harry.
- To prawda ? Wszystko przez to, że wyjeżdżam?
- To ja już wam nie przeszkadzam... - moja przyjaciółka ulotniła się z pokoju.
- Można tak powiedzieć.
Klęknął przede mną z ręcznikiem na kolanie.
- Kochanie, przecież wiesz, że ja wcale tego nie chcę. Tak musi być...
- Tak Harry, wiem. Ale nie jest mi łatwo.
- Zrozum teraz i odbierz dobrze to co Ci powiem. Kiedy spytałem się Ciebie czy zostaniesz moją dziewczyną dobrze wiedziałaś na co się piszesz. Ja Cię do tego nie zmuszałem. Owszem. Byłbym bardzo zawiedziony i miał uraz jakbyś odmówiła, bo bardzo a to bardzo Cię kocham, ale zrozumiałbym to poniewaaż chcę Twojego szczęścia a najważniejsze chcę dla Ciebie dobrze. Nie wyobrażam sobie zycia bez Ciebie. Jesteś najwspanialszą sobą na świecie. Tak bardzo Cię kocham.
Łzy jedna po drugiej leciały. To była najpiękniejsza rzecz, jaka kiedykolwiek ktoś mi powiedział. Ale nie byam pewna. Nie byłam pewna niczego.
- Harry, wiem, że to nie zabrzmi zafajnie, ale czy możesz dac mi to przemyśleć?
- Jeżeli uważasz to za rozsądne rozwiązanie. To oczywiście - wstał z klęczka i wytarł włosy.
Po woli opuszczałam pokój.
- Kocham Cię... - usłyszałam kolejny raz od Harrego. Nie obróciłam się, ani nie odpowiedziałam. Odebrało mi mowę.
Większość dizewczyn chciałaby być ze słodkimi chłopakami z One Direction, z mega przystojnym Justinem Bieberem czy np. supersilnym Lautnerem. Nikomu nie życzę takiego cierpienia jakie przeżywam prawie każdego dnia. Nie jestem egoistką, prawda ? Mother of Good ! Prawda ? Może to wszystko moja wina i to mój brak empatii.
Kolejny dzień. Alice powitała mnie rano z telefonem w ręku i pokazywała mi SMS-a od Jess, któa organizuje balangę w domu, bo rodzice wybyli na wesele 800 km za miastem.
- Świetnie, wreszcie jakaś zabawa ! - wykrzyczała szczęśliwa podśpiewująć. Za chwilę dołączył do niej blondyn.
- Niall ! Słyszałeś ? IMPREZA. Dzisiaj. - przytulała go.
- W co się ubierzemy ? A może... mam inny pomysł. Nie pójdziemy i zabawimy się trochę - zaczęli się miziać.
Chrząknęłam. Alice oderwałą się od niego jak popatrzona. Za chwilę do kuchni zszeł Harry.
- |Cześć ludzie !
- Dzieńdobry - odpowiedziałam oficjalnie, wzięłam mleko z lodówki i poszłam na górę  ubrać się i umyć.
- Co z wami ? - usłyszałam pytanie Nialla. Postanowiłam się zatrzymać i trochę podsłuchać.
- Nie ważne. Nie chcę o tym rozmawiać.
- Harry słyszałeś impreza dzisiaj. Mam nadzieję, że nas nie zawiedziesz i również pójdziesz.
- Oczywiście - zaśmniał się harry patrząc na SMS od organizatorki.
Impreza miała odbyć się o godzinie 18, obecnie była 17.Po długich namowach przez Alice postanowiłam się wybrać. Nawet ze względu na to, że już bardzo dawno nie widziałam ani nie rozmawiałam z Jess. Ubrałam najnowszą sukienkę. Nienajwyższe szpilki, włosy związałam do góry.
Obiecałam Alice, że dojdę do nich. Sprawdziłam godzinę. 15 po 18. Może być. Zamknęłam dom i wyszłam. Po chwili doszłam do wielkiego domu. Na około otaczały go rozmaite krzaki i piękne kwiaty. Za domem ogromyny basen z leżakami na którym kedyś bardzo często spoczywałyśmy.
Wszyscy byli w środku. Rzeczywiście "mała" ta impreza. Gdy byłam już w środku pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Harry i chyba to była Anne rozmawiali ze sobą i chichrali się. Na początku się tym nie przejęłam. Niech sobie gadają. Co mi tam. Przecież chciałam to przemysleć. A nie patrzeć na flirtowanie mojego Harrego z jakąś dziunią w miniówce. No nie no, przeciez oni tylko rozmawiają. I po co ja się ponownie denerwuję ? Nie rozumiem sama siebie.
Mijały kolejne godziny, a ja siedziałam przy stoliku i lałam co chwilę pącz. Alice świetnie bawiła się z Niallem, aHarryu gadął z jakimiś panienkami, a na mnie nawet nie zwracał uwagi. Nie wiem czy on próbował wywołać na mnie zazdrość czy nie, ale wiem jedno. W stu procentach to mu się udało. W głośnikaqch właśnie rozchodziła się piosneka The Fray jak dobrze pamiętam to jej tytuł brzmiał "You found me". Siedziałąm jeszcze przez chwilę mieszjaąc picie w beczce ze znudzoną miną. Od czasu do czasu jacyś kolesie do mnie podchodzili i pytali czy zatańczzę. Ale mnie to szczególnie nie obchodziło. Obchodził mnie tylko on. Nadal tego nie uporządkowałam. Ja już sama nie wiem. Nagle zobaczyłam jak Harry tańćzy z kolejną dziunią taniec wolny nie wytrzymałam. Podbiegłam do nich odepchnęłam ją i obdarowałam go pocałunkami. Dziewczyna patrzyła się na nas z przerażeniem. Harry naturalnie je odwzajemnił.
- Przemyślałaś to ? - wydukał.
Pocałowałam go po raz kolejny.
- Chcesz inną odpowiedź czy taka Ci wystarczy?
- Wystarczy.. Jeżeli to wszystko jest dla Ciebie problemem  to..
- Czy ty zawsze musisz tyle gadać i psuć wszystko ? - pogładziłam go po włosach.
- Oczywiście, że mam - uśmiechnęłam się.
- Czy zechciałąbyś wrócić ze mną. Do domu. Teraz ? - Po każdym wyrazie całował mnie namiętniej.
- A jak myślisz ? - zrobiłam tak samo.
Wyszliśmy z imprezy nikomu  o niczym nie mówiąc. Nawet nie musieliśmy tego robić, by wszyscy wiedzieli co się stało. Każdy się paytrzył jak na jakieś "love story".
- Wiesz.. stwierdziłam, że przeżyję to i będę bnardziej optymistycznie do tego podchodzić. Za bardzo Cię kocham i dopiero wtedy padłabym z tęsknoty jakby Ciebie nie było ze mną. A tak to jesteś tylkko poprostu daleko. Będzie mi ciężko, ale będę nad tym panować i już więcej nic podobnego nie zrobię.
- Napewno?
- Napewno.
- Kocham jak się tak mądrzysz.. - pocałował mnie w czoło.

niedziela, 29 kwietnia 2012

imagin 8

-Jesteś beznadziejna! Nie wiem jak ja mogę z tobą byc! - krzyknął mi prosto w twarz zdenerwowany Niall.
-Co proszę?! To ja nie wiem jak JA z TOBĄ wytrzymuję tyle czasu! Chyba ślepa jestem! - krzyczałam w między czasie pakując swoje walizki.
Ostatnimi czasy takie słowa w naszym domu padały dośc często. Wcześniej sądziłam, że to się już nigdy nie powtórzy, lecz po kilkujuż razach, teraz mówię dośc.
-Co robisz? - spytał spokojnieszym tonem.
-Odchodzę. - powiedziałam też uspokojona.
-Przestań Alice. Przecież to nie pierwsza nasza kłótnia i nie ostania. - powiedział.
-Mylisz się. Więcej nie będę psuła sobie nerwów. - zapięłam walizkę. - Po resztę rzeczy wrócę za jakiś czas. Jak będą Ci bardzo przeszkadzały wywieź je do Mattie.
-To gdzie się wyprowadzisz jak nie do niej?
-Nie Twój interes. - ściągnęłam torbę z naszego dotychczas łóżka i zeszłam po schodach w moich szpilkach. Nawet nie zdążyłam się przebrac po egzaminach ...
Wsiadłam do mojego Jaguara i ruszyłam z piskiem opon. Niall jechał za mną. Po jakieś godzinie zgubiłam go, albo raczej on mnie, ale z resztą nie ważne. Pojechałam na lotnisko. Wykupiłam pierwszy lepszy lot do Hiszpanii. Czemu właśnie tam? A to dlatego, że mieszkał tam mój stary przyjeciel Patrick. Przeprowadził się, bo znalazł tam miłośc swojego życia. Zadzwoniłam do Mattie, która wcześniej próbowała się ze mną skontaktowac.
-Słyszałam o wszystkim! Gdzie jesteś? Przyjedź do mnie, jakoś Ci z Harrym pomożemy. A po za tym pewnie się pogodzicie. - powiedziała moja optymityczna przyjaciółka.
-Nie martw się o mnie. Wyjeżdżam na kilka dni. Nie gniewaj się, nic sobie nie zrobię. Kocham Cię. - powiedziałam i się rozłączyłam. Do odlotu miałam jakieś 2 godziny, więc ruszyłam na odprawę. Gdy siedziałam w samolocie, ludzie dziwnie się na mnie patrzyli, a dziewczyna która siedziała obok mnie spytała:
-Czy Ty jesteś dziewczyną Nialla Horana?
Nie wiedziałam co jej odpowiedziec, więc zbyłam ją milczeniem.
Włożyłam słuchawki w uszy i po prostu zasnęłam. Po kilku godzinach wylądowałam. Adres Patricka znałam, bo byłam u niego nie raz. Czułam się strasznie, wszystko mnie bolało, moja sukienka była nie wygodna, a o butach nie wspomnę .. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do jednorodzinnego domu przyjaciela. Gdy zobaczył mnie w drzwiach rzucił się mnie i trzymał tak przez kilka minut.
-W mediach aż huczą o was! - krzyknął.
-Co ?!
-No, że Niall Cię szuka i że nikt nie wie gdzie jesteś i że jak Cię ktoś zobaczy ma dac znac.
-Cholera! Jak on się dowie, że poleciałam do Hiszpanii to przecież będzie wiedział, że jestem u Ciebie, a ja chcę byc teraz sama!
-Spokojnie nie wydam Cię. Zostaniesz tutaj na jak długo zechcesz i nikt nie będzie o tym wiedział.
-Kochany jesteś. - uśmiechnęłam się do przyjaciela i poczochrałam jego bujne, czarne włosy. - Czyli przez najblższe kilka dni, będę ukrywała się w Twoim domu. - uśmiechnęłam się.
Patrick zaprosił mnie do środka. Zrobił moją ulubioną kawę, dał ciasteczka. Znał mnie na wylot i wiedział, że robię dobrą minę do złej gry.
-O co wam tak na prawdę poszło? - poruszył ten bolesny temat.
-Od dawna sie nie układało. Kłóciliśmy się o wszystko, dosłownie! W końcu powiedziałam dośc, spakowałam się i jestem. - poczułam pierwsze łzy spływające po moim policzku.
-Idź się połóż, jesteś zmęczona. - powiedział przyjaciel i zaprowadził do pokoju gościnnego.
Połozyłam się na miękkie łóżko i podkuliłam nogi. Słone łzy leciały po mojej twarzy i szyi. Zostałam sama, tak tego mi było trzeba. Musiałam pomyślec co dalej, przecież nie będę się ukrywac w nieskończonośc. Ze zmęczenia nawet nic sobie nie ustaliłam tylko zasnęłam. Obudziły mnie czyjeś krzyki na dole. Gdy się dobrze rozbudziłam, rozpoznałam, że Patrick kłóci się z Niallem. Boże, wiedziałam, że to się wyda!
-Wpuśc mnie, wiem, że ona tam jest. Są jej buty.
-Nie prawda. To są buty mojej dziewczyny. - odpowiedział mój przyjaciel. - A po za tym już chyba nie jesteście razem.
-Nie będę się Tobie tłumaczył. Wpuśc mnie. - zarządał Niall.
-Odjedź stąd. Jej tu nie ma. - krzyknął Patrick.
-Wpuśc go. - powiedziałam zrezygnowana.
Przyjaciel posłał mi spojrzenie "jesteś tego pewna?". Kiwnęłam twierdzaco głową. Zostałam z Niallem sama w salonie.
-Alice wrócisz? - spytał niepewnie.
-Nie sądzę ... - zawahałam się.
-Dlaczego?
-Bo nie ma do czego.
-A ja?
-Co Ty? Wiecznie słyszę jaka jestem beznadziejna, więc po co?
-Nie jesteś, przepraszam. Przepraszam, że na Tobie wyładowywałem swój stres. Wiem, to nie jest usprawiedliwienie, ale nikt mi Ciebie nie zastąpi.
Nie wiedziałam co mam zrobic. Z jednej strony chciałam byc stanowcza, lecz z drugiej .. przecież go kocham.

-Daj mi trochę czasu, dam Ci znac. - powiedziałam i pokierowałam się w stronę pokoju, w którym będę mieszkac u Patricka. Musiałam się poważnie zastanowic ..

miesiąc później

Nie sądziłam, że pobyt u Patricka ta długo mi zajmie. Dziś postanowiłam wrócic do Londyny, w końcu muszę odebrac dyplom potwierdzający zakończenie drugiej klasy liceum. Właśnie zaczął się lipiec, a ja nie miałam planów na wakacje. Przyjaciel zawiózł mnie na lotnisko. Było mi ciężko znów z nim się rozstac, ale niestety musiałam. W Londynie odbierze mnie Mattie, która jako jedyna wie o moim powrocie. Lot zleciał mi dosyc szybko, a gdy zobaczyłam przyjaciółkę rzuciłam się na nią i mocno przytuliłam. Trwałyśmy w przyjacielskim uścisku dobre kilka minut.
-To jedziemy do domu. Pewnie jesteś zmęczona. - powiedziała.
-Jeszcze musimy zahaczyc o dom Nialla, muszę wziąc swoje rzeczy.
-Nie sądzisz, że powinniście to sobie wyjaśnic?
-Mattie, tu nie ma czego wyjaśniac. Zakończyliśmy nasz związek, ja się z tym pogodziłam. - nie wiem czy chciałam okłamac ją czy samą siebie, chociaż w głębi duszy, sądziłam, że tak właśnie jest.
-Al, proszę Cię, zbyt dobrze Cię znam.
-Oj daj mi spokój, lepiej mi poopowiadaj co było jak mnie nie było. - zaśmiałam się.
Idąc, przyjaciółka opowiadała mi o różnych plotkach. Gdy wsiadłyśmy do mojego Jaguara (stał cały ten czas na lotniskowym parkingu) usiadłam za kierwonicą i odplaliłam silnik.
-Wstąpmy po drodze do apteki. - powiedziała Mattie.
-Ale po co? - spytałam zdezorietnowana.
-Muszę kupic test ciążowy - zagryzła wargi.
-CO !? - krzyknęłam.
-Okres mi się spóźnia już cztery tygodnie ... - jej oczy były skierowane w dół.
Nic nie powiedziałam tylko ruszyłam w drogę. Tak jak prosiła mnie przyjaciółka, pojechałyśmy do apteki, kupiłyśmy trzy testy ciążowe. Zawiozłam ją do domu z moją walizką, a sama pojechałam do Nialla, po resztę moich rzeczy. Miałam klucze, a o tej porze powinien chyba byc na próbie. Przekręciłam klucz w zamku, jednak drzwi były otwarte. To oznaczało tylko jedno. Nialler jest w domu. Przełknęłam ślinę i weszłam do środka. Siedział na kanapie w salonie z chipsami w ręku i ogladał "Dwóch i pół".
-Cześc. - powiedziałam nieśmiało.
Chłopak odwrócił się do mnie i posłał mi swój piorunujący uśmiech.
-Wróciłaś .. - powiedział zaczął iśc w moją stronę.
-No tak jakby .. - zmieszałam się. -Przyszłam po swoje rzeczy.
-Ale jak to, przecież miałaś to jeszcze przemyślec, miało byc dobrze ... - mówił i robił się czerwony na twarzy.
-No przemyślałam to i chcę byc sama. - mówiłam ze stoickim spokojem.
-Dlaczego mi to robisz?! Spójrz ile razem byliśmy ze sobą i chcesz to wszystko zmarnowac?
-Oh Niall przestań. Oboje to schrzaniliśmy, więc nie obwiniaj mnie. Nie chcę wiecznych awantur. Nie możesz uszanowac mojej decyzji?
-Nie, nie mogę, bo ja Cię kocham, ale Ty jak zwykle wszystko komplikujesz. - jego głos się unosił.
-Nie to Ty wszystko utrudniasz! Nie potrafisz zrozumiec, że to koniec, definitywny. - wydarłam się.
-Zawsze jesteś taka choleryczna. Nigdy nic nie umiesz powiedziec spokojnie! - krzyczał jeszcze głośniej.
-A Ty?! Sam nie lepszy. - odgryzłam się. - Dobra daj mi spokój. Idę się spakowac i za 10 minut mnie tu nie ma. - ruszyłam w kierunku sypialnii.
Poszedł za mną. Wyciągnęłam walizki, wkładałam tam rzeczy, zaczął mi je wyrzucac na podłogę.
-Przestań do cholery!
-Nie. Masz tu zostac, bo się kochamy. - powiedział i zaczął zbierac moje ciuchy i wkładał je z powrotem do szafki.
-To nic nie da. - odpowiedziałam i starałam się pakowac dalej, ale ten robił mi na złośc. Zaczął mi rzucac walizkami i krzyczał, że mam nie iśc. Usiadłam bezradnie na łóżku i się rozpłakałam. Nie wiem dlaczego, chyba z tej bezsilności. -Okej, ale to ostatni raz. Obiecaj, że nie będziemy się kłócic. - wtuliłam się w niego.
-Masz moje słowo. - pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się do niego i wtuliłam mocno.
-Muszę jechac jeszcze do Mattie, obiecałam jej. - wzięłam kluczki i pokierowałam się do wyjścia. Gdy byłam na schodach usłyszałam:
-Ale wrócisz?
-Oczywiście. - zaśmiałam się i pojechałam do przyjaciółki.
Gdy już u niej byłam, jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.
-Pozytywny? - spytałam.
Ona tylko pokiwała twierdząco głową. Po chwili się odezwała.
-Mimo że jestem młoda, to się cieszę, tyle nie wiem co na to Harold.
-Nie będzie aż tak źle. - poklepałam ją po ramieniu.
Zaczęłam jeśc u niej ciasteczka po strasznie miałam na nie ochotę.
-Jeszcze się okaże, że Ty jesteś w ciąży. - zaśmiała się.
Policzyłam chwile i stwierdziłam, że już z dobry miesiąc jak nie więcej nie miałam miesiączki. Porwałam test ciąży, który leżał u niej na szafce i zamknęłam się w łazience. Po kilku minutach spojrzałam na wynik. Pozytywny. Otworzyłam drzwi od tolety i wpuściłam Mattie. Pokazałam jej i się załamałam.
-JEZU ! BĘDZIEMY MIEC DZIECI !! JEZU !! - darła się jak nienormalna.
-Chodź jedziemy do szpitala na USG, żeby się na 100 % upewnic. - pociagnęłam ją za rękę i w ciągu 15 minut byłyśmy u lekarza. Do gabinetu weszłyśmy razem. Przyjęła nas miła Pani ginekolog, której opowiedziałyśmy o testach ciążowych.
-No to która pierwsza na USG? - uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Mattie Ty idź. - powiedziałam do przyjaciółki.
Patrzyłyśmy z niecierpliwością w ekran.
-Jesteś w 4 tygodniu ciąży. - oznajmiła lekarka, a my obie popłakałysmy się ze szczęścia.
Posłuchałyśmy bicie serduszka małego Stylesa i nadeszła kolej na mnie. Strasznie się denerwowałam. Ściskałam jak najmocniej przyjaciółkę za dłoń.
-No Ty jesteś w 6 tygodniu ciąży. - powiedziała, a z naszych oczu znowu popłynęły łzy szczęścia. Również posłuchałyśmy bicia serduszka dziudziusia i obie wracałyśmy ze zdjęciem małych Horana i Stylesa.
-Jezu jak my im to powiemy? - spytałam Mattie
-Też nie wiem.
Pojechałyśmy do niej do domu, a tam o dziwo nasi chłopacy byli razem.
-Gdzie byłyście? - spytali jednocześnie.
-Yyy noo.. ten ... - jąkałam się.
-U ginekologa. Jestem w ciąży. - wypaliła Mattie a ja zaksztusiłam się śliną.
-BOŻE! NIALL SŁYSZYSZ ! JA BĘDĘ OJCEM! - krzyknął. - Który to miesiąc?
-4 tydzień. - powiedziała śmiejąca się przyjaciółka. Harold przytulił się do jej brzuszka i zaczął rozmawiac z malenstwem. Ja natomiast usiadłam obok Nialla.
-Zazdroszczę im. Fajnie, że będą mieli dziecko.
Nic nie powiedziawszy podałam mu zdjęcie USG.
-No ładne to dziecko Stylesów. - powiedział mój chłopak.
-Kretynie to nasze dziecko. - powiedziałam.
-TY TEŻ JESTEŚ W CIĄŻY !? - aż wstał z krzesła, a Hazza patrzył na nas z niedowierzeniem, a Mattie oczywiście się śmiała.
-Tak, to 6 tydzień. - powiedziałam, a Niall mnie wziął na ręce.
-Harry będziemy ojcami! Boże, ale super!
-No i będziemy zabierac nasze dzieci wszędzie, do wesołego miasteczka i w ogóle, co nie? - gadali jak małe dzieci.
Postanowiłyśmy pójśc do salonu i nie przeszkadzac im w cudownych konwersacjach.

imagin 7



Wczorajszy wieczór przesiedziałam w domu. Sama wraz z laptopem. A Harry świetnie się bawił na "małej" imprezie wraz z Zaynem. Byłabym zdrowsza, gdybym o tym nie wiedziała. Ale Bóg zechciał, żeby nic się przede mną nie ukryło. Mój puls przekroczył 100. Jak on mógł ? Jest mi wstyd. Nie wierzę, że to zrobił. Zayn i Harry są osobami publicznymi i  nie powinni pozwalać sobie na tego typu wybryki. To może spowodawać spadek ich kariery. Nie wierzę również, ze ludzi nie maja własnegto życia i tylko czekają na "wielką" nową sensację. Tylko, żeby kogoś upokorzyć. Byłam zdezorientowana. W końcu dzwonek do drzwi. Książę zechciał wrócić. Poczłapałam. Otworzyłam mu witając go z ironicznym uśmieszkiem. Powróciłam do rozmyślania w sypialni. Ledwo trzymał się na nogach. Nie wiem ile miał promili, ale 2 to napewno. jeszcze nigdy go nie widziałam w takim stanie. Ja też lubię alkohol, ale tylko okazjonalnie, a nie , napiję się bo muszę. Co to w ogóle za halo ? BEZSENS Zerknęłam przez drzwi. Dosłownie się zataczał i mamrotał do siebie. Chyba wołał moje imię. Nie mogłam go tak zostawić. Jeszcze zrobił by sobie  krzywdę nieświadomie. Ale świadomnie  pił, więc powinien teraz radzić sobie sam. Taka już nie jestem. Nie ważne, że łzy leciały po moich policzkach.
J: Harry do spania - doprowadziłam go na kanapę. Nawet nie zamierzam z nim spać. Nie w takim stanie.
Rano wstałam i poszłam zobaczyć jak się trzyma. Pewnie będzie miał silnego kaca.
W południe się obudził. Głowa mu pękała.
- Witam - powiedziałam i wyszłam z domu. Koniec mojej troski.
Poszłam do Alice. Opowiedziałąm jej o wszystkim. Harry wydzwaniał do mmnie z 89 razy jak nie więcej. Nie obchodziło mnie to. Niech razem z Zaynem pójdą do baru. Tam skąd  przybyli. Siedziałam w łazience przemywając twarz. Już sama nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
A: Mattie ! Ktoś do Ciebie.
Zeszłam na dół. W drzwiach stał Harry z katonem litrowego soku pomarańczowego.
J: Czego chcesz ?
H : Ciebie.
J: Może piwka ? - spytałam ironicznie. Nie chciało mi się z nim rozmawiać.
H: Daj spokój! - złapał mnie za rękę.
J: Nie dotykaj mnie ! - krzyczałam i wbiegłam spowrotem na górę.
A: Przejdzie jej. Nie zapominaj, ze należą jej się przeprosiny.
H: Ja nic nie pamiętam z tamtego dnia.
Wbiegł na górę w poszukiwaniu mojej osoby.
H: Mattie ! Mattie ? Gdzie jesteś ? Proszę musimy porozmawiać. Przepraszam !
J: Zostaw mnie Harry.
H: Wszystko wymknęło się spod kontroli...
J: To bardzo mi przykro.
H: Nie chciałem..
J: Przezabawny jesteś. haha nie chciałeś. A ja głupia siedziałam i czekałam na Ciebie. - parsknęłam.
Podszedł do mnie.
H: Eii, mała. Kocham Cię. - przxytulił mnie do siebie.
J: Harry - odepchnęłam go.
Znowu do mnie podszedł. Nie dawał za wygraną.
H: Wcale nie chcesz się złościć. Wiem to. Za długo Cię znam. Obiecuję, ze to się już więcej nie powtórzy.
J: Obiecujesz ?
H: Dla Ciebie wszystko.
J: No dobrze. Ale już idź się umyj.

sobota, 28 kwietnia 2012

imagin 6



Około roku przyjaźnimy się z chłopakami z One DirectioN. Jest to ciężka i wystawiona na wiele prób przyjaźń ponieważ chłopacy zazwyczaj wyjeżdżają i nie widujemy się wtedy zbyt często. Ale dzięki geniuszom, którzy wymyślili internet i telefon słyszymy się i widzimy codziennie wieczorem lub w wolnej chwili. Obecnie chłpoacy wyjechali w trasę po USA. Jest to dość długa i wyczerpująca ilość koncertów. Nie będzie ich przez ponad 2 miesiące.
* Drugi miesiąc nieobecności chłopców*
Ja: Al, tak długo ich nie ma. Zróbmy coś !
A: Niestety, wiesz przecież, że niewiele możemy.
Tęsknię. Tak strasznie, Alice pewnie nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.
Powinnysmy być ju do tego przyzwyczajone, ale niestetyt tak się nie da. W 100% byłoby łatwiej, gdyby nie byli tak popularni i nie mieli tyle na głowie. Ale to tylko moje zdanie, które się pewnie dla nikogo nie liczy.
A: Matt !!! Szybko ! Chodź tu ! - krzyczała w niebogłosy Alice. Posżłam spokojnym krokiem i nie mogłam uwieżyć w to co zobaczyłam.
J: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA !!! Nie wierzę !!! Ja śnię ??? - rzuciłam się na chłopców, którzy uśmiechali się do mnie.
Pierwszy przytulił mnie Zayn, później razem Louis  z Liamem, Niall i na końcu najwazniejszy uścisk. Harry. Kiedy zatanonęłam w jego ramionach czułam, że mogę góry przenosić. Tak. Tak on właśnie na mnie działa. Zauważyłam wzrok Alice i reszty, którzy patrzą się na nas. Przymknęłam jedno oko, a drugim patrzyłam zza powieki.
Przerwało nam chrząknięcie Nialla. Harry poniósł gowę, a ja się od niego odkleiłam. Byłam zła, bo nienawidziłam się oddalać od niego, nawet jeżeli to są 2 metry lub kilka centymetrów.
Pomogłyśmy im zanieść rzeczy  na górę i przygotowałyśmy coś do jedzenia. Niall, Louis i Alice poszli na zakupy, reszta ogarniała pokoje, a ja zostałam w końcu sama z Harrym. Opowiadał mi o ludziach i miejscach jakie poznali.  Buzia mu się nie zmaykała. Po długim monologu Harrego przerwałam mu:
J: Tęskniłam..
H:Taak. Ja też..
Popatrzył na mnie i pocałował w czoło. Dosłownie jak "brat". No właśnie.. Już wszystko jasne.
Okazało się, ze przesunęli im trase i jadą dopiero za dwa tygodnie. Nie wiedziałam czy się cieszyć czy nie. Jednak nie. Cieszę się. Nie ważne jak blisko jesteśmy ze sobą, ważne, że on tu jest.
Skupiłam swój wzrok na szklance po wódce, którą piłyśmy wczoraj, bo już psychicznie nie wytrzymywałam.
H: Coś się stało ?
J: Nie , przepraszam muszę iść do łazienki - wstałam i poiszłam stanowczym krokiem na górę zostawiając go samego ze sobą.
* kolejny dzień *
Z: To powiedz to w końcu !
H: Nie
N: No to do siebie miej pretensje.
H: Nie mam pretensji. Po prostu nie jestem pewny tego wszystkiego.
L: Czego nie jesteś pewny ?
Z: Twoja sprawa. ALe pomyśl. Nie długo wyjeżdżamy. Zobaczysz sprzątną Ci spod nosa niedługo.
ALL: Będziesz ŻAŁOWAŁ !
Nie wiem czego dotyczyła ta rozmowa, ale nawet nie miałam ochoty się dowiadywać, jak to zawsze robiłam. Jestem ciekawska, uparta i za bardzo kocham. Tak, tak, wiem. Czegoś jeszcze o sobie nie wiem ? Nie sądzę.
Dzień zleciał dość szybko. Najpierw robiliśmy porządki, a później oglądaliśmy komedię w salonie. Cieszyliśmy się sobą i chwilą.
Leżałam sobie na łóżku oglądając sufit. Drzwi zaskrzypiały. Podniosłam lekko głowę.
J: Wejdź.
Nie wiedziałam kto to, ale raz kozie śmierć.
H: Możemy porozmawiać ? Dzisiaj chyba nie masz najlepszego humoru. A to bardzo żadko Ci się zdarza.
J: mhm można tak powiedzieć.
H: Wiesz nie wiem co mam Ci powiedzieć. To wszystko jest takie trudne. Tak żadko możemy pobyć razem i nacieszyć się swoin  towarzystwem. Zawsze coś nam przeszkodzi. Jak nie chłopacy to Alice, jak nie Alice to koncerty, fanki,Palu. Mogę wymnieniać w nieskończoność. Wiesz, ze to w cale nie tak jak ma być.
J: WIem... Harry, ja dobrze o tym wiem. Nie musisz mi tłumaczyć. Nie mam do Ciebie żalu o nic. Więc nie wiem po co się tak tłumaczysz.
H: Bo chciałbym, żeby było inaczej.
J: Ja też bym chciała. Ale spójrz realistycznie. Nie będzie ! - nie wytrzymałam emocje wzięłyt górę. Wybiegłam z pokoju. Popłakałam się.
H: MAT ! Gdzie jesteś ? - szukał mnie po domu, już sama nie wiedziałam, czy chcę z nim rozmawiać. Wytarłam w pośpiechu.
J: Tu jestem.
H: Wyjdziemy gdzieś dzisiaj ? Proszę to będzie w1iele dla mnie znaczyło.
Nie odpowiedziałam. Pokiwałam głową.
H: Bądź gotowa o 18.
Co ? Po co ? Jedxen wypad i tak nic nie zmieni. Wtedy tak myślałam. Gdybym wiedziała, że będzie inaczej napewno miałabym inne nastawienie.
17.30 a ja jeszcze nic ze sobą nie zrobiłam. Otworzyłam szafę. Wzięłam pierwszą lepszą czarną sukienkę,czarne szpilki. Uczesałam się w wysokiego kucyka, pomalowałam rzęsy i byłam gotowa. Przeciez to i tak nic nie znaczy. WIęc po co mam się stroić jak nie wiadomo co ?  Bez znaczenia.
Harry czekał już na dole. Rozmawiał z Louisem, który poprawiał mu krawat.
L: Jeeej ! Harry naprawdę nie kłamie za każdym razem, kiedy mówi, ze jesteś piękna. A często mu się to zarza. Co nie Harry ? - Louis szturchnął Harrego, który się zawstydził i szeptał coś do niego.
H: Idziemy już. Dobranoc LOUIS ! - mocno zaakcentował imię Louis.
Szliśmy wolnym krokiem.
J: Gdzie idziemy ?
H: Zobaczysz.
Szliśmy przez chwilę gadając o pierdołach.
H: Zamknij oczy.
J: Żartujesz ?
H: Ufasz mi ?
J: Oczywiście.
H: Więc zamknij,
Zamknęłam. Ufam mu. Nawet nie wie jak bardzo. Gdybym się nie bała odrzucenia to bym powiedziała. Tak ufam bezgranicznie. Tak samo jak kocham.
H: Już możesz otworzyć - zakomendował i objął mnie od tyłu w pasie. Poczułam motylki w brzuchu. Uwielbiaam jak tak robi.  Po woli otworzyłam oczy.
J: Woooooooooooow !
Widok był niesamowity. Widać były świetnie cały Londyn.
H: Nic nie mów. Po prostu patrz.
J: Ale ? Jak  my się tu znaleźliśmy.
H: Znam to  miejsce już długo. Czekałaem na odpowiedni moment i odpowiednią osobę, by je pokazać.
J: Czy ja taka jestem ?
H: Jaka ? Wyjątkowa ? A czujesz się taka ?
J: Sama nie wiem.długo i szczerze. Czas nas nie obchodził.
Przeszliśmy się po dachu budynku. Bez słów. Tylko patrząc się na siebie. Po chwili nasze dłonie się otwarły. Odwróciłam głowę. Czułam się niezręcznie. Kiedy po raz kolejny to się powtórzyło, Harry złapał mnie za rękę.
H: Zimno Ci ?
J: Nie. Może trochę.
Zdjął z siebie mnarynarkę. Okrył mnie nią.
Byłam zła na niego, ze kiedy własnie szliśmy za rękę, on musiał odpalić z tą marynarka. Jasne było mi chłodno, ale mógł chwilkę poczekać.
H: Matt.
J: Słucham - zatrzymałam się i stanęłam na przeciwko niego.
Wiesz już o co mi chodziło ? Ja. Ty. Częściej. Razem. Razem...  Nie dokończył. Postanowiłam przejąć inicjatywę. Pocałowałam go.
J: Tak Harry wiem. Razem. Razem RAZEM - krzyknęłam.
H: Zakochałem się wa wariatce.
J: Coś mi o tym wiadomo.
J: Która godzina ? Reszta pewnie się o nas martwi.
H: Tak. Napewno nie śpią.
J: Skąd jesteś taki pewny ?
H: Planowałem to już długo - zaśmiał się.
J: Nie nawidzę CIę ! - parsknełam śmiechem.
H: Bo ty mnie kochasz - uśmiechnął się szyderczo.
J: I tego też jesteś pewny. Co za samouwielbienie.
H: To powiedz mi, ze jest inaczej.
J: Nie.
H: DLaczego ?
J: Bo nie będę kłamać.
Po raz kolejny dzisiaj nasze usta się spotkały.


czwartek, 26 kwietnia 2012

imagin 5


Znowu. Kolejny raz to się powtarza. Dlaczego nie mogę być w normalnej rodzinie ? Bez kłótni, bez wulgarnych słów. Nie myślcie, że patologia. Po prostu jesteśmy za bardzo nerwowi. Tym razem emocje wzieły górę. Skończyło się to moim nagłym i nieopanowanym płaczem. Tak wielkim, że jak biegłam już przez wieczorną, ciemną ulicę każdy kto tylko znalazł się obok mnie przypatrywał się z zaciekawieniem i szukał nowej sensacji. Ludzie to taborety! Może nie wszyscy, ale większa większość. Po raz kolejny wszystko się wali i mam ochotę odebrać sobie życie. To chore, wiem, ale gdy człowiek się tak czuje, jak ja w tej chwili ta myśl jest nawet wskazana. Również, broń Boże nie myślcie, że mam zaburzenia. Chyba wy też czasami znajdujecie się w takiej chorej sytuacji. Nie zdążyłam nawet Alice tego powiedzieć. Nie miałam nawet ochoty z nią rozmawiać i wszystko tłumaczyć. Tylko po raz kolejny bym się zdenerwowała. Biegłam przed siebie, a łzy oznaczały za mną drogę. Lały się ciurkiem. Dawno tak nie płakałam, a płaczę dość często. Postanowiłam się zatrzymać na pobliskim moście, pod którym jeżdżą pociągi. Dokońca legalne nie jest przebywanie tam, ale nikogo to nie obchodzi. To jest moje miejsce. Zna każdy sekret i posiada morze moich łez w sobie. Jakby ktoś nie znał jego historii mogłabym powiedzieć, że  z nich powstał. Często przychodzą tu niepełnoletni żeby się napić lub porzucać kamieniami na jeźdżące pociągi. Ja nie po to tu przychodziłam. Przychodziłam w zupełnie innym celu.
Usiadłam na murku, a łzy nadal spływały po mojej twarzy. Telefon wibrował w mojej kieszeni, ale to nie zwraqcało mojej najmniejszej uwagi. Niech dzwoni. Teraz nic mnie nie obchodzi. Przesiedziałam tu dosłownie pół nocy. Na szczęście nikogo więcej nie było, więc mogłam  się nacieszyć intymnością. Około godziny 3 wstałam i poszłam przed siebie. Po raz kolejny telefon zawibrował. W końcu postanowiłam go odebrać, bo ten ktoś nie dałby mi spokoju, a telefonu nie chciałam wyłączać, bo chciałam mieć poczucie mijającego tak szybko czasu.
- Słucham - rzuciłam sztywno jakby z łaski.
- Mattie !! Gdzie ty jesteś ? Tak bardzo się martwiłem ! - krzyczał z troską i niespokojem.
- Nie ważne gdzie jestem. Już nic nie jest ważne.
- O czym ty mówisz ? - był zdezorientowany.
- To koniec. Wybacz. Mam dosyć - wyłączyłam się i kolejny raz wybuchłam płaczem.
Dopiero po chwili dotarło do mnie to, że z nim ZERWAŁAM! Jestem nienormalna. Jak mogłam to zrobić ? Zresztą. Może lepiej mu będzie beze mnie.
Nad ranem wróciłam do domu cała zapłakana pachniałam wiatrem. Udało mi się, akurat nikogo nie było w domu. Wszyscy wyszli. Wykąpałam się i przebrałam. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Niechętnie zakładając turban na głowę poszłam zobaczyć czego dusza pragnie. Przez judasza zauważyłam, że za drzwiami stoi Harry. Nie mogłam go wpuścić. Było mi strasznie głupio. Zresztą nie chcę znowu tej "ważnej" rozmowy jak to bardzo mnie kocha i nie chce mnie stracić. Ja też go kocham, ale chyba będzie lepiej jeśli się rozstaniemmy. Jestem skazana na bycie samą. Sama ze swoin=mi problemami i debilnym życuiem. Niektóre sprawy po prostu mnie przerastają i są ode mnie silniejsze. Choćbym nie wiadomo jak bardzo się starała to i tak jest źle.
Nadal dobijał się do drzwi. Szepnęłam tylko ciche "przepraszam" i odeszłam nie czekając na odpowiedź. Słyszałam tylko "fuck" więcej już nie chciałam. Minął tydzień, a ja nie widziałam Harrego. Rozpierdalało mnie od środka, ale byłam silna. Alice twierdziła, że to moja sprawa, ale ona by tego nie skreslała, bo jesteśmy dla siebie stworzeni.
Sobota rano. Usłyszałam pukanie do drzwi. To był Zayn. Postanowiłam go wpuścić, bo za długo już nie dawałam im oznaku życia.
- Cześć, wejdź - rzuciłam do niego i zaprosiłam go do środka.
- Matt. Musimy porozmawiać - mówił oficjalnie.
- Tssaaa, chyba wiem o czym.
- Chyba nie jesteś świadoma tego, że Harry cierpi tak strasznie, że nie śpi w nocy, a jeżeli nawet uda mu się zasnąć to przez sen wypowiada twoje imię ?
Słuchałam go bez przerywania, co bardzo rzadko mi się zdarzało.
- On Cię kocha ponad wszystko. Wierzę, że ty go też. Przecież wiesz, że tak nie może być dalej ?
Po policzku pociekła mi słona łza. Przyzwyczaiłam się już do tego smaku.
- Porozmawiaj z nim. I tobie i jemu wyjdzie to na dobre. Ja już nie mogę patrzeć jak on się wykańcza - przytulił mnie, pocałował w czoło po czym oznajmił, że musi iśc, bo za 15 minut mają próbę. Pożegnałam go i usiadłam bezczynnie na łóżku. Bardzo długo nad tym rozmyślałam. W końcu po długich refleksjach stwierdziłam, że Zayn i Alice mają rację i zrobiłam źle, ponieważ on i Alice to najważniejsze osoby w moim życiu. To one podtrzymują mnie na duchu i nie pozwalają mi upaść. Była 18. napewno są już w domu. Założyłam bluzę, zamknęła dom i ruszyłam do Harrego. Doszłam. Zawsze wchodziłam bez pukania, więc postanowiłam nie psuć tej "tradycji", Siedział. Raczej leżał na kanapie. W ręku trzymał pilot i przełączał kanał po kanale. Był przygnębiony. Nie usłyszał mnie. Nie przerywałam mu. Przyglądałam się ruchom jego ręki. Jak wytrwale naciskał guziki. Nie wytrzymałam. Wszyscy mieli rację. Tęskniłam. Tak cholernie tęskniłam. Zaszlochałam. Usłyszał to. Odwrócił głowę. Zauważył mnie. Jego oczy zabłyskały. Wstał, a ja do niego podbiegłam i namiętnie pocałowałam.
- Przepraszam. Kocham Cię. - wyszeptałam mu do ucha,a on rzucił nas w wir pocałunków obejmując mnie najbezpieczniejszymi ramionami na świecie.

jutro dodam rozdział :D komenciki mile widziane 
xx - Mattie 

środa, 25 kwietnia 2012

imagin 4

W końcu ! Oficjalnie zaczęły się wakację. Wybiegłam z Alice ze szkoły i w jak najszybszym czasie znalazłyśmy sie w domu. Od razu chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Harrego.
- Harry ? Gdzie jesteście? Skończyłyśmy już !
- Już w drodze. Zaraz będziemy.
Posłał mni całusa do telefonu i się rozłączył. Jej wreszcie jedziemy pod namioty i uwalniamy się od tego jakże zatłoczonego miasta. Pobiegłyśmy na górę do pokoju, spakowałyśmy torby. Zapakowałyśmy jedzenie, koce, ręczniki, kosmetyki, ubrania. Alice postanowiła, że bierzemy walizkę. Popatrzyłam się na nią i sie załamałam.
- Zwariowałaś !
- No o co Ci chodzi ? Nie będę szła z tyloma torbami!
- Od czego mamy chłopców. Przecież to tacy siłacze.
Wybuchłysmy śmiechem i kontynuowałyśmy pakowanie. Byłyśmy takie podniecone. Jeszcze nigdy nie byłyśmy z naszymi chłopakami pod namiotami. Zapowiadała się niezła przygoda. Uradowane cały czas się śmiałysmy. Nic nie mogło popsuć naszych humorów. Usłyszałyśmy klakson samochodu. Zerknęłam przez okno.
- Ha o wilkach mowa. Nasi piękni.
Pomachałam do chłopców, którzy właśnie wychodzili z samochodu. Alice się zerwała i przepychała się do okna, zaby zobaczyć Nialla. Pokręciłam głową, zarzuciłam torbę na ramię i stanęłam w drzwiach.
- Gdzie oni są ? Nie widzę ich !
- Bo już weszli ! Idziesz gołąbeczku czy nie ?
- No pewnie. Gr gr.
Słyniemy z naszego jakże bardzo wielkiego poczucia humoru. Zawsze umiemy znaleźć jakieś zabawne rozwiązanie w każdej sytuacji. Choćby nie wiadomo jak było źle, zawsze może być gorzej.
Zbiegyśmy po schodach. CHłopacy stali w drzwiach i uśmiechali się. Im widocznie dzisiaj też było bardzo wesoło.
- No cześć! - Alice rzuciła się na Nialla namiętnie go całując. Zaczęli się miziać. Ja z Harry stałam i tylko wymienialiśmy się dziwnymi spojrzeniami patrząc się na tych zakochańców.
- A tak w ogóle to witaj. - objął mnie, podnosząc mój podbródek i pocałował delikatnie. Poszułam motylki w brzuchu. W sumie jak zawsze, kiedy jesteśmy blisko siebie. Tak na mnie działa. Nie wiem co bym zrobiła, gdybym go straciła. To byłby koniec mojego życia. Koniec świata. Nie miałabym po co żyć. ALe nie będę mówić o "przyszłości" liczy się to, że teraz jest przy mnie i nigdzie go nie oddam, za żadne skarby. Mój i tylko mój! Prawda ? Harry zauważył moje zamyślenie położył swoją rękę na moim ramieniu i powiedział:
- To idziemy ?
- Tak, tak jasne. - Pokiwałam znacząco głową. Harry i Niall wzięli od nas torby i ze skwaszonymi minami poszli w kierunku samochodu.
- Co wy tam macie ? - krzyczał Niall zataczając się do samochodu scieżką.
- Twoja mądra dziewczyna chciała brać walizkę ! - rzuciłam w odpowiedzi i zaśmiałam się.
Kiedy już wszystko zapakowaliśmy usiadłam na przednim siedzeniu, Harry za kierownicą, a lovelasy z tyłu. Założyłam okulary przeciwsłoneczne razem z Harrym. Przy czym otwierając dach. Włączyliśmy muzykę na fulla i ruszyliśmy. Nigdy nie czułam takiej ekstazy wiedziałam, że będzie magicznie. Po około godzinie byliśmy na miejscu.
- Harry ! Jak tu pieknie. - powiedziałam kręcąc się w kółko.
- Mówiłem Ci, że zabiorę Cię w tak niesamowite miejsce jak ty ! - podszedł do mnie i objął mnie od tyłu w pasie. Uwielbiałam jak tak robił. Czułam się taka bezpieczna i bezstroska. Mogłabym z nim iść na koniec świata i jeszcze dalej.
-No to do rboty dzieci! Namiot sam się nie rozłoży! - dyrygowała nami Alice klaszcząć w dłonie, a za nią szedł Niall niczym zakochany piesek.
Kiedy już uporaliśmy się z namiotem był wieczór. Po woli się ściemniało. Zarzuciłam pomysłem rozpalenia ogniska. Od razu zabraliśmy się za szukanie drewna.
Siedzieliśmy dobrą godzinę przy ogniu przytulone do chłopaków i wspominaliśmy dawne czasy jak to było, gdy jeszcze nie mieliśmy ich w swoim życiu.
M: Wtedy nie wiedziałam co to znaczy prawdziwa miłość. Teraz już wiem. I powiem wam, że jest czymś najwspanialszym na świecie.
Pocałowałam rękę Harrego, która mnie obejmowa, a on pogłaskał mnie po policzku.
Niall z Alice oczywiście zaczęli się lizać, więc z Harrym postanowiliśmy im nie przeszkadzać. Weszliśmy do namiotu i zajęliśmy się sobą.
Położyliśmy się na kocu. Siedziałam na nim błądząc rękami pod jego bluzką. Patrzył się na mnie swoimi najpiękniejszymi na świecie zielonymi oczami. Całowałam go namiętnie po klacie, a on podkurczał nogi co chwilę. Za chwilę Harry przejał inicjatywę, przewrócił mnie na plecy i zaczał pieścić. Całą noc bawiliśmy się ze sobą. Stanowczo najlepszy dzień mojego życia.


imagin 3

Usłyszałam dżwięk swojego telefonu. Był to SMS od mojego przystojniaka. Niall zaproponował wyjście wieczorem do kina na premierę nowego horroru. Zaśmiałam się do siebie, bo wiedziałam, że Niall boi się takich filmów. Ale zgodziłam się. Umówiliścmy się o 21:30, bo film zaczynał się równo o 22. Ubrałam na siebie beżowe rurki, białą bokserkę czarną marynarkę i beżowe szpilki. Pomalowałaś się. Kiedy nakładałaś róż na policzki rozległ się dzwonek do twoich zacnych drzwi. Przywitałam się z chłopakiem i wyszliśmy obejmując się. Niall stwierdził, że wyglądam fenomenalnie. Bóg chciał, że właśnie się potknęłam. Blondyn w ostatniej chwili mnie złapał i uśmiechnął się. Serce prawie wyskoczyło mi z przerażenia. Winny był kamień, który akurat musiał znaleźć się pod moimi nogami. Kiedy doszliśmy do kina zamówiliśmy popcorn oraz colę i wzięliśmy dwie słomki. Poszliśmy do sali kinowej i zajęliśmy miejsca w ostatnim rzędzie. Po chwili film się zaczął. Zdziwiło mnie, że to premiera, a na sali jest ledwo z 10 osób w tym my. Sprawdziłam jeszcze raz repertuar na kartce i wybuchłam śmiechem. Okazało się, że jesteśmy na filmie niemym. Niall nie wiedział o co mi chodzi więc sam zajrzał przez moje ramię do kartki.
N: Cooo? - spytał zdezorientowany.
Ja: Spójrz.
Gdy Naill to przeczytał oboje wybuchnęliśmy śmniechem.
Ja: Może być fajne. Pooglądajmy - szturchnęłam blondyna w ramię.
N: Żartujesz ?
Ja: Nie.
N: No dobra, skoro chcesz.
Film trwał już z 20 minut. Niallowi strasznie się nudziło i od czasu do czasu przygryzał moje ucho, jeździł rękami po szyi lub inne tego typu rzeczy. Powoli rozpalał moje zmysły, ale chciałam potrzymac go jeszcze w niepewności. Po kolejnych 15 minutach samej zaczęło mi się nudzic. Wzięłam swoją torbekę, a blondyna pocięgnęłam za sobą. Czułam, że w środku się gotuję i dłużej nie wytrzymam. Zaciągnęłam go do damskiej toalety i dosłownie rzuciłam się na niego. Niall nie protestował. Zaczęliśmy zdzierac z siebie ubrania. Byliśmy w samej bieliźnie. Blondyn posadził mnie na umywalce i ściągnął mój stanik. Jego ręka błądziła po moich piersiach. Zaczęłam delikatnie pojękiwac, a Niallowi chyba to sprawiało przyjemnośc. Ściągnął ostanią częśc mojej garderoby, a mianowicie koronkowe, czerwone stringi. Zaczął jeździc po mojej łechtaczce, a moje jęki stały się nie doopanowania. Jeszcze nigdy nie było mi tak dobrze.
Ja: Wejdź we mnie, bo ja już nie wytrzymam. Boże!
Szybo ściągnął swoje bokserki w misie i jak kazałam tak zrobił. Czułam jego ruchy, były delikatne, ale za razem stanowcze. Nie mogłam przestac krzyczec. Tak było mi z nim dobrze. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Na chwilę oboje się uciszyliśmy. Ktoś nadal natarczwyie pukał do drzwi. Szybko się ubraliśmy i jak gdyby nigdy nic wyszliśmy z toalety. Pani, która stała za drzwiami dziwnie się na nas popatrzyła, a my tylko się uśmiechnęliśmy. Dalej naszą przygodę postanowiliśmy kontynuowac i blondyna w domu ...

prośba

czy mogli byście zlajkować nasze konto na fb ?! z góry dzięki :)
- Mattie xx
- Alice xx


KLIK

wtorek, 24 kwietnia 2012

imagin 2

Miałam ciężki dzień. Postanowiłam wziąć sobie zasłużony, długi prysznic. Harry był z chłopakami na próbie więc miałam trochę czasu dla siebie. Weszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie ubranie, odkręciłam wodę. Oparta o umywalkę przyglądałam się swojemu nagiemu odbiciu. Rozpuściłam włosy z koka, które lekko poczochrałam i zarzuciłam na lewą stronę. Wzięłam dwa głębokie oddechy. Zamyśliłam się przysłuchując się kapiącej wodzie z kranu. Byłam lekko przyćmiona. Może to ze zmęczenia. Weszłam do wanny, włączyłam prysznic. Obróciłam się tyłem do lejącej się wody. Uwielbiam jak woda z prysznica masuje mi plecy. Było m,i tak przyjemnie. Obróciłam się o 180 stopni i przemyłam twarz. Stałam tak jakąś chwilę. Cieszyłam się, że mogę pobyć chwilę sama. Taka chwila intymności. Po raz kolejny się zamyśliłam. Byłam w swoim świecie. Myślałam o weekendzie. O tym co będziemy robić z Harrym.  Pewnie spędzimy go w towarzystwie Alice i Nialla. Nagle poczułam, że ktoś za mną stoi i delikatnie ustami muska moje ramię oraz szyję. Gwałtownie się obróciłam i zauważyłam Harrego bez koszulki, który stał od razu za mną. Zerknęłam na niego przerażonym wzrokiem. Zauważyłam, że dolnej części garderoby też nie ma i zawstydziłam się. Nigdy jeszcze tego nie robiliśmy. Odwróciłam gwałtownie głowę.
- Wstydzisz się ? - mówił nadal trzymając mnie w talii i całując namiętnie po szyi. Nogi miałam jak z waty.
- Harry ? Serio ? Teraz ? Myślisz, że to dobry moment i miejsce na tego typu zagrania?
Jego przyjaciel ocierał się o moje pośladki.
Ty: Proszę Cię...
H: Wstydzisz się ?  Mówił bawiąc się moimi włosami. Polizał mnie za uchem.
Ty:  Harry ... - on nie przestawał i nadal sprawiał mnie przyjemność.
- Harry ..
Czułam, że zaraz upadnę, bo moje nogi są za słabe.
Złapał mnie za piersi i delikatnie toczył nimi kółka. Mruczałam z rozkoszy. Po czym odwróciłam się do niego przyparłam go o ścianę z różowych kafli i zaczęłam całować przygryzając seksownie jego wargę. Jeździłam dłońmi po jego nagim rozpalonym, mokrym ciele. Nagle oderwałam się od niego. Harry próbował mnie dalej całować, ale zamknęłam mu usta dłonią. Odezwałam się zalotnym głosem.\
- E e , kochanie. Nie teraz. Musisz na to jeszcze poczekać. Ostatni raz przejechałam ręką po jego klacie. Miałam na to ochotę. Ale chyba jeszcze do końca nie byłam gotowa. Widziałam jak Harry się uśmiecha i oblizuje palca. Wyszłam z wanny, narzuciłam na siebie ręcznik i zostawiłam go samego w łazience. Chyba nadal stał w wannie. Do tej pory nie wiem jak on się tam znalazł, że go nie usłyszałam. Ale gdy jestem w innym świecie nic nie jest w stanie mi przeszkodzić.


podoba się ?! Jeżeli tak zostaw komentarz, piszcie swoje nicki na tt mogę was powiadamiać :D

imagin 1

Jakoś tak nas z Alice wzięło na historii/relgfii w poniedziałek na imaginka xd

Ch1: Pomóc wam w czymś ? - spytał ten w lokach opadających mu na czoło.
Ty: Boli mnie strasznie noga. Chyba ją skręciłam. Wiecie gdzie jest najbliższy szpital ?
Ch2: No tak, ale to dobre 7 km stąd. Chodźcie podwieziemy was.
TP: Eeeee, no okee.
CH1: A tak w ogóle jestem Harry, a to Niall. - wskazał ręką na blondyna.
Ty: Ja jestem [T. I.] a to [I.T.N.P.].
Harry uśmiechnął się seksownie.
N: To idziemy ?
Ty: Pewnie.
Starając się podnieść głośno syknęłaś.
H: Boli Cię ? Chodź wezmę Cię na ręce.
Ty: No co ty ? Zwariowałeś ? Jakoś dam radę.
Po nieudolnych próbach, Hazza podszedł do Ciebie i tak jak mówił wziął Cię na ręce. Twoja przyjaciółka cały czas rozmawiała z Niallem. Wiedziałyście, że są oni z 1D, ale nie dawałyście tego po sobie poznać. Zawsze miałaś słabość do Harrego, a [I.T.N.P.] wzdychała do Nialla. Po dwóch godzinach w zatłoczonym szpitalu, chłopcy zaprosili was do siebie. Ty z zabandażowaną nogą wyglądałaś wręcz zabawnie. Weszliście do ich domu. Ze szczęścia chciało wam się krzyczeć, ale nie. To by stanowczo wszystko popsuło. Harry z Niallem was przedstawili, a wy nieśmniało powiedziałyście:
- Cześć.
Po kilku godzinach zapoznawania się i opowiadania historii spotkania chłopaków dobrze się z nimi dogadywaliście i było wesoło. Chłopacy sypali dowcipami jak z rękawa, a wy chichotałyście w niebo głosy. Nagle Louis zaproponował:
- Może zagramy w butelkę ?
Wszyscy: Ok
Wy: No dobraa..
Usiedliście wszyscy w kółku i wzieliście butelkę po jednym z soków marchewkowych Louisa.
T: To ja zaczynam ! - zerwał się podniecony.
Twoja przyjaciółka popatrzyła na Ciebie i uśmiechnęła się.
Louis wziął butelkę do ręki i zakręcił.Wypadło na Ciebie. Poczym powiedział:
- Rozpal pakistańskiego przyjaciela Zayna.
Wywaliłaś oczy, zawstydziłaś się, a Zayn się zarumienił.
- To tylko gra. - Przyjaciółka Cię pocieszyła.
Zayn nieśmiało przysunął się do Ciebie, bo ty przez swoją skręconą nogę nie mogłaś się nigdzie ruszyć. Nigdy wcześniej nic podobnego nie robiłaś.
- Raz się żyje pomyślałaśi położyłaś rękę na kroczu Zayna. Wszyscy przyglądali się z zaciekawieniem. Kiedy poczułaś coś twardego ręka ci zadrżała. Sunęłaś delikatnie po jego spodniach, a Malik z podniecenia przygryzł wargę. Nagle poczułaś jak jego penis porusza się ku górze oderwałaś szybko rękę. Na twojej twrzy zagościły rumieńce. Po tym małym incydencie Zayn wstał i szybkim krokiem podbiegł do łazienki. Wszyscy wiedzieliśmy o co chodzi.
TP: Eiii, nooo ! Nie wiedziałam, że taka dobra jesteś w te klocki. Harry znowu uśmiechnął się seksownie i poczochrał swoją bujną czuprynę. Zauważyłaś jego zainteresowanie swoją osobą, dlatego odwróciłaś głowę i nagle zobaczyłaś wracającego Zayna.
N: Dobrze, że jesteś. Twoja kolej. Zayn wrócił na miejsce i usiadł po turecku. [I.T.N.P.] wymieniała się cały czas spojrzeniami z Niallem, który czochrał swoje farbowne włosy  z tyłu.
Tym razem wypadło na Nialla.
Z: Niall. Niall!. NIALL !!! - krzyczał podenerwowany Zayn na blondyna, który siedział zapatrzony z twoją przyjaciółkę.
N: CO ty się tak bulwersujesz ?
Z: Skoro jesteś tak oczarowany naszą nową koleżanką too.... Zrób jej dobrze. - powiedział Zayn z szyderczym uśmieszkiem. Twoja przyjaciółka zakrztusiła się śliną, a ty wybuchłaś nieopanowanym śmiechem. Niall się nawet nie odezwał, tylko od razu wstał i pociągnął [I,T,N,P,] za rękę. Nasłuchiwaliście wszystkiego. Po chwili wydobyły się pierwsze odgłosy. [I.T.N.P.] próbowała kontrolować swoje podniecenie. Po chwili zza ściany wyszedł Niall uśmiechając się, a za nim czerwona [I.T.N.P.] Uśmiechnęłaś się i odprowadziłaś ich wzrokiem na miejsca.
N: No to w końcu ja.
Blondyn zakręcił butelką, która niemiłosiernie długo się kręciła. Wypadło na Harrego.
N: Widzę, że pożerasz wzrokiem [T.I.]. Więc wymacaj ją całą.
H: Całą ? - poruszył śmiesznie brwiami.
- Ok.
Loczek przesunął się do Ciebie i zaczął błądzić swoimi rękami po Twoim ciele. Zarumieniłaś się i zalała CIę fala podniecenia. Gdy doszedł do Twoich piersi, czułaś, że twardnieją CI sutki, chciałaś pojękiwać, ale próbowałaś nie wydobywać z siebie żadnych dźwięków, bo czułabyś się niezręcznie. Ale kiedy doszedł do Twojego krocza nie mogłaś się powstrzymać i pisknęłaś. Harry się uśmiechnął i przez chwilę wasze spojrzenia się spotkały. Teraz ty przygryzłaś wargę i poczułaś jak zrobiło CI się wilgotno.
N: Hola, hola spokojnie kowboju!
Harry tylko się uśmiechnął. Chyba był zadowolony ze swojej pracy. Nie wiem czy wie, ale jest cholernie dobry. Nigdy wcześniej nie czułaś takiej ekstazy. Nadal czułaś ciarki, Dlaczego to nie mogło trwać dłużej ? Dlaczego to tak szybko się skońćzyło ? Ja go pragnę.
Po chwilii Zayn wyciągnał z szafki 2 wódki i postawił na podłodze.
Po jakiejś godzinie atmosfera była mega luźna, Jak zawsze po alkoholu człowiek nabiera odwagi. Harry zerkał na Ciebie od czasu do czasu. Gdy ponownie wasze spojrzenia się spotkały oblizałaś delikatnie zarazem seksownie swoje usta i poruszyłaś brwiami. Chłopak odrazu domyślił się o co mi chodzi, bo pokazał głową na pokój gościnny. Pokiwałaś tylko głową poczym Harry wstał, wziął Cię na ręce i zaniósł  do pokoju całując w szyję.

Pewnego dnia wyjechałaś ze swoją najlepszą przyjaciółką [I.T.N.P.] do Londynu. Pewnego dniachodziłyście pięknymi uliczkami tego miasta, gdy nagle się potknbełaś. Strasznie bolała Cię noga, a twoja przyjaciółka zaczęła panikować. Obie byłyście drobnej postury, więc  przyjaciółka, by Cię nie uniosła.Usiadła obok Ciebie i obie czekałyście jak na zbawienie. Po godzinie żmudnego siedzenia i Twojego narzekania postanowiłyście jakoś dojść. Nagle podeszło do was dwóch kolesi. 

czwartek, 19 kwietnia 2012

rozdział II

Weekend minął tak szybko jakby go w cale nie było. Sobotę spędziłam z Alice chodząc po centrum handlowym zaglądając do wszystkich możliwych sklepów, a w niedzielę spacerowałam z Harrym po parku, a później siedzieliśmy w domu rozmyślając nad wszystkim.
W końcu nastał ten tak długo oczekiwany najważniejszy dzień. Dzień castingu ! Rano zerwałam się z łóżka w najszybszym tempie. Ubranie, uczesanie, pomalowanie i umycie się zajęło mi dosłownie jakieś 30 minut. W życiu jeszcze nigdy tak szybko nic nie robiłam. Po czym zadzwoniłam do Harrego. Odebrał od razu. Mówił, że nie spał pół nocy, bo tak bardzo przejął się tą całą dzisiejszą sprawą. O 12 godzinie jedziemy do studia X - factor. Zegarek dopiero wskazywał 9.00, ale ja byłam za bardzo podniecona, żeby móc coś robić, więc wzięłam laptopa na kolana i odwiedziłam twittera. Dodałam tweeta: "To już dzisiaj! Wiem, że Ci się uda. Jesteś najlepszy xx ". Byłam pewna na 100%, że się dostanie, ale i tak się strasznie denerwowałam. W końcu rozległ się dzwonek do drzwi. To był Harry. 
- Wreszcie ! - pomyślałam. - Myślałam, że jajko zniosę już. 
Zbiegłam na dół, po drodze potykając się o rozstawione tenisówki  w przedpokoju. 
- Fuck ! - krzyknęłam podbiegając do drzwi. Nic nie mówiąc Harry od razu czule pocałował mnie w usta. 

Nim się obejrzeliśmy byliśmy już na miejscu. Staliśmy przed dużym niebieskim granatowym budynkiem  z dużą ilością okien. 
- Chyba jesteśmy .. - powiedział niepewnie Harry obejmując mnie od tyłu w pasie. Odwróciłam się do niego i pocałowałam go w policzek. 
- Na co czekamy ? Idziemy ! - rzuciłam i wzięłam go za rękę idąc w kierunku szklanych drzwi. Weszliśmy do środka. Podążaliśmy cały czas prosto zgodnie ze wskazówkami wywieszonymi na ścianie. 
- Denerwujesz się ?
- Trochę.... - mówił.
- Trochę bardzo .. - uśmiechnęłam się do niego i pogładziłam delikatnie po dłoni. 
W końcu doszliśmy do końca długiego korytarza, weszliśmy przez kolejne szklane drzwi ujrzeliśmy olbrzymią ilość ludzi oblegających drzwi. Wszyscy byli zdenerwowani i czekali na swoją kolej.
-To niesamowite, ze tyle ludzi przychodzi pokazać swoje umiejętności wokalne. Tyle ludzi ma talent. Nie jestem pewny czy dobrze robię.. - po woli zaczął już panikować. Nie mogłam dopuścić do tego, żeby nagle się wycofał więc przejęłam inicjatywę i pociągnęłam go za nadgarstek na olbrzymią czerwoną sofę. Usiedliśmy rozglądając się w około. Harry przysunął się bliżej mnie, a ja położyłam mu głowę na ramieniu. Siedzieliśmy tak przez chwilę i przyglądaliśmy się ludziom chodzącym w tą i z powrotem. Naszą uwagę przykuł chłopak o ciemnych włosach stojący już od dłuższego czasu przy lustrze poprawiając sobie włosy. Popatrzeliśmy z Harrym na siebie i zaśmialiśmy się.
- Idę do łazienki, zaraz wrócę - wstałam, a chłopak tylko pokiwał głową i uśmiechnął się. Poszłam w kierunku holu i w końcu dotarłam do białych drzwi. Stanęłam przed lustrem, ręce oparłam o umywalkę i wzięłam głęboki oddech. Załatwiłam swoją potrzebę i wyszłam. Usłyszałam tylko głośne "ałaa ". Zamknęłam szybko za sobą drzwi i zorientowałam się, że uderzyłam nimi kogoś. To był ten chłopak od lustra.
- Jeju, przepraszam.. Nie chciałam .. - kucnęłam przy nim przepraszając. Chłopak masował sobie głowę i spojrzał na mnie. Nasze spojrzenia się spotkały. Miał takie piękne brązowe oczy z długimi czarnymi rzęsami.
- Mogłabyś bardziej uważać. - wstał, zmierzył mnie i poszedł. Zrobiłam 'poker face' i postanowiłam wrócić do mojego chłopaka, którego samego zostawiłam na sofie.
Kiedy doszłam zobaczyłam, że Harry wcale się nie nudzi i znalazł sobie towarzystwo. Podeszłam do niego po czym wstał i powiedział :
- Mattie, to jest Cher, tak jak ja przyszła na casting. - przedstawił mi ciemnowłosą dziewczynę w białych poszarpanych spodniach. - Cher, to jest właśnie Mattie, moja dziewczyna. - podałam jej rękę i uśmiechnęłam się, żeby nie było, że jestem jakąś idiotką. Usiadłam obok Harrego zupełnie nie zwracając uwagi na Cher. Pff co to w ogóle za imię? Jak ona wygląda ? Skąd ona jest, chyba z obory! Wcale nie byłam zazdrosna. Ale właśnie, po co ja się denerwuję. Obróciłam głowę w prawą stronę i znowu zauważyłam tego ciemnego chłopaka. Gdy tylko Cher go dostrzegła od razu pobiegła w jego stronę.

Czas dłużył się w nieskończoność. Była już 16.00.  Na chwilę urwał mi się film. Otworzyłam oczy i podniosłam głowę z kolan Harrego. Nawet nie wiem jak to się stało.
- Cześć kochanie ! - usłyszałam głos Harrego.
- Jeju ! Dlaczego mnie nie obudziłeś ? - przerwał mi głos prowadzącego, który wywołał imię nazwisko Harrego.
- Moja kolej ! - krzyknął i szybko się podniósł. Poszłam za nim. Stanęłam za nim obejmując go w pasie i mocno przytulając. W końcu musieliśmy się rozdzielić. Pocałowaliśmy się namiętnie i Harry ruszył na scenę z mikrofonem w ręku. Wszystko działo się tak szybko i po chwili było już po występie. Rozległy się oklaski, a nawet owacje na stojąco. W końcu werdykt |trzy razy tak, dziękujemy" Harry skakał jak oszalały, a ja razem z nim. Za chwilę już był przy mnie i podniósł mnie do góry obracając.
- Mówiłam Ci ! - krzyczałam.
- A czy ja Ci mówiłem, że Cię bardzo kocham i bez Ciebie by mi się nie udało ?
- Tylko jakieś 56789 razy. - uśmiechnęłam się, położyłam mu ręce na policzkach i mocno pocałowałam . Po Harrym swój debiut miała Cher. Poczekaliśmy chwilę. Ona też się dostała. Po chwili ponownie rozległ się głos prowadzącego:
- A teraz prosimy Nialla Horana.
Staliśmy jeszcze przez chwilę i uśmiechaliśmy się do siebie.
- Niall Horan ! - znów powtarzał prowadzący. - Czy jest na sali Niall Horan?
Nagle zobaczyliśmy blondyna biegnącego z kanapkami w ręce.
- To ja ! Już jestem - biegł o mało co się nie wywalił, a my wybuchlismy śmiechem na całe studio.



kolejny będzie ok. 29 kwietnia. Chcecie mogę was infornować o nowych rozdz. Podawajcie tt, gg 

bohaterowie cd.

                        
Zayn Malik (18 lat) Mieszka w Anglii. Startuje w castingu do X- factora. Na pozór jest trochę próżny, zapatrzony w siebie, ale jak się go lepiej pozna okazuje się naprawdę miłym kolesiem.

 Niall Horan ( 18 lat) - Mieszka w Irlandii. Tak jak cała reszta chłopaków bierze udział w castingu. Uwielbia jedzenie. Nie szuka idealnej dziewczyny. Ważne, żeby była sobą. Jest wielkim fanem Justina Biebera. Uwielbia jedzenie. Kiedy tylko ma czas po prostu je. Gdy go nie ma, też je. Dziewczyny najpierw zwracają uwagę na jego cudowne oczy.

 Liam Payne (18 lat) - Mieszka w Londynie. Ułożony, romantyczny, umie się odnaleźć w każdej sytuacji,. Często się wzrusza i właśnie to najbardziej kręci dziewczyny. Przyjaźni się z Cher.

                             
Louis Tomlinson (20 lat) - Tak jak reszta chłopaków mieszka w Anglii. Uwielbia marchewki. Zabawny, cały czas sypie jakimiś dowcipami. Umie każdego rozbawić.

 Justin Bieber (17 lat )

Cher Lloyd (17 lat) - Normalna dziewczyna próbująca swoich sił w x - factor. Od początku podoba jej się Zayn, ale on nie do końca jest nią zainteresowany do pewnego momentu, który odmieni życie nie tylko Cher, ale i reszty przyjaciół. 

wtorek, 10 kwietnia 2012

rozdział I

Harry powiedział mi, że casting ma się odbyć dokładnie za tydzień. Byłam bardziej podekscytowana tym wydarzeniem niż on. Skakałam z kąta do kąta i cieszyłam się jak głupia. Wiedziałam, że mu się uda. W ogóle nie było innej opcji. Ma wspaniały głos, jest uroczy. Kto jeszcze nigdy go nie słyszał będzie miał okazję i na pewno nie pożałuje. Nie spotykałam się z nim w każdej wolnej chwili w tygodniu, ponieważ wolałam mu nie zabierać czasu i chciałam, żeby skończył pisać piosnkę. Choć nalegał, żebym mu towarzyszyła ja niechętnie odmawiałam, bo wiedziałam, że jak jesteśmy razem zawsze zajmujemy się sobą i nie koncentrujemy się na niczym innym. Takim też sposobem dotrwaliśmy do piątku. Moja pierwsza myśl rano:
- Uffff! Nareszcie piątek !
Jak zwykle przyszła po mnie Alice i razem ruszyłyśmy szybkim krokiem do szkoły. na wolniejszy nie mogłyśmy  sobie pozwolić, gdyż wtedy spóźniłybyśmy się na zajęcia. Pierwsza lekcja minęła szybko, druga się ciągnęła jak to zawsze na literaturze. W końcu nadeszła pora lunchu. Razem z Alice poszłyśmy na stołówkę. Wzięłyśmy tacki z jedzeniem i kierowałyśmy się do "naszego" stolika na boku obok średniej wielkości zielonego krzaka. Zawsze tu siadamy, bo jest dobry widok i można zobaczyć każdego i skomentować jak to robimy zazwyczaj. Minęłyśmy już stolik emo, pseudo raperów, fanów reggae. Jak to w każdej szkole mamy oczywiście "sekty". Jak to zawsze nazywamy z Al. Nagle ktoś podstawił mi nogę. Potknęłam się i poczułam zimną falę wpadającą wprost na mnie. Zalewając moje włosy aż do pasa. Kiedy się ogarnęłam zobaczyłam śmiejącą się Stacy i Cassidy stojące naprzeciwko mnie.
- Niezdara z Ciebie! - powiedziała wyśmiewając się ze mnie Stacy.
Otworzyłam szeroko buzię i próbowałam zetrzeć z siebie klejącą maź.
- Ty, ty, ty zdziro ! - krzyknęłam ze złością.
Wszyscy ludzie obecni patrzyli się na nas jak na jakieś kino akcji.
Zmierzyłam ją i moje oczy się zaszkliły. Wbiegłam z powrotem do szkoły kierując się wprost do łazienki.
- UghhhhH! - wydawałam z siebie dźwięki. Tylko to mogłam na razie wypowiedzieć.
- Jak ja wyglądam ? - mówiłam do siebie patrząc się w lustro. Całe włosy miałam w truskawkowym shejku. Wszystko się kleiło.
- I co ja teraz zrobię ? Do oczu naciekły mi łzy. Już prawie zaczęłam płakać, kiedy do łazienki wparowała Alice z poważną miną.
- Gdzie byłaś ? - spytałam przyjaciółkę.
- Szkoda gadać. - spławiła mnie. - Uuu, to nie wygląda za dobrze. Chętnie wyszarpałabym jej te wszystkie blond kudły z tej pustej głowy! - mówiła waląc pięścią w umywalkę.
- Chyba będę musiała się zwolnić. - próbowałam rozdzielić poklejone włosy.
- Tak, chyba to będzie najlepsze rozwiązanie. Kiedyś ją dorwe. Nie wiem naprawdę o co tej blond laluni chodzi. uczepiła się nas jak rzep do psiego ogona. Niech już w końcu da sobie spokój. - mówiła zdenerwowana , a ja tylko  jej przytakiwałam ze szklankami w oczach.
Alice poszła pani wytłumaczyć sytuację i mogłam w końcu wyjść ze szkoły. Naciągnęłam kaptur od niebieskiej bluzy z McKenzie założyłam torbę na ramię i wyszłam ze szkoły. Udałam się wprost do domu. Na wejściu usłyszałam mamę:
- Mattie ! Co Ci się stało, kochanie ? - podbiegła do mnie.
- Nic - warknęłam. Wylałam na siebie shejka - odpowiedziałam i pobiegłam do siebie do pokoju. Walnęłam się na łózko i wybuchłam płaczem. Tusz zostawił znaki na poduszce. W końcu zasnęłam. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Przetarłam oczy i poszłam otworzyć.
- Cz.. hahahahah - usłyszałam chichot Harrego.
- Co się stało ? Co Cię tak śmieszy ?
- Nie no, piękna jesteś. - podszedł i pocałował mnie w czoło. - Ale wiesz co kochanie, mogłabyś się umyć, bo trochę się rozmazałaś.
Mother of God ! Zupełnie zapomniałam, że płakałam i jestem pewnie cała rozmazana. Wpóściłam Harrego do środka i pobiegłam do łazienki się umyć. Kiedy wróciłam Harry siedział w salonie z kartką w ręku.
- Co tam masz kochaie ? - usiadłam i oparłam się na jego ramieniu.
- Piosenkę. Chcesz posłuchać?
- Oczywiście. Jeszcze się pytasz ? - uśmiechnęłam się i wyprostowałam plecy.
- Napisałem ją dla Ciebie. Mam nadzieję, ze Ci się spodoba. - powiedział i zaczął śpiewać. To było cudowne, zmiękło mi serce i znowu do oczu naleciały mi łzy. Kiedy Harry zobaczył, że się wzruszyłam przestał śpiewać i przytulił mnie mocno.
- Czy mówiłam Ci kiedyś, że jesteś cudowny ?
- Tylko jakieś .. - udawał, że myśli. - 3456787765 razy. - uśmiechnął się i objął mnie. Siedzieliśmy tak przez dobrą godzinę, gadając o wszystkim i o niczym. Wspominaliśmy wszystko co się stało do tej pory. Nie wiedzieliśmy, że wszystko tak bardzo się zmieni. Ja tylko chciałam, aby spełnił wszystkie swoje marzenia.


______________________________________________________________________________
kolejny rozdział dodam 21 kwietnia, a może nawet wcześniej.

czwartek, 5 kwietnia 2012

prolog

Poniedziałek, jeeej znowu trzeba ruszać 4 litery i biegnąć do szkoły, żeby zdążyć. Taka monotonia!
Wstałam rano, ubrałam się, pomalowałam rzęsy mascarą i usiadłam na łóżku w moim pokoju opierając się o różową ścianę z laptopem na kolanach. Sprawdzałam pocztę, twittera i takie tam portale jak codziennie po kilkanaście razy. To jest jak uzależnienie. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół. To była Alice.Otworzyłam drzwi, pocałowałam przyjaciółkę w policzek i razem wyszłyśmy do szkoły.
- I znowu to samo!
- Taaak, wiem co masz na myśli. Ja też już chcę wakacje! - rzuciłam z podniesioną głową do góry.
- Wpadniesz dzisiaj do mnie ? - spytała uśmiechając się.
- Nieee przepraszam. umówiłam się z Harrym. - odpowiedziałam, a Alice momentalnie posmutniała mina.
- Eeeh - tylko mruknęła i zatrzepotała rzęsami.
- Alice, nic na siłę ! - złapałam  ją za rękę.
- Ale wiesz jak jest. - zrobiła głęboki wdech i wydech.
- Te wakacje zmienią wszystko. Mówię Ci ! - potarmosiłam ją za ramię.
- Skąd to wiesz ?
- To się wyczuwa na kilometr, mała ! - powiedziałam i roześmiałyśmy się razem.
W końcu doszłyśmy do celu. Z oddali zobaczyłyśmy jakże urodziwą naszą szkołę, w której spędzamy najwięcej czasu w swoim życiu.
Podeszłyśmy jeszcze kawałek bliżej. Już prawie weszłyśmy na ulicę, kiedy rozległ się głośny klakson samochodu, po czym odskoczyłyśmy do tyłu i naszym oczom ukazała się Stacy wraz z Cassidy. Jechały nowym różowym autem "naszej księżniczki". Strasznie się wystraszyłyśmy a na przeprosiny usłyszałyśmy tylko głośne durnowate śmianie.
- Uggggghh, jak ja ich nienawidzę ! - krzyknęła ze złością Alice.
- Ja teeeż. - odpowiedziałam i zerknęłyśmy na siebie.
- Kiedyś sama siebie przejedzie. - powiedziałam, wybuchłyśmy śmiechem i przybiłyśmy piątkę.
- A tak w ogóle jak tam z Haroldem ? - szturchnęła mnie w ramię.
- Hmm, no wiesz po za tym, że jest niesamowity i jest mega to chyba wszystko na miejscu. - uśmiechnęłam się. - Oho ! O wilku mowa. - dostrzegłam go w tłumie chłopaków siedzącego na schodach przed budynkiem.
- Leć ! - powiedziała i wytknęła język. - Ja pójdę do dziewczyn. Przytuliłam ją i pobiegłam do Harrego. Kiedy tylko mnie zobaczył podszedł do mnie i dął mi najsłodszego całusa na świecie.
- Cześć, kochanie. - powiedział i cmoknął mnie po raz kolejny.
- Jak piosenka ? Skończyłeś już ? - spytałam rozentuzjazmowana.
- Jeszcze nie, ale jestem na dobrej drodze ! - puścił mi oczko.
Zerknęłam na zegarek.
- Zaraz dzwonek ! Choć ! Nie możemy się spóźnić. - pociągnęłam go za rękę i weszliśmy do szkoły. Odprowadził mnie pod klasę i sam ruszył na swoje zajęcia. Po chwili dołączyła do mnie Alice.
- Jak ja wam zazdroszczę. - pisnęła. Przerwał jej dzwonek. Westchnęłyśmy razem i zajęłyśmy miejsca w klasie.
Lekcje dłużyły się w nieskończoność. W końcu ten długo oczekiwany ostatni dzwonek. Wszyscy wybiegli z klasy, aż się kurzyło. Harry czekał na mnie pod szkołą.
- Co dzisiaj robimy ? - rzuciłam mu się od tyłu na szyję. Trochę się wystraszył, a ja się roześmiałam.
- Miałem nadzieję, na obejrzenie jakiegoś filmu. - mówił.
- Trochę ciszy dobrze nam zrobi. - cmoknęłam go w policzek. Harry złapał mnie za rękę i podreptaliśmy. Weszliśmy do domu.
- Nie rozglądaj się tak, nikogo nie ma - podszedł do mnie i przytulił mnie czule.
- Może to i dobrze. - pociągnęłam go za bluzkę. Nasze usta już prawie się dotykały, ale oczywiście Harry musiał to przerwać:
- Ee ee ee nie ma ! Mieliśmy film oglądać. - powiedział  idąc do telewizora. Wzięłam poduszkę w ręce i rzuciłam w niego.
- Hehe, bardzo śmieszne. - pokazałam mu język i usiadłam na kanapie. Za chwilę Harry już siedział koło mnie obejmując mnie ramieniem.
- Wiesz co Mat. Muszę Ci coś powiedzieć. - zaczął mówić odwracając się do mnie. - Zdecydowałem. Spróbuję swoich sił w X - factorze. - kontynuował.
- Jeeeeeeeej ! - wrzasnęłam. - Wiedziałam, że w końcu się przekonasz. Będziesz wspaniały ! Co ja gadam ! Ty cały czas jesteś wspaniały.
Harry zamknął mi usta pocałunkiem.



Mam nadzieję, że Wam się podoba, opinie piszcie w komentarzach C: Kolejny dodam 10 kwietnia C;Jeśli podacie swoje namiary mogę was informować :)

bohaterowie


Mattie Maroney (16 lat) - Mieszka w Londynie od urodzenia wraz z mamą. Była przyjaciółka największej szkolnej "gwiazdy" Stacy. Od kiedy przerwały przyjaźń, Mattie jest przez nią znienawidzona. Stacy wraz z Cassidy na każdym kroku próbuje zniszczyć jej życie. Obecnie przyjaźni się z Alice. Uważa ją za najlepszą przyjaciółkę, której nigdy by nie wymieniła na nikogo innego. Jest w związku z Harrym i uważa go nie tylko za swoją miłość, ale i za przyjaciela.


Alice Anderson (16 lat) - Najlepsza przyjaciółka Mattie. Chciałaby się zakochać w chłopaku, z którym będzie mogła być szczęśliwa. Interesuje się dziennikarstwem. Kto wie można nawet chciałaby kiedyś z tym wiązać jakieś większe plany. Szczera, umie powiedzieć swoje zdanie. Zazwyczaj, gdy Stacy próbuję wyprowadzić je z równowagi wprawia się z nią ostre kłótnie, które często kończą się u dyrektora.



Stacy Johnson (16 lat) - najpopularniejsza, a zarazem najwredniejsza dziewczyna w szkole. Kapitan cheerleaderek. Kiedyś przyjaźniła się z Mattie, teraz się do tego nie przyznaje i próbuje zrujnować jej życie. Zazdrości jej, że jest dziewczyną Harrego, ponieważ on jej się podoba. Uważa, że kiedyś będzie jedną z najsławniejszych osób na świecie. Ma gdzieś opinię innych.


Cassidy Riviera (16 lat) - Przyjaciółka Stacy. Tak naprawdę nie jest taka sama jak Stacy. udaje bycie "inną" gdyż wtedy wyleciałą by ze składu, a zależy jej na stypendium. Ma ambicję. Kocha rysować i chciałaby, żeby ludzie zauważyli w końcu, że jest miła i też ma uczucia. Boi się sprzeciwić Stacy.



Harry Styles (17 lat) - Zamiast grać w piłkę nożną woli pisać piosenki. Uwielbia śpiewać. Od dziecka chciałby założyć swoją kapelę i koncertować, by pokazać innym jak bardzo to kocha. Od 8 miesięcy jest z Mattie i nie chciałby jej stracić. Uważa ją za miłość swojego życia.



________________________________________________________________________________
Bohaterzy będą dochodzić. Prolog dodam jutro, na razie musicie się tym nacieszyć. 
Jeżeli chcecie, żeby was informować o rozdziałach podawajcie, gg/twitter