czwartek, 30 sierpnia 2012

img 36 cz.4

Kiedy się zorientowałam, była już 7 wieczorem. Przyjaciel odprowadził mnie do domu i sam popędził do swojego.
Byłam już strasznie zmęczona i marzyłam tylko o ciepłej kąpieli i położeniu się do łóżka. Weszłam do domu z nadzieję, że nikt mi nie będzie przeszkadzał, ale oczywiście było by za pięknie.
Na kanapie w salonie siedział Cody grając z moim bratem w konsole.
- O bejb jesteś ! - wstał i od razu obdarował mnie gorącym pocałunkiem.
- Tak, pewnie. Ale co ty tutaj robisz ? - uśmiechałam się lekko, żeby nie było , że się nie cieszę.
Umówieni dzisiaj byliśmy, ale powiedziałaś, że coś Ci wypadło, więc wpadłem zobaczyć o co chodziło - usiadł ponownie obok Alexa.
- No bo ja ten.. no ten... yyyy... byłam u tej... no wiesz.. yy Aly ! - zaczęłam obgryzać paznokcie ze zdenerwowania.
- Wszystko dobrze ? - odwrócił się do mnie.
- Pewnie - uśmiechnęłam się i wyprostowałam. - A teraz przepraszam przystojni, ale idę się odświeżyć - zaśmiałam się i udałam się w kierunku łazienki.
Kiedy minęłam salon od razu zrzedła mi mina.
Kiedy się trochę odświeżyłam Codiego już nie było. Zdziwiło mnie to, ale z jednej strony odetchnęłam, bo nie musiałam wymyślać niczego na szybko.

I znowu dzień jak co dzień spędzony w szkole, do której w sumie  nie dotarłam, bo David namówił mnie na jednorazowe złamanie zasad. Zgodziłam się bez większych trudności. Postanowiliśmy udać się do niego do domu. Teren czysty, bo mama w pracy, a siostra w szkole.
Skradając się jak agenci zginęliśmy z widoczności szkolnego personelu czy nawet naszych znajomych. Musieliśmy uważać na Codiego. Złapałam nie tylko regulamin szkoły, ale i kolejny raz zachowałam się nielojalnie wobec swojego chłopaka.

Siedzieliśmy wygodnie na dywanie w jego sypialni i zajadaliśmy się żelkami, które oboje wprost uwielbialiśmy.
- No dobra, a więc .. jaki to kolor ? - spytał poważnie wkładając mi żelka do buzi. - Nie podglądaj !
- Hmmm.... zielony ? - spytałam gryząc miśka.
- Źlee!! - zaśmiał się.
- No, dobra to teraz ty ! - usiadłam w szybkim tempie i wsadziłam rękę do paczki.
- No, a więc jaki to kolor ? - spytałam wymądrzając się.
- Czerwony! - odpowiedział z rozkoszą.
- Nienawidzę Cię ! - rzuciłam śmiejąc się, a razem ze mną.
Zerknęłam do paczki wypatrując mojego ulubionego - białego. Nie było go. Po czym zerknęłam na przyjaciela, który wkładał go do buzi. Zrobiłam minę szczeniaczka i czekałam na bieg wydarzeń.
- Podzielę się - zacisnął zębami główkę misia a mi przypadła dolna część. Wgryzłam się w niego i po raz kolejny moje oczy spotkały oczy Davida. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę przeżuwając połowę gumowego misia. Nie wytrzymałam musiałam dotknąć jego ust. Nie musiałam się wysilać by tego dokonać. Zamknęłam oczy i przygryzłam jego górną wargę. I tak się zaczęło.
Kiedy po sporym czasie oderwaliśmy się od siebie ustami przytuliłam się do niego najmocniej jak umiałam.
- Czy my robimy źle ? - spytałam i zaszkliły mi się oczy.
- Nie znam na to odpowiedzi.
Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza, wytarłam ją szybko żeby jej nie poczuł .
Odkleiłam się od niego i popatrzyłam mu w oczy. Tym razem już nie mogłam opanować łez.
- Ja.... jaa.... jaa...- nie mogłam wydobyć  z siebie przynajmniej jednego słowa.
- Ja Ciebie też - położył swoją dłoń na moim policzku i wytarł płynące łzy najpierw z prawego, a później z lewego.

czwartek, 16 sierpnia 2012

img 36 cz.3

- Dawaj na dół ! - usłyszałam głosy chłopaków pod oknem.
- Chwila tylko się ubiorę ! - odkrzyknęłam. Zarzuciłam bluzę i pognałam na dół.
David siedział na murku za moim blokiem i podpalał papierosa. Cody czekał na ogień.
- Może mnie poczęstujecie ? - wymachiwałam rękami zupełnie niezauważona.
- Jasne skarbie łap - w końcu odezwał się do mnie mój przyjaciel i poczęstował mnie szlugiem.
- Wiesz, że nie lubię, gdy to robisz.
- Wiem.
- A zrobisz to dla mnie i nie będziesz palić? - drażnił się ze mną David.
- Wy tu się sprzeczajcie, a ja idę do sklepu po coś do picia, bo mnie suszy - przerwał nam Cody. Pocałował mnie w czoło i ruszył do sklepu.
- Daj spokój od czasu do czasu mogę zapalić - tłumaczyłam uśmiechając się.
- Ale wiesz, że nie powinnaś.
- Ty też - zgasiłam go.
- Jasne, ale ja to inna bajka. Ty jesteś ważniejsza - podszedł do mnie bliżej.
- Jak ważniejsza ? - przekomarzałam się z nim.
- Bardzo... - przybliżał się i z czasem stanął parę centymetrów naprzeciwko mnie.
- E taaam - udawałam obojętną.
- Tak bardzo, ze aż wariuję.. - odgarnął moje włosy z twarzy.
Poczułam ciepłe wibracje na ciele. Zrobiło mi się w momencie tak strasznie gorąco, że najchętniej zerwałabym z siebie wszystkie ubrania. Dotknęłam swoim nosem jego. To było niesamowite. To wszystko co się teraz działo.
Tą chwilę przerwał nam mój chłopak zbliżający się do nas z litrowym sokiem.
- Chodźmy usiąść na ławkę.
Cody wziął mnie na kolana i całował w szyję.
- Jakieś plany na teraz ? - spytał obejmując mnie od tyłu w pasie.
- A która jest właściwie godzina ? - spytał David.
- Dochodzi 21 - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Cody przestań ! - uśmiechałam się przez chwilę, bo chłopak łaskotał mnie po karku.
- To ja zawijam w chatę. Do jutra. Trzymajcie się - pocałował mnie w czoło i zniknął za blokiem.
- Co mu jest ? - spytał zdziwiony Cody.
- A co ma być ? - udałam głupią.
- A no nie wiem nie jest sobą.
- Wydaje Ci się - wyrwałam chłopaka z zamyślenia i pocałowałam go w usta.

Na drugi dzień.

Wyszłam z domu wcześniej niż zwykle i poszłam do szkoły. Lekcje ciągnęły się niemiłosiernie. Zapewne umarłabym z nudów na nich gdyby nie David, który cały czas dbał o moją rozrywkę wysyłając mi liściki i rzucając papierowymi kulkami. Na szczęście Cody nie chodzi z nami na wszystkie zajęcia więc mogłam zająć się tylko Davidem.
Przez chwilę się zamyśliłam. Ocknęłam, gdy po raz kolejny David rzucił mnie kulką. Pokazał gestem żebym ją otworzyła. Napisał czy wyjdziemy dzisiaj na spacer do parku, bo dawno razem tam nie wychodziliśmy. Odpisałam, że niestety nie mogę, bo umówiłam się z Davidem, ale po chwili to zmazałam i napisałam, że już nie mogę się doczekać. Teraz będzie trzeba tylko wymigać się od spotkania z chłopakiem. Czy ja dobrze robię ? Jak się sama nie przejadę na swoich decyzjach to nigdy się nie dowiem.
Do końca lekcji uśmiechałam się do niego nawet jak się na mnie nie patrzył. Nie wiem co mi odbija, ale po woli sama się siebie boję.
Była to ostatnia lekcja więc po dzwonku wszyscy jak zwierzęta ruszyli do wyjścia. Mogłam się pchać razem z nimi, ale wolałam uniknąć urazu nosa, albo skręcenia ręki. Wtedy zorientowałam się, że ktoś dotyka mnie w ramię.
- Widzę, że Ci się nie śpieszy - uśmiechnął się David.
- No jak widać niezbyt.
- To może teraz się przejdziemy ? - spytał podchodząc do mnie bliżej.
- Jasne! Czemu nie ? - odpowiedział rozpromieniona. Kiedy trzoda i już wyszła na zewnątrz w spokoju mogliśmy wyjść i od razu zboczyliśmy do parku, który znajdował się kilkanaście metrów za szkołą. Gdy już doszliśmy na miejsce wyciągnęłam z niebieskiej bluzy paczkę papierosów i odpaliłam jednego.
David zachrząkał. Nie zwróciłam uwagi na to za pierwszym razem więc ponowił czynność.
- Coś nie tak kochanie ? - spytałam podchwytliwie.
Zrobił minę typu poker face i próbował mi wyrwać papierosa.
- Gdzie z tymi rączkami ? - zaśmiałam się podnosząc do góry rękę, w której miałam tytoń. Po chwili papieros zgasł, ale David nie przestawał walczyć ze mną by go odebrać. Kiedy już prawie miał go w rękach pobiegłam przed siebie śmiejąc się jak głupia. Ruszył za mną. Goniliśmy się jak małe dzieci.
- Wracaj tu !! - krzyczał za mną, a ja chichotałam na cały park. Już dawno się tak nie bawiłam.
Wiedziałam, że w końcu się ten moment wydarzy potknęłam się o wystającą gałąź i runęłam krzyżem na ziemię.
- David nie mógł się opanować i wybuchnął śmiechem.
Nie mogłam pozwolić, żeby to on wygrał więc udałam , że strasznie boli mnie noga. Od razu podbiegł do mnie i z troską pytał gdzie mnie boli, a wtedy niespodziewanie przewróciłam go na kupę liści. Wrzucił mnie na siebie i tarzaliśmy się w najlepsze. Zapomniałam już o papierosie, a co najdziwniejsze nawet o Codym.
I znowu było to samo zahipnotyzował mnie swoimi oczami. Oddałam się chwili. Znowu nasze usa się spotkały, tylko że tym razem doszły do tego nasze języki, które wirowały jak do muzyki.

środa, 15 sierpnia 2012

img 36 cz.2


- Możesz coś jeszcze dla mnie zrobić ? - odezwałam się szeptem, już prawie zasypiając.
- Co tylko chcesz - odpowiedział ciszej ode mnie i nie przestawał gładzić mnie po czole.
- Pocałuj mnie.. - pokazałam delikatnie palcem na usta.
Nie wiem dlaczego akurat o to poprosiłam, jakoś czułam, że jest mi to potrzebne do dalszego funkcjonowania.
Bez chwili wahania zrobił to o co go poprosiłam. Chwilę później odpłynęłam w krainie Morfeusza.
Obudziłam się jak już było jasno. Koło mnie leżała Aly, a na podłodze Eddie. Po cichu zeszłam z łóżka. Zeszłam na dół i udałam się do wyjścia. Stwierdziłam, że śmierdzę alkoholem. Mamy nie ma w domu więc teraz mam najlepszą okazję, aby przedostać się z moim smrodem po domu do łazienki i wziąć kąpiel, a później wskoczyć w świeże wygodne ciuchy. Jak pomyślałam, tak też zrobiłam. oczywiście po drodze się potknęłam i zdarłam skórę na nodze. Nawet nie bolało, ale jak doszłam do domu to wyglądałam jak po II wojnie światowej.
Wykąpana i pachnąca usiadłam na krześle przy biurku i włączyłam swojego laptopa. Kiedy już zniknął ekran powitalny pojawiła się tapeta pulpitu. Byli na niej David i Cody. Zamyśliłam się patrząc w to zdjęcie. Zawsze poprawiało mi humor. Teraz było jakoś inaczej. Patrzyłam się to raz na Codiego raz na Davida i sama nie wiedziałam co chodzi mi po głowie. Z zamyślenia wyrwała mnie mucha latająca po moim pokoju i bzycząca mi do ucha. Jak ja nienawidzę tych owadów. UGHH ... Syczałam sama do siebie. Otworzyłam szerzej okno z nadzieją, że ta pomyłka natury wyleci, ale oczywiście robiła mi na złość i siadała mi albo na ramieniu, albo na nodze. Już później zrezygnowałam i padłam na łóżko zakrywając się poduszką. Oczywiście ktoś w tej błogiej ciszy musiał mi przeszkodzić i tym razem to nie była mucha tylko wibracja mojego telefonu.
- Słucham ? - odebrałam nawet nie patrząc kto dzwoni.
- Czemu wyszłaś i nic nie powiedziałaś ? Odprowadzilibyśmy Cię przecież ! - mówił zbulwersowany David.
- Przecież nic się nie stało. Jak słyszysz trafiłam i nic mi nie jest mam ręce i nogi - zaśmiałam się.
- Wiesz, że się o Ciebie martwię. ZAWSZE - podkreślił.
- Wiem i za to Cię KOCHAM - zrobiłam to samo co on.
Zaśmiał się.
- Zobaczymy się potem ? - rzucił nagle.
- Jasne.
- To do zobaczenia - powiedział i rozłączył się.
Długo siedziałam na łóżku bezczynnie popijając kawę. Przez moją obolałą głowę przelatywało setki myśli na minutę. Co dziwne było w nich więcej Davida niż Codiego... Czyżby był to początek czegoś nowego ?


krótkie, ale musicie mi wybaczyć :)
- M <3

niedziela, 5 sierpnia 2012

img 36 cz.1

- Kochanie idziesz ? - krzyknął Cody, mój wspaniały najlepszy na świecie chłopak. Lepszego nikt nigdy nie mógłby sobie wymarzyć. Cody jest ideałem. Gdyby w tym momencie mi się oświadczył, nawet chwilę bym się nie zastanawiała. Jest lubiany, przez naszych znajomych, a najważniejsze akceptują go moi rodzice. Poznaliśmy się kupę czasu temu. Nigdy nie pomyślelibyśmy, że możemy stworzyć taką świetną parę.

- Już biegnę ! -szybkim krokiem zeszłam po schodach zakładając kolczyk w kształcie serca do dziurki w prawym uchu.

- Pięknie wyglądasz - uśmiechnął się rozkosznie i cmoknął mnie w czoło. Otworzył drzwi, gestem wskazał, że panie przechodzą pierwsze. Weszliśmy do białego bmw i ruszyliśmy. Zostaliśmy zaproszeni na imprezę do najlepszego przyjaciela Codiego i zarazem mojego. David był niesamowitym przezabawnym chłopakiem. Nigdy w jego towarzystwie nie można narzekać na nudę. Takie gadanie to zbrodnia. Minęliśmy wielki niedawno otwarty supermarket i znaleźliśmy się na ulicy, na której mieści się dom Davida.

Z 10 metrów słychać było naprawdę głośną muzykę i śmiechy. Miała to być gruba impreza na zakończenie roku szkolnego. Wszyscy czekaliśmy na to od września.

Przy furtce przywitał nas David idąc z dwoma butelkami piwa. Obdarował nas nimi i przywitał przytulając się z Codym, a mnie jak zawsze cmoknął w policzek, zamruczał i klepnął w pośladek. Zaśmiałam się, szturchnęłam go w ramię i poszłam w stronę basenu. Zobaczyłam moje przyjaciółki więc na chwilę się pożegnaliśmy i pobiegłam do nich. Siedziały na kocu i grały w butelkę z chłopakami. Znałam ich z widzenia ze szkoły , oprócz Eddiego, który od niedawna chodził z Aly. Kiedy tylko mnie zobaczyły rzuciły się na mnie przedstawiły mi swoich nowych kolegów i spytały czy się nie przyłączę. Odmówiłam, bo obiecałam, że dzisiaj spędzę trochę czasu z Davidem i Codim. Uwielbiałam spędzać z tą dwójką wolny czas. Dostrzegłam ich opartych o ścianę z tyłu domu. Zakradłam się i próbowałam wystraszyć Davida, ale ten się zorientował i zarzucił mnie przez ramię. butelka z piwem wylądowała na trawie. Chłopak ze mną na ramieniu szedł w stronę basenu. Próbowałam się wyrywać śmiejąc się, ale to nic nie dało, bo wylądowałam razem z przyjacielem w wodzie. Wzięłam głęboki oddech i zaciągnęłam go pod wodę. Zaczął mnie łaskotać, a ja ze śmiechu myślałam, że się uduszę. Nasze spojrzenia się przez chwilę spotkały. Zaczęło być niekomfortowo. Nigdy między nami jeszcze niczego podobnego nie było. Zdziwiło mnie to, ale nie myślałam nad tym długo. David wyszedł pierwszy z basenu podając mi rękę wyszłam za nim.




Macie tu początek czegoś długiego ! :)

środa, 1 sierpnia 2012

WITAM AGAIN

Jej jak mnie tu dawno nie było : OOO Czy ktoś w ogóle jeszcze na mojego bloga wchodzi ? Oto jest pytanie !? Postanowiłam odnowić moją obecność, bo brakuje mi mojej twórczości i WAS !
Mam taki podstawowe pytanie. Znudziły mi się wątki z 1D :< Może czas na coś innego ?! Jakieś pomysły ? Może teraz pora na jakiegoś innego aktora/piosenkarza. Może coś na podstawie filmu lub serialu ? Podawać pomysły ! Wszystko da się zrobić.
xoxo