niedziela, 20 maja 2012

imagin 30

Jesteśmy z dziewczynami już trzeci dzień we Francji. Opalamy się, szalejemy na dyskotekach, popijamy napoje - drinki i robimy to co na nastolatki przystało. Stać nas dosłownie na wszystko. Nie jesteśmy w naszym kraju i pewnie i tak nie zobaczymy już drugi raz tych ludzi więc co nam tam.

***
- Zamknij się już ! - darła się na mnie Cher.
- Nie skończę ! Jak Ci się coś nie podoba to tam masz drzwi ! - wrzeszczałam pokazując prawą ręką drzwi wyjściowe -Albo nie! Ja wyjdę zostawiając Ciebie z twoim ego sam na sam -mruknęłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Byłam taka zdenerwowana, że mogłabym zrobić dosłownie wszystko. Zeszłam na dół ulicą i usiadłam na plaży. W dupie to mam. Ona chyba nie wie, że nigdy ze mną nie wygra. Niech w końcu przyjmie to do świadomości. Kompletnie zapomniałam o Alice. Pewnie siedziała teraz z tą egoistką i rozmawiały o tym incydencie. Znowu poszło o coś co nie było warte tyle słów i nerwów. Ale nie pogadasz.  Rzucałam żwirkiem do wody. W końcu wybuchłam i wrzuciłam całą garść z ogromną siłą. Woda rozprysnęła się chlapiąc na mnie i mocząc dżinsowe spodenki. Wstałam i ruszyłam w kierunku miasta. Nie wiedziałam co mam robić. Musiałam trochę odsapnąć i dojść do siebie.  Bo nie chciałabym jej uderzyć. A dużo do tego nie brakowało. Kiedy ja jestem zła najlepiej usunąć się w głąb albo założyć zbroje.
Szłam ulicą przyglądając się co krok palmie. Są takie piękne. Jakby sztuczne. Poczułam wibracje telefonu. Alice dzwoniła. Nie miałam ochoty odbierać i poszłam dalej. Usiadłam na murku obok promenady. . Oparłam łokcie na kolanach i przyglądałam się plaży. Nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Ktoś usiadł obok mnie w kapturze i ciemnych okularach.
- Cześć - powiedział. To był chłopak. Miał dość zachrypnięty głos.
- |Czeeeść - odpowiedziałam niepewnie robiąc wielkie oczy.
Rozmawialiśmy chwilę. Wydawało mi się jakbym go już znała trochę czasu.
- Przejedziesz się ze mną? - zaproponował nagle.
- Jasne - odpowiedziałam bez zastanowienia. Pociągnął mnie za rękę i  za chwilę siedzieliśmy już w czarnym porsche. Musiało kosztować miliony. Widać, że było jednym z najnowszych. Nawet o takich nie śniłam.
- Łap - rzucił mi okulary.
Nie zastanawiając się od razu je założyłam. Włączył radio na fulla i podśpiewując jechaliśmy przez piękne miasto.
Czułam się wspaniale. Zapomniałam o kłótni z Cher i zupełnie o wszystkim zapomniałam. Po raz kolejny mój iPhone zawibrował mi w kieszeni. Tym razem to była Cher.
- Coś się stało ? - spytał patrząc na mnie zza okularów.
- Niee ! - odpowiedziałam uradowana poprawiając się w fotelu.

Poprosiam Jeremiego ( tak mi się przedstawił ) by odstawił mnie do domu, bo dziewczyny pewnie już się zamartwiają. Wymieniliśmy się numerami telefonu. Dałam mu całusa w policzek. Wychodząc zatrzymał mnie jeszcze pytaniem.
- Mogę do Ciebie jutro zadzwonić ? - uśmiechnął się i poruszył brwiami.
- Jasne ! - odpowiedziałam i poszłam stanowczym krokiem do hotelu. Wchodząc usłyszałam szepty dziewczyn. Kiedy tylko przekroczyłam próg pokoju rzuciły się na mnie jakby z rok mnie nie widziały.
-Co ty robiłaś z Harrym !
- Matko jedyna
- Harry Styles, serio ?
- Nie wierzę !
Wrzeszczały jedna za drugą. Nic z tego nie rozumiałam.
- STOP ! - krzyknęłam. - O co tutaj chodzi ? - spytałam zniecierpliwiona.
Wzięły głęboki oddech.
- Co ty robiłaś ze Stylesem ? - spytała spokojnie AL.
- Z kim ? - parsknęłam robiąc skwaszoną minę.
- Z Harrym Stylesem - poprawiła Alice Cher.
- Słucham ? Przecież to Jeremy - odpowiedziałam z przekonaniem.
- Chyba żartujesz ! - parsknęłam A. Przecież to 1/5 boysbandu.
- Zwariowałyście - powiedziałam i poszłam do łazienki. Coś mnie ukuło. To chyba było serce. Okłamał mnie ? Dlaczego?
Przygaszona poszłam spać. Ranek nastał tak nagle. rozprostowałam się wychodząc na balkon.
- MATTIE SMS ! - krzyczała jedna z moich przyjaciółek. Poszłam deo telefonu.
" Cześć, sunshine ? Uciekamy gdzieś ? xx"
odpisałam
"Wybacz Harry, ale jestem zajęta"
Rzuciłam telefonem na łóżko i przetarłam oczy. Spodobał mi się od samego początku. Dlaczego kłamał ? Przecież i tak go będę lubić,. Bezsens.
Zerknęłam w okno. Za chwilę popatrzyłam dokładniej. Stał oparty o swoje auto bez kaptura bez okularów z różą w ręce. Uśmiechnęłam się do siebie, ale nie miałam ochoty teraz go widzieć. Zeszłam na dół wolnym krokiem. Kiedy mnie zobaczył zarzucił włosami i nieśmiało na mnie popatrzył.
- Chyba żartujesz ! - powiedziałam.
- Jestem, cholernie poważny.
- Przepraszam - zaczął.
- Mhm - nogą kręciłam kółka.
- Myślałam, że jesteś jedyną osobą, która nigdy mnie nie skrzywdzi, bo tak mało o sobie jak na razie wiemy.
- Nie umiesz się na mnie obrażać - powiedział stanowczo..
- Jesteś pewny ? - powiedziałam z wyrzutami.
- Tak - uśmiechnął się.
- Dobrze myślisz - szturchnęłam go w ramię biorąc od niego czerwoną różę.
- Harry jestem. - podał mi rękę jak gdybyśmy się pierwszy raz widzieli.
- Miło mi Harry, Mattie - zaśmiałam się i przytuliłam go.

komu się podoba ? xxx


4 komentarze: