niedziela, 13 maja 2012

imagin 26, 27

= Mattie

Jestem skończoną idiotką. Dzisiaj zrozumiałam jak dużo błędów popełniłam. Jak dużo szans zmarnowałam. Mogłam być najszczęśliwszą osobą na świecie. Czuć się niezwykle. Pochopne wnionski, ruchy i wypowiedziane słowa odwróciły bieg wydarzeń. Byłam tak blisko wszystkiego. Blisko szczęścia - miłości. A teraz jestem najdalej. Weszłam na start po raz kolejny. Czuję się jak zbity pionek. Raczej jak gol samobójczy. Sama sobie zaszkodziłam. Jedyną winną osobą w tej całej sprawie jestem ja. Jak mogłam być taka głupia ? Może myślałam, że to się nigdy nie skończy i zawsze będzie tak jak jest teraz. Jak mogłam się nie zgadzać na to. Teraz bym oddała wszystko, aby znaleźć się w takiej sytuacji jak pół roku temu. Przeminęło z wiatrem. Jemu też sprawiłam ból. Jestem egoistką. Założę się, że jego usta są najsłodsze na świecie. Dlaczego nie rozumiałam tego wcześniej ? Dlaczego ja zawsze utrudniam sobie życie i idę na dno ? Dlaczego chodź raz nie mogę poczuć tego czego jeszcze nigdy nie poczułam. Tak bardzo tego żałuję. Żałuję moich durnych wyborów, moich nieprzemyślanych słów i czynów. Czuję, że do tej pory bylibyśmy razem i jeszcze więcej. Większość mówi, że do siebie pasujemy, że się dopełniamy. Udaję, że to nie prawda, a sądzę, że mają rację. Wstyd się przyznać. Mogłabym po prostu do Ciebie podejść i powiedzieć Ci jak cholernie jesteś ważny i jak bardzo żałuję, że to co było między nami tak po prostu się zjebało. Byliśmy sobie tak bliscy nawet jako przyjaciele. dokładnie nie pamiętam dlaczego tak się stało. Ktoś postawił mnędzy nami barierę i to był już koniec naszej wspólnej drogi. Zupełny i dosłowny koniec. Teraz tylko uśmiechasz się do mnie lub robisz jakieś miny. Udaję szczęśliwą odpowiadając Ci tym samym, ale powinieneś wiedzieć, że nie jestem szczęśliwa. Jestem załamana. Zła na siebie. Zła na Ciebie. Dlaczego nie zrobiłeś czegoś pierwszy. Nie mam pewności, że czułeś do mnie coś mocnego. Mogę tylko mieć nadzieję. Nie zrezygnuje z niej.
Wierzę, że kiedyś jeszcze to się zmieni i że będziemy znowu mieć do siebie pełne zaufanie. I nic, ani nikt tego nie zmieni.
TĘSKNIE.




"Pierdole to wszystko. Jeżeli życie polega na wiecznym cierpieniu to ja dziękuję bardzo, ale rezygnuję. Po prostu wciskam stop i się wyłączam. Idę inną drogą, albo zbaczam i kończę. Kończę wszystko to co było i co jeszcze nie miało szansy się zacząc.Ja też nie jestem idealna. Mam mnóstwo wad. Największa z nich to ta, że tak bardzo przywiązuję się do ludzi i bezgranicznie im ufam. Dziękuję wszystkim "przyjaciołom" przez, których uważam, że nie warto ufać ludziom. Którzy pokazali mi jakim zajebanym egoistą i dwulicową świnią można być. A najbardziej dziękuję Tobie, że pokazałeś mi, że miłości nie ma. Że wszystko to co było między nami było tylko złudzeniem. Pamiętam jak pierwszy raz w życiu tak zachłannie się całowaliśmy. Brakowało nam tchu. Byliśmy tacy szcześliwi. Może już w tedy mnie okłamywałeś. Może już w tedy pierdoliłeś się po kątach z moją przyjaciółką, która też udawała, że nawet Cię nie lubi. Jak mogłeś po tym wszystkim popatrzeć mi w oczy i nie mieć wyrzutów sumienia? Serce z kamienia, którego nawet nie da się poruszyć. Myślałeś, że jestem taka naiwna, że się o tym nie dowiem? Domyśliłam się, kiedy nie po raz pierwszy mnie okłamałeś, że musisz zostać. Załatwić pare spraw na mieście. Chcicałam wyjść Ci na przeciw. Zobaczyła tylko jak dotykasz jej ust. Z jakim uczuciem na nią patrzysz. Z takim jakim napewno nie patrzysz na mnie. Czy ty w ogóle coś do mnie czułeś? Czy po prostu się bawiłeś? Momentalnie do moich oczu napłynęły łzy. Dziwić się. Pobiegłam do domu. Wbiegłam na górę zatrzasnęłam drzwi i osunęłam się na ziemię. Szlochałam. Dusiłam się własnymi łzami. Próbowałeś mnie zatrzymać. Szarpałeś mnie. Strzeliłam Ci w twarz, bo słów żadnych nie miałam siły wypowiadać. Prosiłeś, błagałeś. Mogę tylko Ci teraz powiedzieć, że to było żałosne. Zdecydowanie najgorszy dzień mojego życia. Jak mogłeś mi to zrobić ? Osobie, która oddała by za Ciebie życie i jeszcze więcej. Byłeś najważniejszą osobą w moim życiu. Powtarzałam Ci, że gdyby coś się stało między nami to nie miałabym po co żyć. Tak. Nie kłamałam w przeciwieństwie do Ciebie. Czy jest jakiś sens, żeby to dalej ciągnąć ? Nie sądzę. Z każdym dniem jest jeszcze gorzej. Wszystko mi Ciebie przypomina. Nawiedzasz mnie po nocach. Budzę się w nocy zmęczona własnymi koszmarami. W, których mówisz mi, że nic dla Ciebie nie znaczyłam. Gdybyś teraz stanął naprzeciwko mnie bez wahania od razu bym Ci wybaczyła, bo tak bardzo Cię kocham. Ale ty nawet nie próbujesz. Może to ja za bardzo się angażowałam. Myślałam, że żyjemy na jakiś zasadach. Widocznie nie. Chciałam Ci tylko powiedzieć, że mimo wszystko Cię kocham.

ŻEGNAJ"

4 komentarze:

  1. jakie to smutne.. takie wzruszające

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie moja przyjaciółka poleciła mi tego bloga, mówiła, że jest świetny. postanowiłam przeczytać wszystkie wpisy i tak też zrobiłam. muszę przyznać, że miała rację :) jest naprawdę bardzo fajny. imaginy genialne. powodzenia na przyszłe równie fajne teksty :) niech wena Cię nie opuszcza :) pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. aż łezka się kręci w oku...

    OdpowiedzUsuń