środa, 2 maja 2012

imagin 12, 13

Zayn
Idziesz ciemną ulicą. Jest około 22. Na ulicy nie ma żywej duszy. Od czasu do czasu jakis bezdomny przechodzi szukając czegoś w śmietniku. Boisz się jeden mały szelest, a ty już stoisz na baczność i nasłuchujesz. "Proszę niech ja już w końcu dojdę do domu" - mówisz po cichu i przyspieszasz kroku. Wchodzisz w zakamarek. Tędy dostaniesz się szybciej do celu. Jest jeszcze ciemniej niż na ulicy. Tam przynajmniej czasami napotkasz latarnie. Idziesz z rękami w bluzie i z kapturem na głowie. Nagle upadła Ci torebka. "Fuck, tylko tego mi brakowało" Zbierałaś wszystko w szybkim tempie. Wstałaś i poszłaś dalej. Ni stąd ni zowąd usłyszałaś męski głos :
- Eiii !
Serce Ci zadrżało. Twoje nogi zmiękły i szły jeszcze szybszym krokiem.
- Zaczekaaj !
Ten ktoś zaczął biegnąć za Tobą. Chciało Ci się płakać. Wystartowałaś. Biegłaś przed siebie omijając jedynie kamienie przez, które mogłabyś zaliczyć upadek. Byłaś przerażona. Po długim biegu brakowało Ci tchu. Obróciłaś się do tyłu i skręciłaś.
Nadal biegł za Tobą, ale był dość daleko.
Oparłaś się o ścianę budynku i zsunęłaś się po niej . Głośno oddychając. Ponownie usłyszałaś kroki. To był ten ktoś przed kim uciekałaś. WYszedł zza budynku z papierosem w dłoni i zapalniczką. Po woli włożył go do ust i odpalił. Przyglądałaś się tej czynności bardzo uważnie i zupełnie zapomniałaś o niebezpieczeństwu. Po chwili odwrócił się i zobaczył Ciebie siedzącą na asfalcie.
Twój oddech znowu przyspieszył. Zaczęłaś po woli cofać się w tył.
- Zaczekaj ! Nic Ci nie zrobię. Po prostu, kiedy upuściłaś torebkę i zabrałaś telefonu - po czym wyciągnął z kieszeni mój czarny telefon.
Wstałaś i podeszłaś bliżej.
- Dziękuję - serce nie chciało zwolnić.
Nagle ściągnął okulary i kaptur.
- No cześć. Zayn jestem.
- [T.I.]
Chyba już kiedyś widziałaś tę postać. Nie mogłaś sobie przypomnieć.
- Czy my się kiedyś przypadkiem nie spotkaliśmy ? - wypaliłaś.
- Nie sądzę raczej maratońską biegaczkę bym zapamiętał - zaśmiał się po czym zaciągnął dym.
- W sumie też fakt.
Nagle coś w twojej głowie zaświtało.
- Jasnee już wiem... Ty jesteś ten tym jedyn z One Director czy coś.
- Ohooo no co ja tu słyszę. Czyli nie jesteś naszą fanką ?
- Ani mi się śni - uśmiechnęłaś się.
Rozmawialiście jeszcze przez chwilę.
- OMFG już 23.30 ? Przepraszam, ale muszę już lecieć. Zabiją mnie.
- Jasne. Mogę Cię odprowadzić...
- Nie. Może innym razem. Muszę biegnąć.
Zaśmiał się
- Myslałaś o olimpiadzie? - zapytał. Na początku nie zajarzyłaś, ale za chwilę Cię olśniło.
- Zabawne Zayn! Zabawne. A teraz już na prawdę musisz mi wybaczyć.
Wzięłaś nogi za pas i pobiegłaś. Za chwilę stanęłaś.
- A tak ! - zawróciłaś i stanęłaś przed mulatem.
- Telefon - powiedziałaś z uśmiechem. Podał Ci sprzęt i uśmiechnął się.
Weszłaś do domu. Położyłaś klucze na stole w jadalni i ruszyłaś do swojego pokoju na górę. Usłyszałaś dźwięk przychodzącego SMS-a

" I jak tam biegaczko ? Może dasz się zaprosić jutro na olimpiadę? x"
Uśmiechnęłaś się do telefonu. I pomyśleć, że uciekałam przed szczęściem.




H: Mattie, chodź szybko idziemy! - krzyknął mój ukochany.
J: No, ale gdzie ? - spytałam zmęczona.
H: Nie zadawaj pytań tylko chodź! - pociągnął Cię z kanapy i za chwilę znalazłam się w samochodzie.
Nie wiedziałam dokąd jedziemy. Po 15 minutach znaleźliśmy się w centrum handlowym. Weszliście do pierwszego lepszego sklpeu z ubraniami, Harry wziął kilka przypadkowych ubrać, pociągnął Ciędo przebieralni.
Zamknęliśmy za sobą drzwi, Harry rzucił się na mnie niczym tygrys.
J: Harry, co ty robisz ? - zaczęłam się śmiać, bo jego pocałunki na szyi łaskotały mnie.
H: Ciiii...
Harry zrywał z Ciebie ubrania z prędkością światła. Ja nie byłam mu dłużna. Gdy byliśmy już całkiem nadzy Harry wziął mnie na ręce i trzymał mnie za moje jędrne pośladki. Sprawiało mi to przyjemność. Gryzłam go delikatnie w ucho, a on lekko zamruczał. Oparł mnie lekko o ścianę i zjechał pocałunkami na mój dekold. Gdy jego przyjaciel był gotowy wszedł we mmnie. Nie mogłam się powstrzymać od jęczenia. Harry delikatni zatkał moją buzię, a ja jego. Jego ruchy były szybkie i dynamiczne. Jego loki zwiewnie opadały na jego buzię. Gdy doszliśmy chwilę staliśmy w bezruchu. Czułam jego ciepłą spermę w sobie. Później ubraliśmy się i wyszliśmy ze sklepu jak gdyby nigdy nic. To była najlepsza przygoda jaką kiedykolwiek przeżyłam z moim chłopakiem.

3 komentarze: