środa, 6 czerwca 2012

imagin 33 cz.1

- Matt, gdzie się wybierasz ? - usłyszałam głos Alice za sobą.
- Idę do Louisa - odpowiedziałam łagodnie. Alice wywaliła oczy.
- Jak to do Louisa ? - spytała udając głupią.
- Zwyczajnie. Coś nie tak ? - patrzyłam na nią pytająco.
- A Harry ?
- Co Harry ? Harry ma Emily. Ja już z nim skończyłam - wyszłam z domu trzaskając drzwiami.
Nie byliśmy z Harrym parą, ale dużo do tego nie brakowało. Jeszcze pięć dni temu myślałam, że znalazłam swoją bratnią duszę. Widocznie się myliłam. Kocham go tak bardzo, że po prostu pozwoliłam mu wybrać bez żadnego sprzeciwu. Nie spotykam się z Louisem. Choć widzę, że mu się podobam. Uwielbiam go, bo umie mnie zawsze rozśmieszyć i nigdy nie powiedział, a tym bardziej nie zrobiłby niczego nie przyzwoitego.
Kiedy doszłam w progu przywitał mnie Lou z butelką wody.
- Cześć Mała. Wejdź - zaprosił mnie do środka.
Nikogo nie było w domu. Chłopacy poszli do kina i zahaczyli do Nandos, bo Niall nie dawał im żyć. Louis nalał mi czegoś mocniejszego sobie również i usiadł obok mnie na kanapie.
- Coś Cię gnębi - popatrzył na mnie z troską.
- Nieee..
- Harry ?
- Co wy dzisiaj macie z tym Harrym! - wybuchnęłam. - Dajcie wy mi święty spokój z tym chłopakiem! Nienawidzę go! On dla mnie nie istnieje! Kocham go, ale to nie nie zmienia ! - krzyczałam jak prosto z psychiatryka.
Po chwili zobaczyłam Harrego stojącego w drzwiach wejściowych obserwującego wszystko z otwartą buzią i oczami jak pięć złoty.
- Świetnie, mogłam cały pamiętnik tu przeczytać - popatrzyłam na niego z ironią i szybkim krokiem wyszłam z domu.
- Mattie ! - usłyzsałam jego głos w oddali.
- Zostaw mnie w spokoju ! - darłam się.
- Podbiegł do mnie.
- Zostaw mnie w spo ko ju. Może przeliterować. Z o s t ...
- Dosyć już! - złapał mnie swoją silną ręką za łokieć.
- Jeżeli tak Ci ciężko ze mną normalnie porozmawiać to przynajmniej pozwól mi CIę odprowadzić do domu.
Faktycznie. Było ciemno jak w dupie. Nie mieszkamy rzut kamieniem więc to będzie dobry pomysł. Uspokoiłam się i poszliśmy. Ja na przodzie on w tyle. Nie odezwaliśmy się do siebie ani razu. Kiedy tylko zobaczyłam dom pobiegłam na klatkę nawet na niego nie patrząc. Wparowałam do domu zła jak osa.
- Wrrrrrrrr.
- Co się stało? Zauważyłam Alice czytającą książkę w salonie.
- Nic. Mam za długi język i jestem beznadziejna - rzuciłam buty przed drzwi i poszłam do swojego pokoju. Sumienie mnie tknęło napisałam do Louisa sms z przeprosinami. Nie był niczemu winny. Po godzinnym wymienianiu się wiadomościami usnęłam.
Wstałam rano bez przeszkód. Wypiłam kawę, ubrałam się i poszłam do Louisa z którym miałam oglądać film, który wypożyczył poprzedniego dnia. Kiedy wychodziłam Alice jeszcze spała. Do domu weszłam bez pukania i rozsiadłam się na kanapie. Po chwili usłyszałam gramolenie się po schodach Byłam pewna, że jest to Lou. Myliłam się. Szedł nie zauważając mnie. Po chwili spojrzał w moim kierunku. 
- Matt ?
- Nie. Józef z Armateii - odpowiedziałam z ironią.
Dopiero wtedy zauważyłam, że stał on w samych bokserkach. Widocznie przed chwilą wstał z łóżka.
- Jest Lou ? - spytałam z niechęcią.
- Nie. Ale zaraz będzie. Pojechali na zakupy - odpowiedział czochrając swoje włosy i prężąc się.
Zamruczałam i zatopiłam się w kanapie.
Czułam się niezręcznie, bo chodził cały czas w tą i z powrotem pół nagi. Myślałam, że zaraz rzucę go doniczką lub czymś w ten deseń znajdującym się w pobliżu mojej ręki.
- Pójdziesz się ubrać - spytałam.
Szlag mnie trafiał jak patrzyłam tak na niego. Kochałam go i po tym wszystkim nie potrafiłam znieść takiego widoku. Armagedon. W końcu się odezwał:
- Przeszkadza Ci ? - spojrzał na mnie i podszedł.
- Tak - odpowiedziałam sucho.
Podszedł jeszcze bliżej. Zmierzyłam go całego od góry do dołu. Podniósł mnie z kanapy i objął w pasie. Zamurowało mnie. Kompletnie nie wiedziałam co się dzieje. To nie tak miało być. Miałam się nie kusić. Owszem z nim czułam się jak w Edenie, ale wiedziałam również, że tak nie może być. Wszystko się zepsuło i jestem zbyt stanowcza by mogła się wszystko odwrócić.
Podsunął mnie bliżej do siebie. Położył swoje ręce na moich policzkach i oparł o moje czoło swoje. Przeszedł mnie dreszcz. On tak strasznie na mnie działa. To nielegalne !

teraz się zacznie trochę luzu ! Możecie się spodziewać coraz więcej img !
- Mattie

4 komentarze: